mBank zapowiedział wczoraj szereg technologicznych nowości w swojej ofercie, z której szczególnie zadowoleni będą posiadacze iPhone’ów.
Kilka tygodni temu opisywałem jak założyłem sobie konto w Banku Pekao SA za pośrednictwem smartfona. To oczywiście fantastyczna sprawa, nie tylko w czasach narodowej kwarantanny będącej preludium do apokalipsy. Wysłałem swoje dane, zrobiłem selfie i po kilku kwadransach wszystko było już dopięte na ostatni guzik.
mBank też ma konto na selfie
Okazuje się, że w ślad za swoimi konkurentami spod znaku żubra chce iść także mBank. Na dniach odświeżona niedawno aplikacja mobilna pozwoli na otwarcie rachunku za jej pośrednictwem. Tym samym zamiast wybierać się do placówki lub ewentualnie wyzwalać proces rejestracji za pośrednictwem strony internetowej, wystarczające będzie pobranie stosownej aplikacji z Google Play czy App Store. Po zweryfikowaniu swojej tożsamości, za pośrednictwem SMS-a potwierdzimy zawarcie umowy z bankiem.
To nie koniec dobrych wiadomości – choć z Łodzi zostanie wysłana do nas tajemnicza koperta z kartą debetową, to jednak nie musimy czekać na listonosza, gdyż już chwilę po założeniu konta będzie ona miała status aktywnej, umożliwiając przypięcie na przykład do systemów Apple Pay czy Google Pay.
To nie koniec technologii rozpoznawania twarzy
Co więcej, aplikacja mBanku zostanie wyposażona w jeszcze jedną opcję, której jej brakowało (korzystam z niej np. w aplikacji BNP Paribas Bank, gdzie mam kredyt hipoteczny) w wersji na Androida. Jest to funkcja rozpoznawania twarzy przy wykorzystaniu technologii analogicznych do Face ID, co powinno przyspieszyć korzystanie z mobilnej bankowości na wielu androidowych urządzeniach, które również są już w stanie rozpoznawać swoich użytkowników. Dotąd z tego patentu mogli korzystać tylko posiadacze sprzętu Apple.
Mobilna bankowość to bezpieczna bankowość?
Jak być może pamiętacie, przez wiele lat wzbraniałem się przed korzystaniem z mobilnych aplikacji moi banków ze względu na ograniczone zaufanie do kwestii bezpieczeństwa. Ten etap przesadnej niepewności mam już jednak za sobą, przekonując się do stale ulepszanych aplikacji (aktualnie mam w telefonie mBank, PKO, Pekao, ING oraz BNP Paribas), rozwiązań konsekwentnie wdrażanych przez banki oraz braku spektakularnych historii o problemach z cyberbezpieczeństwem takich programów. Wewnętrzne limity aplikacji, stopień ich zabezpieczeń oraz szereg korzyści, które za sobą niosą, wynagradzają ewentualne niepewności.