Jesteś chory, nagle dostajesz telefon – ZUS każe stawić ci się na kontrolę. Nie odbierasz telefonu? Dostaniesz e-maila. Projekt ustawy poszerzający liczbę kanałów komunikacji dla ZUS-u wylądował w Sejmie. I może być istnym paśnikiem dla złodziei.
Miał być to pomysł ułatwiający życie pracownikom ZUS-u, w konsekwencji może okazać się gratką dla złodziei. Od nowego roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych może dostać możliwość wezwania pracownika, przebywającego na zwolnieniu lekarskim, za pośrednictwem telefonu lub e-maila… a także za pośrednictwem wyznaczonych przez siebie osób. Mogą być to firmy ochroniarskie, detektywistyczne, czy zupełnie przypadkowe osoby. Dzisiaj może wzywać tylko przy użyciu listu poleconego. Projekt takiej ustawy trafił do Sejmu, co ciekawe, z poprawkami nieuzgodnionymi z partnerami społecznymi.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii uspokaja: wprowadzone zmiany nie zwiększą uprawnień kontrolnych ZUS-u. Poszerza po prostu liczbę kanałów, jakimi można skontaktować się z pracownikiem. O sprawie pisze „Gazeta Prawna„.
Kradzież na ZUS
Skąd ZUS weźmie adres e-mail lub numer telefonu pracownika? Od jego pracodawcy. Jak zauważa w rozmowie z gazetą Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej „NSZZ Solidarność”, doprowadzi to do sytuacji, w której pracujący będą ukrywać przed przełożonymi numery telefonów.
Wszystko dlatego, że dotychczas Zakład Ubezpieczeń Społecznych miał ograniczoną możliwość kontroli krótkoterminowych zwolnień lekarskich – takich do 14 dni (stanowią one ponad połowę). Do tej pory musieli wysłać zawiadomienie pocztą, a następnie czekać do owych czternastu dni. Była to więc dość nieskuteczna praktyka.
Co więcej, chory musi przedstawić lekarzowi faktyczne miejsce zamieszkania, żeby ZUS mógł go – w razie czego – skontrolować. Jeśli zmieni adres zamieszkania w trakcie choroby, będzie musiał w ciągu trzech dni powiadomić o tym Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Nie ma też wątpliwości, jak twierdzi profesor Jan Klimek, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego, że ma to związek z koniecznością wystawiania od grudnia elektronicznych zwolnień przez lekarzy.
„Został pan wezwany do ZUS-u. A tak w ogóle, w którym pokoju stoi telewizor?”
Na ZUS spadną nie tylko gromy za nadgorliwość (która – jak wiadomo – jest gorsza od faszyzmu), ale także za to, że ułatwiają życie przestępcom. Już teraz można zaobserwować przypadki, w których włamywacze dzwonią do pracownika, informują go, że jest wezwany do ZUS-u, a kiedy ten opuszcza domowe pielesze, oni je plądrują. Ich zadanie będzie o tyle łatwiejsze, że ZUS z wezwaniem może wysłać absolutnie każdego. Podrobienie ewentualnego upoważnienia jest dla kreatywnego przestępcy sprawą prostą jak budowa cepa. A niektórym nie trzeba nawet machać dokumentem przed oczami, sami pójdą.
Co więcej, zdaniem Bogusławy Nowak-Turowieckiej, niezależnego eksperta ubezpieczeniowego, włamywacze będą mogli teraz wchodzić do domu chorych ludzi pod pretekstem kontroli. Można sobie wyobrazić, jak wysoko skoczy skala włamań i wyłudzeń po wprowadzeniu tego projektu ustawy. Miejmy nadzieję, że Sejm go przeżuje na tyle, że nie będziemy musieli się zastanawiać, kto właściwie i gdzie nas wzywa.