TVP radzi sobie coraz lepiej – przynajmniej pod kątem finansowym. I mimo tego, że to zasługa głównie państwowego wsparcia, zdecydowano, że będą specjalne nagrody w TVP. Pójdzie na nie aż 17,8 mln zł z 89 mln zł wypracowanego zysku. W firmie, w której i tak zarabia się kokosy.
O nowych premiach u państwowego nadawcy zdecydowało właśnie zwyczajne walne zgromadzenie Telewizji Polskiej.
Co prawda o pomyśle mówi się już od ładnych paru miesięcy, to niektórzy spodziewali się, że jednak nagrody w TVP nie przejdą. Bo przecież gospodarka ciągle podnosi się po lockdownie z pierwszej połowy roku – a sytuacja w wielu branżach wesoła nie jest. Dlaczego więc tak hojnie mają być premiowani pracownicy państwowej spółki?
No ale okazało się, że jednak premie się należą. Za co, bo przecież nie za wypracowanie zysku, skoro TVP jest na państwowej kroplówce i dostaje z budżetu państwa miliardy? Cóż, można tylko spekulować. Może decydenci uznali, że telewizja wykonała świetną robotę, strasząc Polaków LGBT i pomagając Andrzejowi Dudzie wygrać ostatnie wybory?
Nagrody w TVP. A i tak mają tam jak pączki w maśle
Premie trafią do pracowników, którzy i tak specjalnie na zarobki narzekać nie mogą. Według serwisu Wirtualne Media, w 2019 roku średnia pensja w spółce to nieco ponad 9,5 tys. zł, aż o 8 proc. więcej niż rok wcześniej.
Statystyki jednak rzecz jasna całej prawdy nigdy nie mówią. Ponoć pensje największych gwiazd TVP to nie 10, a raczej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oficjalnie nie wiemy, ile natomiast zarabia przeciętny reporter „Wiadomości”. Jednak niemal na pewno zdecydowanie więcej niż u konkurencji, która zdecydowanie bardziej stara się przestrzegać zasad sztuki dziennikarskiej.
Zarobki i nagrody w TVP z jednej strony dziwią – w końcu spółka radzi sobie słabo, a gdyby nie „rekompensaty” budżetowe, mogłaby nie przetrwać w takiej formie. Z drugiej jednak strony, wiadomo, że telewizja na siebie wcale zarabiać nie musi. Musi natomiast przedstawiać propagandę, wymyśloną przez PR-owców z Nowogrodzkiej. Podpisywać się pod tą propagandą nikt raczej nie chce. Więc trzeba do tego przekonywać. A co może być skuteczniejsze, niż duże pieniądze?