Czym zajmuje się wiceminister sprawiedliwości podczas pandemii koronawirusa? Wpada na pomysł, by Polska jako pierwszy kraj Rady Europy wypowiedziała konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Ten dokument to tak zwana konwencja stambulska. A pomysł, by ją wypowiedzieć stawia nas w fatalnym świetle. W dodatku u boku Rosji.
Konwencja stambulska – dlaczego Polska chce ją wypowiedzieć?
Wpis wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego pojawił się dosłownie znikąd. W środę 13 maja o 18:35 na swoim mało popularnym koncie na Twitterze opublikował następujące oświadczenie:
Konwencja stambulska mówi o religii, jako przyczynie przemocy wobec kobiet. Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez @Platforma_org i @nowePSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe.
— Romanowski (@MarRomanowski) May 13, 2020
Wiceminister Romanowski ma jedynie nieco ponad 800 obserwujących na Twitterze. Być może opublikował taki wpis po to, by zabłysnąć i by zdobyć więcej followersów. Ale z uwagi na pełniony przez niego urząd taką deklarację trzeba potraktować poważnie. Ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Konwencja stambulska – co oburza w niej wiceministra?
Marcin Romanowski nie doprecyzował, które przepisy konwencji stambulskiej uważa za „genderowski bełkot”. Podpowiada jednak, że chodzi o te dotykające kwestii religii. Zajrzyjmy zatem do tych artykułów. Przed państwem artykuł 4, ustęp 3:
Wdrożenie przepisów niniejszej konwencji przez Strony, w szczególności środków chroniących prawa ofiar, zostanie zagwarantowane bez dyskryminacji ze względu na: płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, rasę, kolor skóry, język, religię, poglądy polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, własność, urodzenie, orientację seksualną, tożsamość płciową, wiek, stan zdrowia, niepełnosprawność, stan cywilny, status uchodźcy lub migranta lub inny.
Jak rozumiem polski rząd może i wdrożyłby przepisy konwencji, ale razi go to że musiałby to robić bez dyskryminacji ze względu na religię?
Przejdźmy teraz do artykułu 12, ustęp 5:
Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. „honor” nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji.
Czy dla wiceministra sprawiedliwości to ten artykuł jest oburzający? Jeśli tak, to w mniemaniu polskiego rządu religia może być usprawiedliwieniem dla aktów przemocy wobec kobiet. Aha. No to teraz artykuł 42:
Strony podejmują konieczne działania ustawodawcze lub inne mające na celu zagwarantowanie, że w postępowaniu karnym wszczętym w wyniku popełnienia któregokolwiek z aktów przemocy, o których mowa w niniejszej Konwencji, akty takie nie będą usprawiedliwiane względami kulturowymi, zwyczajowymi, religijnymi, tradycyjnymi ani tzw. względami „honoru”. W szczególności dotyczy to stwierdzeń, że ofiara przekroczyła kulturowe, religijne, społeczne lub tradycyjne normy lub zwyczaje stanowiące kryteria właściwego zachowania.
Jeśli to ten artykuł oburza wiceministra i jest powodem wypowiedzenia konwencji, to znaczy że w jego idealnym świecie prokurator powinien spojrzeć przychylnym okiem na mężczyznę, który pobił kobietę na przykład dlatego, że uklękła na jedno, a nie oba kolana w kościele. Trzeba przyznać, że dla przemocy w rodzinie idą złote czasy… A tu jeszcze jedna złota myśl wiceministra. Z 12 maja.
Metodą na walkę z przemocą nie jest uczenie kilkuletnich chłopców, że mogą chodzić w sukienkach i bawić się lalkami. Konwencja stambulska to ratyfikowana przez rząd @Platforma_org i @nowePSL neomarksistowska propaganda, która przewraca do góry nogami nasz świat wartości.
— Romanowski (@MarRomanowski) May 13, 2020
Konwencja stambulska – Polska stanie obok Rosji
Konwencja stambulska powstała w 2011 roku. W życie weszła w 2014 roku, a Polska ratyfikowała ją rok później. Teraz, po pięciu latach, chce ją wypowiedzieć. Jeśli tak się stanie, nasz kraj stanie dumnie obok Rosji, która nie jest sygnatariuszem tego dokumentu. Władimir Putin nie chciał przyłożyć ręki do konwencji, bo nie podobało mu się sformułowanie dotyczące dyskryminacji kobiet ze względu na ich orientację seksualną.
„Opinia zagranicy nas nie interesuje”, napisał polski wiceminister sprawiedliwości. Jednak trochę się myli. Przychylna opinia Putina na pewno wywoła u niego rumieńce zadowolenia na twarzy.