Miało być bez limitów, a tymczasem w obecnym projekcie ustawy figuruje, że rząd do mieszkań może w 2023 roku dołożyć tylko 8 milionów złotych. Skorzystają nieliczni.
Nie jestem zwolennikiem programu Pierwsze Mieszkanie, uważam go za szkodliwy. Skorzysta na nim wąska grupa uprzywilejowanych Polaków, natomiast cała reszta oddali się od marzenia o własnym mieszkaniu na skutek rosnących cen nieruchomości. Nie sądziłem jednak, że grupa osób, które skorzysta z programu będzie aż tak wąska.
Lecz politycy z tematu mieszkań zrobili jeden z dominujących punktów trwającej kampanii wyborczej – obok jedzenia robaków i Jana Pawła II. Prawo i Sprawiedliwość proponuje tanie kredyty, a Donald Tusk nawet chce to przebić, oferując darmowe kredyty.
Pierwsze mieszkanie jednak z limitami?
Przeglądam sobie projekt ustawy dotyczącej programu Pierwsze mieszkanie. To jeszcze nie jest finalna wersja, wszystko się może po drodze zdarzyć. Sam projekt jest oczywiście ciekawy i pewnie niebawem znajdzie szersze omówienie na łamach Bezprawnika. Jednak moją uwagę zwróciła kwestia limitów – których przecież miało nie być.
Pamiętam dokładnie zapewnienia polityków obozu władzy, że będą ludziom dopłacali do kredytów bez żadnych ograniczeń. A tymczasem artykuł 30 mówi:
Art. 36. 1. Maksymalny limit wydatków budżetu państwa przekazywanych do Rządowego Funduszu Mieszkaniowego z przeznaczeniem na realizację zadań wynikających z rozdziału 3 ustawy zmienianej w art. 24, wynosi w:
1) 2023 r. – 8 000 000 zł;
2) 2024 r. – 941 000 000 zł;
3) 2025 r. – 1 107 000 000 zł;
Oznacza to, że budżet chyba naprawdę musi nieźle świecić pustkami, jeżeli w roku wyborczym rząd chce przeznaczyć na swój nowy, flagowy projekt jedynie 8 miliona złotych. Przypomnijmy, zgodnie z założeniami projektu, państwo dopłaci przeciętnemu beneficjentowi programu tak mniej więcej 1800 zł miesięcznie. Załóżmy, że przy dobrym wietrze kredyty zostaną uruchomione od sierpnia – sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień = 5 x 1800 = 9000 zł. Skoro mamy więc pulę 8 milionów złotych i każdemu beneficjentowi przypadnie w 2023 roku 9000 zł dotacji, to znaczy, że program udźwignie jedynie około 890 wniosków.
Bezpieczny kredyt 2% może bezpieczny, ale jakże ekskluzywny
Oczywiście może być tak, że ja źle rozumiem ten przepis (albo jest on źle skonstruowany) – inne media nie informują o tym fakcie, więc albo ja coś źle interpretuję, albo wolą powtarzać wypowiedzi polityków, zamiast czytać projekty. Kiedy jednak czytam uzasadnienie projektu, to wynika z niego optymizm, że te 8 milionów w 2023 roku powinno całkowicie wystarczyć. Moim zdaniem to jest kompletne niedoszacowanie głodu mieszkaniowego Polaków. Zwłaszcza, że mamy drogie kredyty, ale akurat mamy najtańsze mieszkania od kilkunastu lat.
Jeżeli moja interpretacja jest właściwa, to na początku lipca czeka nas prawdziwa rzeź, bo prawdopodobnie mechanizm „dostanie każdy zainteresowany” zamieni się w „kto pierwszy ten lepszy”. I ja szczerze mówiąc nie wiem czy to tak bardzo przysłuży się władzy, jeśli na każdego chętnego na darmowy kredyt finansowany przez ogół podatników, będą przypadały dziesiątki zirytowanych, którym się nie udało.
Jest wszakże jedna, maleńka nadzieja, że moje obawy nie są uzasadnione. Albowiem art. 28 ustawy głosi:
Art. 28. W 2023 r. zadania wynikające z niniejszej ustawy, z art. 15c ust. 2 pkt 1 ustawy zmienianej w art. 21 w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą oraz z rozdziału 3 ustawy zmienianej w art. 23 mogą być pokrywane są ze środków rezerwy celowej.
Przy czym, jak podejrzewam, kwestię rezerwy celowej w dużej mierze może warunkować kształt debaty okołowyborczej. Bo zadania mogą, ale nie muszą być z niej pokrywane.