Wypalenie zawodowe to poważny problem dla każdego pracownika, którego ta przypadłość dopadła. W końcu obniża zdolność do pracy i nieproporcjonalnie zwiększa wysiłek z nią związany. WHO nie uznała go jednak za chorobę. Tym samym wzięcie L4 na wypalenie zawodowe nie wchodzi w grę. Nie znaczy to, że lekarz nie może wystawić zwolnienia z powodu objawów ściśle z nim związanych.
Ze sklasyfikowaniem wypalenia zawodowego jest teraz tyle zamieszania, że aż trudno zrobić to jednoznacznie
Z pewnością wielu z nas zastanawia się, czy nagła i nieprzechodząca niechęć do pracy albo niemożność jej wykonywania to choroba. Wypalenie zawodowe jest zjawiskiem, które przebiło się już do szerszej świadomości społecznej. Pracownikowi, który cierpi na tę przypadłość, należy współczuć. Nie jest w stanie pracować dostatecznie wydajnie, wykonywane dotychczas obowiązku sprawiają mu coraz większe problemy. Pracować tymczasem cały czas trzeba, a zmiana pracy na inną nierzadko nie wchodzi w grę.
Światowa Organizacja Zdrowia przed laty nawet rozważała wpisanie wypalenia zawodowego do najnowszej wersji Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych znanej pod kodem ICD-11. Efektem tych rozważań jest wpis pod numerem QD85 wraz z następującą definicją:
Wypalenie zawodowe to syndrom wynikający z chronicznego stresu w miejscu pracy, z którym nie udało się skutecznie sobie poradzić. Charakteryzuje się trzema wymiarami: 1) uczuciem braku energii lub wyczerpania; 2) zwiększony dystans psychiczny do wykonywanej pracy lub poczucie negatywizmu albo cynizmu w stosunku do wykonywanej pracy; oraz 3) poczucie braku wydajności oraz osiągnięć. Wypalenie zawodowe odnosi się konkretnie do zjawisk w kontekście zawodowym i nie powinno być stosowane do opisu doświadczeń w innych obszarach życia.
Problem w tym, że klasyfikacja wypalenia jako samodzielnej podstawy do wypisania zwolnienia lekarskiego jest w Polsce powszechnie kwestionowana. Przede wszystkim w Polsce cały czas obowiązuje poprzednia wersja klasy, a więc ICD-10. ICD-11 formalnie obowiązuje od 1 stycznia 2022 r. Polska ma jednak 5 lat na jej implementację. Teoretycznie ma to nastąpić do końca 2026 r., czyli na ostatnią chwilę.
Dość często wskazywaną przyczyną jest także niezakwalifikowanie w ICD-11 wypalenia zawodowego jako stan chorobowy. Formalnie rzecz biorąc, wypalenie zawodowe stanowi problem zdrowotny, ale nie jest „pełnoprawną chorobą”.
Tym samym nie spełniły się przewidywania sprzed trzech lat, że osoby dotknięte tą przypadłością będą mogły liczyć na zrozumienie ze strony systemu ubezpieczeń społecznych. Chyba że lekarz podejdzie do problemu nieco bardziej kreatywnie.
Wzięcie L4 na wypalenie zawodowe na dobrą sprawę nie powinno być niczym nadzwyczajnym
L4 na wypalenie zawodowe nie wchodzi w grę, ale towarzyszą mu także inne przypadłości. IDC-11 wiąże je bezpośrednio z chronicznym stresem w miejscu pracy. Lekarz jak najbardziej może wystawić zwolnienie w związku z różnego rodzaju „współistniejącymi” zaburzeniami psychicznymi. Przykładem może być depresja, ale także przemęczenie organizmu, czy sam silny stres związany z pracą jako taki.
W grę wchodzą również różnego rodzaju objawy somatyczne. Wypalenie zawodowe może w końcu wpływać na choroby serca, udary, otyłość, bóle głowy i mięśni. Dochodzi tym samym do dość osobliwej sytuacji. Możemy liczyć na zwolnienie lekarskie z powodu przyczyn wypalenia zawodowego, ale także ze względu na jego bardziej drastyczne skutki.
Pytanie brzmi, czy pełna implementacja ICD-11 cokolwiek w tej kwestii zmieni? Można sobie łatwo wyobrazić, że na przeszkodzie staną wspomniane wyżej kwestie semantyczne. Może się jednak okazać, że aktualna klasyfikacja chorób i problemów zdrowotnych ośmieli lekarzy, którzy stwierdzą, że nie muszą się już bawić z systemem w przysłowiową ciuciubabkę. Stanowisko w tej sprawie będzie musiał zapewne zająć ZUS, być może także Ministerstwo Zdrowia.
Kolejnym skutkiem ewentualnych zmian w praktyce z pewnością będą obawy o ewentualne nadużycia. Nie ma się co oszukiwać, że pracownik biorący L4 na wypalenie zawodowe nie będzie traktowany przez pracodawcę i system jako potencjalny symulant. Niestety wciąż w podobny sposób traktuje się problem depresji. Samo schorzenie siłą rzeczy ma charakter przewlekły, więc kuracja wiązałaby się z dłuższą nieobecnością w pracy.
Równocześnie nie sposób jednak nie zauważyć, że już teraz zwolnienia lekarskie wystawiane z powodu objawów wypalenia dają pracownikom niemałe możliwości w tym zakresie. Nie ma więc powodu do demonizowania. Schorzenia takie, jak wypalenie zawodowe, powinniśmy we współczesnym świecie traktować poważnie. Tak, jak nauczyliśmy się jako społeczeństwo nie bagatelizować zdrowia psychicznego.