W wielu rankingach słuchawek bezprzewodowych, Apple AirPods Pro zajmują pierwsze miejsca. Aktywna redukcja dźwięku, kilka rodzajów końcówek, dopasowanie do geometrii ucha i inne „bajery”, które posiada ten model, nie zapobiegły jednak tragedii, do której doszło z jego udziałem w Teksasie. To tam małżeństwo pozwało Apple o 75 tys. dol. odszkodowania. Stało się to po tym, jak ich 12-letni syn doznał rozległego uszkodzenia słuchu. O co chodzi w tej sprawie i czy żądania rodziców są zasadne?
W ubiegłym tygodniu do sądu federalnego w San Jose w Kalifornii trafił pozew złożony przez Carlosa Gordoa oraz Ariani Reyes. Są to rodzice dziecka, które w mediach jest przedstawiane za pomocą inicjałów B.G.
Za uszkodzenie słuchu dziecka odpowiada błąd, o którym Apple wiedziało – twierdzą powodowie
Jak wskazuje treść pozwu, do niefortunnego zdarzenia z udziałem słynnych słuchawek, doszło w maju 2020 r. Wówczas 12-letni chłopiec – B.G., oglądał na swoim iPhonie Netfliksa. Zgodnie z relacją rodziców, z telefonem syna były połączone słuchawki AirPods Pro. Urządzenie ustawiono na niską głośność. Jak czytamy w dalszej treści pozwu:
Nagle i bez ostrzeżenia włączył się Amber Alert z głośnością, która rozerwała bębenek ucha chłopca. Uszkodziła jego ślimak i spowodowała znaczne obrażenia słuchu B.G.
Gwoli wyjaśnienia, Amber Alert to taki amerykański odpowiednik Alertu RCB. Tyle że służy do udostępniania fotografii zaginionych dzieci. Jednak tak jak w „naszym” Alercie, powiadomienia automatycznie trafiają na smartfony mieszkańców USA. Amber Alertu użytkownicy telefonów komórkowych nie mogą wyłączyć.
Jak utrzymuje prawnik rodziny, problem z bardzo głośnymi powiadomieniami Amber Alert, był wcześniej wielokrotnie zgłaszany firmie przez użytkowników (miało to być ponad 1500 zgłoszeń). Zdaniem powodów, przez to, że Apple nie reagowało na ostrzeżenia, nie naprawiło błędu, czy nawet nie ostrzegło użytkowników o „wadliwej” konstrukcji słuchawek, B.G. do końca życia będzie odczuwał dolegliwości związane z uszkodzeniem słuchu.
W pozwie rodzice B.G. wskazali, że od momentu zdarzenia, dziecko cierpi na zawroty głowy i mdłości. Chłopiec doznaje ponadto stresu emocjonalnego i traumy psychicznej. W związku z powyższym, małżeństwo pozwało Apple o 75 tys. dol. odszkodowania. Uzasadnieniem żądania takiej kwoty jest zdaniem Carlosa Gordoa i Ariani Reyes to, że B.G. utracił możliwość prowadzenia normalnego życia, włącznie z ograniczeniem możliwości zarobkowych.
Małżeństwo pozwało Apple o 75 tys. dol. Czy firma „z jabłkiem” powinna ponieść odpowiedzialność?
Biorąc pod uwagę polskie prawo, jeżeli rzeczywiście przyczyna tkwiłby w słuchawkach, firma poniosłaby odpowiedzialność z szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny na podstawie art. 449(1) Kodeksu cywilnego. Co istotne, producent nie może tej odpowiedzialności żaden sposób ograniczyć.
Osobiście dziwi mnie, że takie zdarzenie miało miejsce z udziałem AirPods. O ile powszechnie wiadomo, że korzystanie z słuchawek nie jest najzdrowsze dla uszu, to jednak firma Apple, ze względu na deklarowaną jakość sprzętu, wydaje się jednym z tych „bezpieczniejszych” wyborów. Oczywiście istnieje granica głośności, która jest nieszkodliwa dla słuchu człowieka i zgadzam się z twierdzeniem powodów, iż firmy powinny projektować słuchawki w taki sposób, aby te samoczynnie dostosowywały się do bezpiecznego poziomu głośności.
Zgodnie z wytycznymi WHO, bezpieczną granicą głośności dla ucha jest 80 – 85 dB. Jeśli się jej nie przekracza, to używanie słuchawek nie powinno negatywnie wpłynąć na zdrowie. Światowa Organizacja Zdrowia uznje poziom 105 dB za bezpieczny, jeśli występuje przez maksymalnie 4 minuty. Dla porównania, człowiek, który szepta, generuje dźwięki o natężeniu średnio 30 dB. Podczas mówienia to ok. 65 dB. Dźwięk o głośności 85 dB to natomiast już krzyk.
Firma Apple na razie nie odniosła się do oskarżeń. Niezależnie od tego, kto ponosi winę za opisane zdarzenie, mam nadzieję, że stanie się ono początkiem dyskusji na temat tego, jak najlepiej zabezpieczyć użytkowników słuchawek przed narażeniem na tego typu uszczerbki w przyszłości.
Moim zdaniem w regulacjach, które ustalają maksymalny poziom dźwięku słuchawek dopuszczanych do obrotu, należy wziąć pod uwagę to, że coraz młodsze osoby są użytkownikami tego typu sprzętów. Słuch dzieci jest bardziej wrażliwy, niż słuch dorosłych. W związku z tym, być może warto uregulować prawnie maksymalny poziom głośności w słuchawkach przeznaczonych dla najmłodszych.