Znalezienie miejsca dziecku w publicznym przedszkolu często przysparza poważnych problemów. Kryteria rekrutacji do przedszkoli skonstruowano w sposób zachęcający kreatywnych rodziców do kombinowania. Fikcyjne rozwody w tym celu zdarzają się od wielu lat. W niektórych miastach dodatkowe punkty może dać nadzór kuratora nad rodziną.
Polacy są gotowi na wszystko, byle tylko zapewnić dziecku miejsce w przedszkolu. Tych zdecydowanie brakuje
Raport NIK z 2018 r. pokazuje skalę problemu z miejscami w przedszkolach w Polsce. W zależności od miasta liczba składanych wniosków przekraczała o 30-60% zakładaną liczbę miejsc w placówkach publicznych. Jedna trzecia dzieci nie dostała się wówczas do przedszkola. Od tego czasu sytuacja wcale się nie poprawiła. Gminy bardzo często po prostu źle szacują spodziewaną liczbę chętnych i nie przygotowują dostatecznej ilości miejsc.
Wielu rodziców jest gotowych zrobić absolutnie wszystko, by zapewnić dziecku miejsce. W grę wchodzi okłamywanie dyrektorów, fikcyjne rozwody, czy po prostu zwyczajne łapówki. Kryteria rekrutacji do przedszkoli bardzo często zwiększają skalę problemu.
Rekrutacja do publicznych przedszkoli składa się w naszym kraju z dwóch etapów. W pierwszej kolejności stosowane są tak zwane kryteria ustawowe zawarte w prawie oświatowym. Jeżeli na tym etapie przez sito przeszło więcej chętnych, niż dana placówka ma miejsc, uruchamiane są dodatkowe kryteria ustalane przez właściwą radę gminy.
Podstawowe kryteria rekrutacji do przedszkoli znajdziemy w prawie oświatowym – to im właśnie zawdzięczamy fikcyjne rozwody
Ustawowe kryteria rekrutacji do przedszkoli to siedem okazji do zyskania dodatkowych punktów. Równą ich liczbę można uzyskać za: wielodzietność w rodzinie, niepełnosprawność dziecka, jego rodziców, lub rodzeństwa. Dodatkowe punkty otrzymują dzieci objęte tzw. pieczą zastępczą. Wreszcie: system preferuje dzieci wychowywane przez samotną matkę, lub samotnego ojca.
Stąd właśnie fikcyjne rozwody. Kryteria zastrzegają oczywiście, że kandydat nie otrzyma dodatkowych punktów, jeśli oboje z rodziców faktycznie sprawują nad nim opiekę. Teoretycznie za fałszywe oświadczenie grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia na podstawie art. 233 kodeksu karnego. Rodzic chcący zapisać dziecko musi złożyć podpis pod oświadczeniu o świadomości odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
Przewodniczący komisji rekrutacyjnej może się zgłosić w ciągu 14 dni do właściwego urzędu gminy, by ten potwierdził informacje znajdujące się w oświadczeniu. Także Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej powinien służyć pomocą w ustaleniu, czy dany rodzic rzeczywiście samotnie wychowuje dziecko. W praktyce jednak dyrektorzy publicznych przedszkoli nie kwapią się zbytnio do weryfikowania deklaracji składanych przez rodzica dziecka.
Samorządy stosują dość różnorodne kryteria rekrutacji do przedszkoli – preferują swoich mieszkańców i zaszczepione dzieci
Jeżeli pierwszy etap nie przyniósł rozstrzygnięcia, to komisja rekrutacyjna sprawdza podania pod kątem kryteriów ustanawianych przez gminy. Samorządowcy mają różne pomysły na odsiewanie nadmiarowych chętnych. Wspomniany raport NIK wskazuje na przykład na wyraźną preferencję dla pięcio- i sześciolatków, oraz stosowanie kryteriów majątkowych. Izba skrytykowała obydwie metody, uznając je za niesłużące realizacji potrzeb dziecka i jego rodziny, a także naruszały zasadę równego dostępu do wychowania przedszkolnego.
Dodatkowe punkty można dostać, jeśli rodzice dziecka nie są bezrobotni. W grę wchodzi nie tylko praca, czy prowadzenie działalności gospodarczej, ale także kontynuowanie nauki – pod warunkiem, że są to studia dzienne. Duże miasta bardzo często stosują preferencje dla rodziców płacących podatek dochodowy na ich terenie. Samorządy starają się również, w miarę możliwości, nie rozdzielać rodzeństwa.
Niektóre gminy, na przykład Warszawa czy Gdańsk, przyznają dodatkowe punkty dzieciom zaszczepionym. Niezaszczepione dzieci często mogą stracić miejsce w przedszkolu. W tym wypadku nie chodzi jednak o szczepienia przeciw covid-19, lecz o szczepienia obowiązkowe.
System rekrutacji do przedszkoli w Polsce wręcz wymusza na rodzicach zachowania patologiczne
Interesującym kryteria stosuje Łódź i Kraków. W pierwszym przypadku mowa o dwóch punktach, jeśli dziecko zostanie wskazane przez pracownika socjalnego jako zagrożone objęciem pieczą zastępczą. W tym przypadku należy rozumieć to jako ryzyko odebrania dziecka rodzicom i umieszczenie go w rodzinie zastępczej lub placówce opiekuńczo-wychowawczej. Kreatywni rodzice mogą więc postarać się na przykład o założenie tzw. „Niebieskiej Karty”.
W Krakowie z kolei dodatkowy punkt można uzyskać za objęcie dziecka nadzorem kuratorskim lub wsparciem asystenta rodziny. Brzmi jak coś, czego nikt zdrowy na umyśle by nie chciał? Zapewne. Problem w tym, że w obowiązującej rzeczywistości rodzice uciekają się do przekupstwa, lub poświadczania nieprawdy, byle tylko zapewnić swojemu dziecku miejsce w publicznym przedszkolu. Fikcyjna przemoc w rodzinie to raptem niewielki kroczek dalej od fikcyjnego rozwodu.