Premier zdecydował: konwencja stambulska trafi do Trybunału Konstytucyjnego. Sprawdzi on jej zgodność z Konstytucją RP, bo Mateusz Morawiecki ma wątpliwości czy dokument spełnia na przykład zasadę bezstronności państwa w kwestiach światopoglądowych. Wszystko wskazuje na to, że ruch premiera pozwoli na częściowe usatysfakcjonowanie radykałów, a zarazem zamrozi sprawę konwencji na długie miesiące albo nawet lata.
Konwencja stambulska trafi do Trybunału Konstytucyjnego
Wypowiedzenie konwencji stambulskiej zaczęli bardzo głośno postulować tuż po wyborach politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Od początku było wiadomo, że jest to element walki frakcyjnej w Zjednoczonej Prawicy. Sprawa stała się dla rządu kłopotliwa po tym, jak za wypowiedzeniem opowiedziała się minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg. Okazało się jednak, że… pomyliła przekazy partyjne. Dziś Mateusz Morawiecki ogłosił swoją decyzję, która – wszystko na wskazuje – zamrozi temat na dłuższy czas.
Premier oświadczył dziś bowiem, że skieruje konwencję stambulską do Trybunału Konstytucyjnego.
Jako rząd podzielamy częściowo obawy Polaków i mamy prawo sądzić, że może być niezgodna z Konstytucją w zakresie wolności poglądów i wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem.
…powiedział Mateusz Morawiecki dodając że nawet jeśli konwencja okaże się niezgodna z polskim prawem, to „my od paru lat skutecznie wzmacniamy pozycję ofiar przemocy domowej”.
Premier @MorawieckiM w #KPRM: Będziemy szukać najlepszych praktyk po całym świecie, bo za Polkami i dziećmi, które najczęściej padają ofiarą przemocy domowej musi stać silne prawo. Jesteśmy zwolennikami surowego karania wszelkich sprawców przemocy.
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) July 30, 2020
Konwencję stambulską zbadają Piotrowicz, Pawłowicz i Przyłębska
Wszyscy doskonale wiemy jaki los spotkał ostatnio Trybunał Konstytucyjny. Personalnie został on przejęty przez Prawo i Sprawiedliwość, które na jego czele umieściło przyjaciółkę Jarosława Kaczyńskiego Julię Przyłębską. Do trybunału trafili też bardzo kontrowersyjni posłowie – Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz. To wszystko daje jasne podstawy do twierdzenia, że TK będzie orzekał tak, jak chce tego partia rządząca.
Ale jest też druga strona politycznego przejęcia Trybunału Konstytucyjnego. Jak pokazały ostatnie lata, stał się on dobrym miejscem do „zamrażania” tematów. Tak było na przykład z poselskim wnioskiem o zbadanie zgodności z Konstytucją zapisów o tak zwanej aborcji eugenicznej. I tak zapewne będzie z konwencją stambulską, w sprawie której nie chce mi się wierzyć, że zapadnie błyskawiczna decyzja. Jak w listopadzie ubiegłego roku pisał portal Konkret24, za czasów prezesury Przyłębskiej TK wydaje o połowę mniej wyroków rocznie niż za czasów jej poprzednika. Trybunał zwolnił właśnie dlatego, że wiele tematów przekłada na później.
Premier kieruje konwencję stambulską do Trybunału Konstytucyjnego. No tak! Zapomniałem, że na pomoc TK. Się zamrozi na lata.
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) July 30, 2020
Oczywiście bardzo dobrze by było, gdyby Mateusz Morawiecki zachował się jak trzeba i powiedział, że Polska od konwencji stambulskiej po prostu nie odejdzie. W obecnej sytuacji politycznej (i wewnątrzpartyjnej) trzeba sobie jednak powiedzieć jasno: nie jest to możliwe. Dlatego politycy szukają rozwiązań, które mają po części usatysfakcjonować obie strony ideologicznego sporu. Decyzja premiera Morawieckiego takim właśnie rozwiązaniem moim zdaniem jest.