Będzie krótsza izolacja dla osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2. Zapowiedział to dziś rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Szczegóły mamy poznać w środę, ale można domyślać się że okres uziemienia chorej osoby zostanie skrócony z 10 do 7 dni. Tak dzieje się już w wielu krajach i jest to kolejny znak mówiący: pandemia powoli zmierza ku końcowi.
Krótsza izolacja
Idące w dziesiątki tysięcy dziennie zakażenia wariantem Omicron sprawiają, że kolejne dziedziny funkcjonowania państwa mają problem z normalnym funkcjonowaniem. Jeśli bowiem codziennie tak ogromna liczba osób trafia na kwarantannę, to wiązać się to musi z dezorganizacją szpitali, urzędów, komunikacji miejskiej czy zakładów pracy. Stąd rząd podejmuje kolejne decyzje świadczące o tym, że koronawirus zaczyna stanowić coraz mniejsze zagrożenie. Najpierw dowiedzieliśmy się, że kwarantanna zostanie skrócona dla medyków, by mogli oni szybciej wrócić do pomagania pacjentów. Teraz rządzący zapowiadają, że skrócona – i to dla wszystkich – zostanie izolacja po zakażeniu.
Izolacja to de facto to samo co kwarantanna, czyli zakaz opuszczania miejsca pobytu. Z tym że jest ona nakładana już po potwierdzeniu zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Dziś izolacja trwa co najmniej 10 dni i może być przedłużana po decyzji lekarza, jeśli na przykład objawy nie ustają albo wręcz się nasilają. Problem w tym, że Omicron to już zupełnie inny koronawirus niż jego poprzednie mutacje. Bardziej zakaźny, czyli wyłącza z normalnego funkcjonowania więcej ludzi, a zarazem znacznie słabszy, co rodzi pytania o sens tak długiej izolacji. Stąd rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapowiedział, że już w tym tygodniu zapadnie decyzja o jej skróceniu. Tak, by umożliwić szybszy powrót do pracy osobom bezobjawowym albo skąpoobjawowym. Bo to one z chorobą radzą sobie bardzo szybko.
Kolejny zwiastun końca epidemii
W ubiegłym tygodniu pisaliśmy na łamach Bezprawnika, że idzie endemia. Stan normalnego funkcjonowania z koronawirusem ogłaszają już Włochy, Wielka Brytania czy Dania. Nas też to czeka, bo resort zdrowia już dziś informuje o tym, że schodzimy ze szczytu zakażeń. A liczba osób hospitalizowanych rośnie nieproporcjonalnie mniej niż przy poprzednich falach. Coraz częściej pojawiają się też postulaty zniesienia restrykcji, wzorem wielu krajów zachodniej Europy. To słuszne postulaty, choć nie do spełnienia od razu. Jednak jeżeli w ciągu najbliższych kilku tygodni nie stanie się nic niespodziewanego, to Polska też pójdzie tą drogą. Nawet pomimo tego, że nie zaszczepiliśmy się tak skutecznie jak inne społeczeństwa.
Jakie będzie zatem normalne życie z koronawirusem? Wiele wskazuje na to, że nie będzie już publicznego systemu testowania, codziennego podawania danych o zakażeniach i pilnowanej przez państwo izolacji i kwarantanny. Tak jak przy innych chorobach, chociażby grypie, będziemy zasięgać porady lekarskiej w razie pojawienia się objawów, a potem będziemy się izolować do czasu wyzdrowienia. Z całą pewnością zmieni się też na dobre podejście do przychodzenia do pracy z chorobowymi objawami. To wszystko to jednak scenariusz optymistyczny, który ziści się tylko wtedy, jeśli natura nie przyszykuje nam kolejnych przygód z SARS-CoV-2.