- Home -
- Praca -
- L4 stało się synonimem udawanej choroby. W rzeczywistości kryją się za nim remonty i Mazury
Zamiast odpoczywać w łóżku na L4 – jadą nad morze, remontują mieszkanie, koszą trawnik albo… pomagają cioci w sklepie.

Sezon wakacyjny przynosi nie tylko wyższe temperatury, ale i coraz wyższe wskaźniki absencji chorobowej. I nie – nie chodzi tu o letnią epidemię grypy. Dane firmy Conperio nie pozostawiają złudzeń: rośnie liczba zwolnień lekarskich wykorzystywanych niezgodnie z przeznaczeniem.
Latem 2024 roku średni poziom absencji w firmach objętych kontrolą wyniósł 6,55% w lipcu i 6,77% w sierpniu. To wyraźny wzrost względem wiosny, kiedy maj – miesiąc obfitujący w długie weekendy – osiągnął „zaledwie” 5,91%. I choć teoretycznie latem powinniśmy być zdrowsi, to zwolnień przybywa. Powód?
Zwolnienie lekarskie coraz częściej staje się biletem na „przedłużony urlop”.
Z raportu wynika, że wiele L4 przypada tuż przed lub tuż po zaplanowanych wakacjach, co wskazuje na próbę ich sztucznego wydłużenia. Niektórzy traktują chorobowe jako furtkę do wykonania pilnych prac remontowych czy realizacji dodatkowego zarobku. Eksperci firmy odnotowali przypadki koszenia trawnika, ładowania gruzu, naprawy ciągników, pracy w szkole, a nawet… łapania królika mimo zaleconego leżenia. Inni tłumaczą się absurdalnie – jak choćby mężczyzna myjący samochód ciśnieniowo „zdrową ręką”.
Z perspektywy pracodawcy sytuacja jest patowa. Firmy planują produkcję z wyprzedzeniem, organizują letnie przestoje i grafiki urlopowe, a potem muszą radzić sobie z falą nieoczekiwanych nieobecności. To generuje nie tylko koszty finansowe, ale i organizacyjne – od konieczności zapewnienia zastępstw po zakłócenia w pracy całych zespołów.
Jednak zanim zaczniemy demonizować „leniwych pracowników na L4”, warto zadać niewygodne pytanie: skąd w ogóle w ludziach taka pokusa do naciągania systemu? Czy przypadkiem nie stworzyliśmy kultury pracy, w której każdy dzień wolny od korporacyjnego kieratu trzeba sobie „wykraść”?
Pracownicy sięgają po lewe L4, bo alternatywą często jest pozbawiony perspektyw system pracy, który oczekuje dyspozycyjności przez niemal cały rok – a daje tylko wypalenie, brak elastyczności czy niewykorzystane dni wolne, bo „nie ma kiedy”. Może warto byłoby otworzyć poważną dyskusję o tym, czy 26 dni urlopu rocznie – niezmienne od lat – faktycznie wystarczają na wakacje, sprawy urzędowe, opiekę nad dzieckiem i zwykłe życie?
Być może czas przemyśleć nową pulę wolnych dni – coś w rodzaju „dni na sprawunki”, „czasu dla domu” albo chociaż kilku dodatkowych godzin kwartalnie, które pracownik może przeznaczyć na sprawy niekwalifikujące się na L4, ale też niebędące odpoczynkiem. Bo z niewolnika – jak wiadomo – nie ma pracownika.
zobacz więcej:
30.06.2025 16:17, Rafał Chabasiński
30.06.2025 15:12, Katarzyna Zuba
30.06.2025 13:30, Mariusz Lewandowski
30.06.2025 12:55, Mateusz Krakowski
30.06.2025 11:32, Edyta Wara-Wąsowska
30.06.2025 10:57, Mariusz Lewandowski
30.06.2025 10:51, Rafał Chabasiński
30.06.2025 10:12, Katarzyna Zuba
30.06.2025 9:17, Edyta Wara-Wąsowska
30.06.2025 8:30, Rafał Chabasiński
30.06.2025 8:07, Edyta Wara-Wąsowska
30.06.2025 7:02, Aleksandra Smusz
30.06.2025 5:57, Rafał Chabasiński
29.06.2025 18:00, Rafał Chabasiński
29.06.2025 14:36, Miłosz Magrzyk
29.06.2025 12:35, Joanna Świba
29.06.2025 10:32, Miłosz Magrzyk
29.06.2025 9:31, Rafał Chabasiński
29.06.2025 8:17, Miłosz Magrzyk
29.06.2025 7:20, Rafał Chabasiński
29.06.2025 6:29, Miłosz Magrzyk
28.06.2025 19:08, Mateusz Krakowski
28.06.2025 16:05, Mateusz Krakowski