To może być koniec z opłatami za bagaż podręczny. Ale paradoksalnie nie są to dobre informacje

Transport Zagranica Dołącz do dyskusji
To może być koniec z opłatami za bagaż podręczny. Ale paradoksalnie nie są to dobre informacje

Kto lata tanimi liniami lotniczymi, ten wie, że nasz bagaż podręczny nie jest przyjmowany na pokładzie z otwartymi ramionami. Bezpłatnie wniesiemy tylko plecak, za walizkę kabinową trzeba już dopłacać niemałe sumy. Jest jednak szansa na to, że wkrótce się to zmieni. Z pomocą ma przyjść Komisja Europejska.

Organizacje konsumenckie składają skargę

Do Komisji Europejskiej wpłynęła skarga autorstwa organizacji konsumenckich z 15 krajów. Wymierzona jest w siedem tanich linii lotniczych: easyJet, Norwegian, Ryanair, Transavia, Volotea, Vueling i Wizz Air. Wszystko rozchodzi się o praktyki związane z pobieraniem dodatkowych opłat za bagaż podręczny.

Organizacje powołują się na wyrok TSUE z 18 września 2014 roku. Stwierdzono w nim, że bagaż podręczny stanowi nieodłączny element przewozu pasażera i nie powinien podlegać dodatkowym opłatom. Jeden warunek – bagaż ma spełniać „rozsądne wymagania dotyczące wagi, wymiarów oraz jest zgodny z obowiązującymi przepisami bezpieczeństwa”. Sprawa dotyczyła właśnie jednej z wymienionych linii – hiszpańskich Vueling.

Jak widać, pomimo tego stanowiska, linie lotnicze nadal pobierają opłaty za bagaż podręczny. Główną przyczyną jest to, że samo stanowisko TSUE jest bardzo ogólne, a obecne przepisy niespójne. Organizacje konsumenckie domagają się ujednolicenia przepisów, które zniosą dodatkowe opłaty za bagaż podręczny.

Bagaż podręczny dziś

Co linia, to inne przepisy – rzeczywiście jest to uciążliwe. Tym bardziej, że ostatnio np. Ryanair podchodzi do limitów bardziej restrykcyjnie niż kiedyś. Tak jak kiedyś mając wykupiony bilet z priorytetem, to nie miałem mierzonej walizki, tak teraz kilka razy z rzędu już się to zdarzyło. U irlandzkiego przewoźnika za darmo przewieziemy jedynie plecak o wymiarach 40 x 20 x 25 cm – tak, aby zmieścił się pod siedzeniem. Aby wnieść walizkę kabinową (55 x 40 x 20 cm, 10 kg), trzeba będzie dopłacić nawet ponad 100 złotych. W przypadku przekroczenia limitów, zapłacimy surową karę.

Bardzo podobną politykę ma również Wizz Air i easyJet. Różnią się jedynie maksymalne rozmiary bagażu. A może jednak nie „jedynie”? Sytuacja, w której przewoźnicy podchodzą do mierzenia bagażu coraz restrykcyjnie, może sprawić, że będziemy potrzebować nowych toreb na bagaż. Brzmi to absurdalnie, ale nie chciałbym doczekać czasów, w których będę musiał zaopatrzyć się w kilka walizek – tak, aby pasowała do danej linii lotniczej.

W przypadku tradycyjnych linii lotniczych, pasażer nie jest traktowany jako okazja do zarobku w trakcie sprawdzania dokumentu przed wejściem na pokład. Wszystkie najbardziej rozpoznawalne linie, takie jak np. LOT, Lufthansa, British Airways, Air France, KLM czy Iberia, oferują nam full-service. W cenie biletu mamy zarówno bagaż osobisty, jak i większy, kabinowy.

I rzeczywiście, klasyczne linie lotnicze są nieco droższe. Pomimo tego nadal cieszą się popularnością. Lepsza punktualność, jakość obsługi pokładowej i lotniskowej. Jest po prostu inne podejście – linie nie czyhają na nas na każdym kroku, aby wydusić od nas jeszcze jakąś dopłatę.

Koniec dodatkowych opłat = drożej

Przynajmniej dla tych, którzy do tej pory latali z samym plecakiem. Ujednolicenie przepisów i zakaz poboru opłat za bagaż podręczny np. w postaci małej walizki kabinowej, może skłonić linie lotnicze do podwyższenia cen biletów. Co dalej z tanim lataniem? Przecież dla tanich linii lotniczych to właśnie możliwość personalizacji biletu za dodatkowymi opłatami stanowiła istotny element modelu biznesowego. Bagaż, wybór miejsca, pierwszeństwo wejścia na pokład, wydrukowanie karty pokładowej, można długo wymieniać.

Bezpośrednia unijna regulacja, która narzuciłaby „darmowy” bagaż podręczny, niemal na pewno wpłynie na ceny biletów. Z jednej strony mamy bardziej przejrzysty system, bo dobrze wiemy, czego się spodziewać po danej linii lotniczej, a z drugiej wyższe opłaty. Co wybieramy? Nie będę zaskoczony, jeśli końcowe rezultaty jeszcze bardziej zdenerwują pasażerów. I mówię to z całą świadomością tego, jak często tanie linie obchodziły się z pasażerami. Jest wiele do zarzucenia, ale dlaczego to znów konsument ma ponieść koszt?

Brzmi to wręcz paradoksalnie – organizacje konsumenckie walczą o to, aby konsument zapłacił więcej. Działania powinny być podejmowane w zupełnie innym kierunku. Zamiast ograniczać wybór konsumentowi, ograniczmy wybór liniom lotniczym – kary za wprowadzanie klienta w błąd powinny być surowe. Wszelkie ukrywanie informacji, stosowanie nieuczciwych praktyk marketingowych i bezprawne pociąganie klientów do opłat – o tym mówi się zbyt mało.

Uczciwość linii lotniczych

Zamiast odgórnie narzucać jednolite przepisy i zakazywać opłat za bagaż podręczny, Komisja Europejska mogłaby obrać bardziej elastyczną i systemową drogę – stworzyć publicznie dostępny ranking przejrzystości i uczciwości linii lotniczych. Taki mechanizm działałby podobnie jak etykiety żywieniowe czy ratingi instytucji finansowych: linia lotnicza otrzymywałaby ocenę za transparentność cen, klarowność informacji o opłatach, liczbę skarg pasażerów czy sposób rozwiązywania reklamacji.

Ale uwaga – nie może to być inicjatywa kontrolowana przez urzędników i polityków, bo to najprostszy przepis na skorumpowany, upolityczniony system nacisków i lobbingu. Zamiast tego, taki ranking powinien powstać oddolnie, właśnie z udziałem niezależnych organizacji konsumenckich. Komisja Europejska mogłaby jedynie stworzyć ramy prawne i minimalne standardy raportowania danych, ale ocena musi należeć do podmiotów zewnętrznych.

To rozwiązanie nie przerzuca kosztów na pasażera i nie demoluje istniejącego modelu biznesowego linii lotniczych. Po prostu sprawia, że uczciwe linie będą premiowane reputacją, a te, które nadal stosują niejasne praktyki – zyskają mniej klientów, nawet jeśli ich bilety będą o kilka euro tańsze. Klient zachowa wybór, a rynek będzie działał w bardziej cywilizowany sposób.