Na wczorajszej konferencji prasowej minister Piontkowski, w odpowiedzi na pytania dziennikarzy poinformował, że MEN rozważa wprowadzenie obowiązku noszenia maseczek w dużych szkołach. Okazuje się, że ministerstwo podjęło jednak już decyzję. Odgórnych zaleceń nie będzie, ale nie oznacza to, ze w szkole nie będzie można wprowadzić takiego wymogu.
Maseczki w szkole: jest decyzja MEN
Kwestia powrotu dzieci do szkół już od 1 września to temat, który od jakiegoś czasu wywołuje spore emocje – i to praktycznie u wszystkich obywateli. Epidemiolodzy i lekarze boją się gwałtownego wzrostu zachorowań (podobnie jak część obywateli). Rodzice – tego, że dziecko może zakazić się w szkole oraz tego, że w razie zamknięcia szkoły będą musieli zapewnić dziecku opiekę lub skorzystać z zasiłku opiekuńczego. Z kolei pracodawcy – tego, że powrót do szkół nie potrwa zbyt długo i ponownie zostaną tylko z częścią załogi ze względu na konieczność zapewnienia dzieciom opieki. Nauczyciele, zwłaszcza starsi, boją się o swoje zdrowie. W tym wszystkim nie można też zapominać o dzieciach, którym również może towarzyszyć niepokój, jak będzie wyglądać nauka stacjonarna w czasie epidemii.
W związku z tym ZNP wystosowało liczne postulaty – m.in. ten o odłożeniu powrotu do szkół do połowy września. Minister Piontkowski na wczorajszej konferencji prasowej potwierdził jednak, że szkoły otworzą się na uczniów już od 1 września.
Innym postulatem – wysuwanym zresztą przez różne środowiska – były maseczki w szkole. Obowiązek zakrywania nosa i ust przez dzieci, nauczycieli i inne osoby zatrudnione w szkole mógłby pomóc w zapobieganiu rozprzestrzeniania się koronawirusa. MEN od początku odrzucało ten pomysł, jednak na wczorajszej konferencji minister Piontkowski niespodziewanie oświadczył, że ministerstwo jednak rozważa wprowadzenie tego rozwiązania. Jak jednak zaznaczał – tylko w dużych szkołach i w przestrzeniach wspólnych (korytarze, aule itd.).
Dziś jednak minister Piontkowski oznajmił, że maseczki w każdej szkole nie zostaną wprowadzone. Jak stwierdził, w każdej placówce sytuacja jest nieco inna. Nie oznacza to jednak, że MEN w ogóle maseczki wyklucza – tyle, że odpowiedzialność za ich wprowadzenie przerzuca na dyrektorów szkół.
W niektórych sytuacjach dyrektor „chyba” powinien zalecić osłony nosa i ust
Jak twierdził dziś minister w Polskim Radiu 24,
Rozważaliśmy jeszcze raz, co zrobić z obowiązkiem noszenia maseczek i pierwotnie wskazaliśmy, że takiego obowiązku nie będzie. Natomiast tam, gdzie warunki szkolne, bardzo wąskie korytarze, wielkość szkoły bądź stan zagrożenia epidemicznego będzie wskazywał na to, że trzeba będzie podjąć jakieś dodatkowe środki ochrony ostrożności, to wtedy dyrektor chyba powinien zalecić osłony nosa i ust w miejscach wspólnych – w korytarzach, klatkach schodowych czy szatniach.
Okazuje się zatem, że to, czy maseczki w szkole będą obowiązkowe w miejscach wspólnych, zależeć będzie od dyrektorów. Jeśli część z nich podejmie decyzję o wprowadzeniu takiego wymogu, pozostanie im niewiele czasu na poinformowanie o tym uczniów i ich rodziców. Niewykluczone też, że mogą mieć trudności z egzekwowaniem tego obowiązku – zwłaszcza, że rządzący oficjalnie odcięli się od tej kwestii.