Kupienie dyplomu na Collegium Humanum (albo innego podrobionego dokumentu) wcale nie musi być nielegalne

Codzienne Prawo Dołącz do dyskusji
Kupienie dyplomu na Collegium Humanum (albo innego podrobionego dokumentu) wcale nie musi być nielegalne

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia został oskarżony albo pomówiony o kupienie dyplomu na słynnym Collegium Humanum. Brzmi jak zarzut o popełnienie poważnego przestępstwa, ale w rzeczywistości tak nie jest. Należy jeszcze posługiwać się takim lewym dyplomem albo dowolnym innym sfałszowanym dokumentem, jak oryginałem. 

Udawanie magistra za pomocą podrobionego dyplomu ukończenia studiów jest przestępstwem

Afera z fabryką lewych dyplomów w postaci uczelni Collegium Humanum zatacza coraz szersze kręgi. Tym razem Newsweek poinformował, że jej „studentem” był sam marszałek Sejmu. Miał studiować psychologię, a nawet sporządzono mu dyplom ukończenia studiów. Szymon Hołownia zarzuty kategorycznie odrzuca i zapewnia, że nigdy Collegium Humanum nic nie zapłacił, ani nie uczestniczył na zajęciach. Choć równocześnie przyznaje, że złożył podanie o przyjęcie na takie studia. Miał porzucić taki zamiar ze względu na zmianę priorytetów życiowych oraz pierwsze informacje o kiepskiej renomie uczelni.

Nie wiadomo na razie, kto tutaj mówi prawdę. W obydwu przypadkach implikacje są bardzo poważne: albo kłamie marszałek Sejmu, albo pomawia go poczytny tygodnik. Zapewne nadchodzące dni przyniosą nowe informacje w sprawie. Co w sytuacji, gdyby hipotetycznie okazało się, że Szymon Hołownia rzeczywiście zdecydował się na kupienie dyplomu? Można by pomyśleć, że automatycznie mamy do czynienia z popełnieniem jakiegoś poważnego przestępstwa. W rzeczywistości jednak sprawa jest mniej jednoznaczna, niż by się wydawało na pierwszy rzut oka.

Kupienie dyplomu studiów wyższych w celu udawania magistra, posiadacza wyższego wykształcenia, czy kogoś mającego formalne kompetencje zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, to rzeczywiście przestępstwo z art. 270 kodeksu karnego znane jako „fałszerstwo materialne”.

§ 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto wypełnia blankiet, opatrzony cudzym podpisem, niezgodnie z wolą podpisanego i na jego szkodę albo takiego dokumentu używa.
§ 2a. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 3. Kto czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Kluczowe sformułowanie „w celu użycia za autentyczny” znajdziemy w pierwszym paragrafie zacytowanego wyżej przepisu. Wbrew pozorom, można sobie wyobrazić sytuację, gdy kupienie dyplomu wyższej uczelni albo dowolnego innego trefnego dokumentu nie spełnia tej przesłanki.

Kupienie dyplomu obciąża nas, gdy próbujemy go używać. Jego tworzenie obciąża wystawcę dokumentu od razu

Najprościej rzecz ujmując, żebyśmy mieli do czynienia z przestępstwem fałszerstwa materialnego, musimy zakupić podrobiony albo przerobiony dokument po to, by używać go tak, jakbyśmy posiadali oryginał. Kupienie dyplomów studiów wyższych pozwala nam udawać osobę z wyższym wykształceniem. Zakupiony w Collegium Humanum dyplom MBA pozwala naszym politycznym patronom wkręcić nas na intratną posadkę do państwowej spółki. Podrabiając czyjś dowód osobisty, możemy spróbować ukraść tożsamość ofiary. Nawet podrobienie biletu autobusowego coś nam potencjalnie daje.

Jeżeli jednak nawet nie próbujemy robić żadnej z tych rzeczy, to nie popełniamy tego konkretnego przestępstwa. Kupienie dyplomu wyższej uczelni nie obciąża nas, jeśli schowamy go sobie do szafy i zachowujemy się tak, jakby nic się nie stało. Możemy całkowicie legalnie zakupić tzw. kolekcjonerski dowód osobisty, o ile nie próbujemy udawać, że jest on naszym prawdziwym dokumentem tożsamości.

Nie oznacza to oczywiście, że do żadnego przestępstwa w trakcie „drukowania” dyplomu nie doszło. Popełnia je osoba, która wystawiła niezgodny z prawdą dokument. W tym wypadku mowa o „fałszerstwie intelektualnym” z art. 271 tej samej ustawy.

§ 1. Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

§ 3. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

W grę wchodzi także przestępstwo sprzedajności z art. 228 k.k.. W końcu kupienie dyplomu Collegium Humanum implikuje nam zapłatę za „usługę”, a więc zwyczajną łapówkę. Rektor takiej uczelni działa w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Jak już wiemy, fałszowanie dyplomów jest osobnym przestępstwem. Tym samym możemy zastosować surowszy §3. Sprawcy groziłoby więc od roku do lat 10 w więzieniu.