Ciąg dalszy afery z „Bankiem Kozia Wólka”. Udało się odzyskać pieniądze, chociaż nie do końca w legalny sposób

Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (583)
Ciąg dalszy afery z „Bankiem Kozia Wólka”. Udało się odzyskać pieniądze, chociaż nie do końca w legalny sposób

Dzisiaj rano opisywaliśmy historię z lokalnym bankiem, który mógł dopuścić się bezprawia. Właśnie dowiedzieliśmy się, że udało się odzyskać pieniądze. Jednak, czy taki sposób odzyskania utraconych środków — kradzież od złodzieja, jest całkowicie legalny?

Kradzież od złodzieja lub oszusta

Przypomnijmy pokrótce stan faktyczny. Pewien mężczyzna posłużył się podrobionym upoważnieniem do konta, a raczej do wypłaty pieniędzy z konta swojej córki. Ów pełnomocnictwo wystawione było rzekomo przez drugą córkę. Jak to możliwe? Otóż co wiemy na pewno, siostra upoważniła siostrę do swojego konta, z tym że ta upoważniona o niczym nie wiedziała.

Jeżeli niewiedząca o upoważnieniu jej do rachunku siostra „upoważniła” swojego ojca do korzystania z konta jej pierwotnego właściciela, to z pewnością możemy mówić o fałszerstwie i oszustwie, co opisałem we właściwym wpisie.

Jak informuje nas nasz czytelnik, sprawa osiągnęła kolejny etap. Brat właścicielki konta, która straciła pieniądze, pod nieobecność ojca przeszukał jego mieszkanie i znalazł pod łóżkiem kwotę odpowiadającą tej, którą ojciec bezprawnie z konta córki wypłacił. Pieniądze zostały zabrane, wpłacone na inne konto, a okoliczności zdarzenia przekazano prokuraturze i KNF w celu sprawdzenia, czy w banku nie doszło do nieprawidłowości.

Czy to legalne?

Jeżeli mężczyzna na podstawie upoważnienia wyciągnął pieniądze z konta córki, stał się ich właścicielem (i posiadaczem). Dodatkowo dysponuje on prawdopodobnie dokumentami, na podstawie których jego działanie można by uznać za legalne. Fakt, że pełnomocnictwo było podrobione, dowiedziony zostanie dopiero we właściwym postępowaniu.

To, że był ich posiadaczem, uprawnia go do ochrony posiadania, toteż nikt nie ma prawa mu tych pieniędzy zabrać, chyba że nastąpi to w konkretnym trybie, na przykład w momencie zajęcia przez odpowiednie organy ścigania, czy wskutek egzekucji.

Samopomoc, polegająca na siłowym odzyskaniu rzeczy, jest paradoksalnie uprawnieniem mężczyzny, które pieniądze uzyskał w wyniku oszustwa, a nie córki, która jest ich właścicielem — w teorii oczywiście. Mężczyzna w momencie objęcia w posiadanie pieniędzy wypłaconych przez pracowników banku, się ich właścicielem. A to, że nastąpiło to w bezprawny sposób, bez odpowiedniego stwierdzenia owej bezprawności stosownym orzeczeniem sądu, nie działa na korzyść prawowitej „właścicielki” pieniędzy. Tak też paradoksalnie ojciec również może złożyć wniosek o ściganie, w związku kradzieżą 50 000 złotych spod jego łóżka.

Jest to nieco pokrętna konstrukcja, ale samodzielne zabezpieczenie rzeczy post factum od domniemanego złodzieja, czy osoby, która uzyskała pieniądze w wyniku oszustwa, nieoparte na działaniach w granicach prawa, może — wbrew zwykłej, ludzkiej sprawiedliwości — przysporzyć wielu niepotrzebnych problemów osobie, która przecież chce tylko odzyskać swoje pieniądze