Biuro podróży Neckermann odwołuje loty, które były zaplanowane na środę. Dodatkowo wstrzymano możliwość rezerwacji wyjazdów na 48 godzin. Spółka sama przyznaje, że występują incydenty związane z niektórymi pobytami. Kłopoty spowodowane są upadłością swojego właściciela – brytyjskiego biura podróży Thomas Cook.
Gdy kilka dni temu Thomas Cook, najstarsze biuro podróży na świecie ogłosiło upadłość, wśród klientów Neckermann Polska zapanowało poruszenie. Wynika to z tego, że polskie biuro podróży Neckermann jest własnością upadłego właśnie brytyjskiego biura. Właściciele spółki natychmiast wydali oświadczenie, w którym uspokajali swoich klientów. Podkreślili, że spółka jest odmiennym podmiotem, który działa na innym rynku, a samo biuro działa bez zarzutów. Ponadto władze spółki odbyły spotkanie z Marszałkiem Województwa Mazowieckiego, w którym uczestniczył także jej ubezpieczyciel. Zapewnienia są proste – pilnujemy, działamy, monitorujemy, a upadłości na razie nie planujemy. Tego optymizmu nie podzielają jednak klienci.
Neckermann odwołuje loty i na 48 godzin blokuje rezerwacje
Nawet pomimo uroczystych zapewnień właścicieli, nie da się ukryć, że upadłość Thomas Cook to potężny cios w całą branżę turystyczną. Jako pierwsi z kryzysem muszą zmierzyć się właściciele polskiego biura. Neckermann odwołuje loty, które miały mieć miejsce w środę 25 września. Jakby tego było mało, na 48 godzin wstrzymano możliwość dokonania rezerwacji wszystkich wycieczek. Spółka zapewnia jednak, że blokada rezerwacji to efekt troski o klientów i krok, który ma na celu zapobieganie dalszej panice. Zaniepokojeni są również klienci biura, którzy w mediach donoszą o incydentach, jakie im się przytrafiają. W niektórych hotelach mieli zostać poproszeni o ich opuszczenie albo zapłacenie z góry za cały pobyt. Na takie sytuacje skarżą się klienci między innymi z Rodos, Korfu i Tajlandii, o czym informuje RMF FM.
Neckermann potwierdził, że w niektórych miejscach występują incydenty związane z pobytem gości. Zdaniem spółki wynika to z ogólnego zamieszania związanego z upadłością spółki matki, a także ogromna akcja sprowadzania 150 tysięcy brytyjskich turystów do kraju. W najbliższych tygodniach okaże się, czy spółka zwycięsko wyjdzie z tej niekorzystnej sytuacji. Jedno jest pewne – sytuacja jest napięta i zmienia się jak w kalejdoskopie. Być może za kilka dni usłyszymy, że problemy są większe, niż pierwotnie zakładano. Pocieszeniem dla klientów powinien być jednak fakt, że według medialnych doniesień spółka nie oszczędzała na ubezpieczeniu. To może rodzić nadzieje, że w przypadku czarnego scenariusza klienci nie pozostaną na lodzie.