Niechęć niektórych rodziców do szczepień w całym świecie zachodnim wymusza określoną reakcję ze strony rządów. Coraz częściej możemy spotkać się z dodatkowymi środkami nacisku. Także w Polsce. Antyszczepionkowcy uważają, że ich niezaszczepione dzieci nieprzyjęte do żłobka czy przedszkola padają ofiarą dyskryminacji. Wojewódzkie sądy administracyjne są innego zdania.
Antyszczepionkowcy na całym świecie podkopują ochronę zdrowia przed chorobami zakaźnymi
Istnieją całkiem rozsądne powody, dla których przedszkola czy żłobki decydują się trzymać niezaszczepione dzieci z daleka od swoich podopiecznych. Zwiększają one ryzyko zachorowania na groźne choroby wśród pozostałych. Nikt rozsądny nie chciałby mierzyć się z brakiem zaufania jeśli akurat epidemia wśród dzieci wybuchnie w jego placówce. Także samorządy dostrzegają problem i starają się z nim walczyć. Dotyczy to zarówno przedszkoli, jak i żłobków.
Dlaczego w ogóle ktoś mógłby nie chcieć szczepić swojego dziecka? Łatwo zrzucić winę na rozmaitych szarlatanów głoszących na temat szczepień niestworzone historie. Te jednak padają na podatnych grunt z dwóch powodów. Pierwszym jest naturalna troska rodziców o dobro swoich dzieci. Jako drugi można wskazać brak zaufania do osiągnięć współczesnej nauki.
Tak naprawdę to drugie zjawisko jest stare jak cywilizacja. Zawsze znajdą się ludzie poszukujący alternatywnych rozwiązań problemów. Na takich ludziach z kolei faktycznie żerują chociażby rozmaici znachorzy, czy w dzisiejszych czasach internetowi „eksperci”. Zarabiają na nich pieniądze, czasem próbują budować karierę polityczną. I tak oto niewielkie ryzyko wystąpienia poszczepiennych powikłań urasta do rangi spisku.
Walka ze szczepieniami często prowadzona jest pod płaszczykiem krytykowania samego obowiązku szczepienia dzieci. Ma ona nie obejmować samych szczepionek, lecz dać rodzicom wybór. Problem w tym, że jak uczą doświadczenia płynące z całego świata zachodniego, wolny wybór w tym przypadku prowadzi raczej do złego wyboru.
Wzrost zachorowań na odrę to nie tylko antyszczepionkowcy, trzeba pamiętać także o niskim poziomie zaszczepienia na Ukrainie
Warto także pamiętać, że niezaszczepione dzieci to niekoniecznie tylko problem zatwardziałych antyszczepionkowców. Na Ukrainie szczepienia wyglądają zupełnie inaczej niż w Polsce. Tamtejszy system w pewnym momencie przeżywał wręcz załamanie. Skutkiem jest chociażby wysoki wskaźnik zachorowania na odrę. Biorąc pod uwagę masową emigrację z Ukrainy do naszego kraju, nie powinno dziwić, że odra w Polsce przestała być czymś zupełnie niespotykanym.
Oczywiście, kiedy nieszczepione dzieci nie były z tego powodu przyjmowane do żłobków i przedszkoli, ich rodzice mieli wybór. Jednym z rozwiązań było zaszczepienie dziecka. Drugim jest skierowanie sprawy do sądu. Tak też się stało, w przynajmniej kilku przypadkach. Antyszczepionkowi rodzice przekonywali, że decyzja o odmowie przyjęcia ich pociechy z takiego a nie innego powodu to dyskryminacja.
Wojewódzkie sądy administracyjne na tyle często dawały w swoich wyrokach odpór takiemu sposobowi myślenia, że możemy już wręcz mówić o ustalonej linii orzeczniczej. Do Gliwic i Olsztyna dołącza teraz, jak podaje Rzeczpospolita, WSA w Poznaniu.
Zdaniem polskich sądów administracyjnych, niezaszczepione dzieci „dyskryminują” ich właśni rodzice
Zdaniem poszczególnych składów orzekających, nie można mówić o dyskryminacji z powodu niewypełnienia ustawowego obowiązku. Takim są przecież właśnie obowiązkowe szczepienia. W takim wypadku to nie dyrekcja żłobka czy przedszkola dyskryminuje dziecko, lecz antyszczepionkowi rodzice sami je różnicują.
Co więcej, kierownictwo żłobków jak najbardziej ma prawo oczekiwać w trakcie rekrutacji informacji o zaszczepieniu dziecka. Zarówno WSA w Poznaniu, jak i WSA w Olsztynie wskazują tutaj na przepisy ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3. Żłobek może domagać się od rodziców dziecka danych o stanie zdrowia – a więc także o tym, czy dziecko jest zaszczepione czy nie.
Wcześniej WSA w Gliwicach uchylił decyzję wojewody śląskiego dotyczącą zmian uchwały rady miejskiej w Częstochowie. Zdaniem wojewody, przyznawanie dodatkowych punktów zaszczepionym kandydatom do przyjęcia do przedszkola było niezgodne z prawem. Tymczasem sąd stwierdził, że prawo nie może sankcjonować jego łamania. W tym wypadku: nieszczepienia dzieci.
Od przyszłego roku niezaszczepione dzieci nie będą miały wstępu do niemieckich żłobków, szkół i przedszkoli
Wyroki polskich sądów administracyjnych to kolejny w ostatnim czasie cios dla ruchu antyszczepionkowego. Niemiecki Bundestag w piątek przegłosował ustawę wprowadzającą obowiązkowe szczepienia przeciwko odrze w żłobkach, przedszkolach i szkołach. Niezaszczepione dzieci od marca 2020 r. będą wykluczone z rekrutacji do szkoły czy przedszkola. Powodem także w tym wypadku jest wymykająca się spod kontroli liczba zachorowań na tą chorobę. Od 2018 r. także Francja drastycznie zwiększyła liczbę obowiązkowych szczepień, z 3 do 11 chorób.