Niewielkie opóźnienie dostawy nie wydaje się czymś nadzwyczajnym. W końcu tempo dostarczenia przesyłki zależy od wielu czynników. Co jednak w sytuacji, gdy akurat obiecaliśmy klientowi dostawę już następnego dnia, za którą ten jeszcze nam dodatkowo zapłacił? Nawet w takich sytuacjach można uniknąć nieprzyjemnego zgrzytu w relacjach z konsumentem, o ile zadziała się uprzedzająco.
Niewielkie opóźnienie dostawy nie wiąże się z przykrymi konsekwencjami, o ile mieścimy się w limicie 30 dni
W idealnym świecie opóźnienia w dostawie towaru zamówionego w internecie by się nie zdarzały. Niestety, w takim świecie nie żyjemy. Na tempo dostarczania przesyłek z towarem wpływ ma wiele czynników. Pomimo tego, że poszczególni operatorzy logistyczni dążą do jak największej optymalizacji swojej działalności, mogą się przytrafić różnego rodzaju wypadki losowe. Korki na trasie, stłuczki, poważniejsze kraksy. Może też się okazać, że po prostu trafiliśmy na jakiś okres szczególnego ruchu w ecommerce. Przed świętami Bożego Narodzenia opóźnienia to w gruncie rzeczy nic nadzwyczajnego.
Art. 543¹ kodeksu cywilnego określa maksymalny czas na dostawę towaru. Wynosi on 30 dni liczone od dnia zawarcia umowy, chyba że umowa stanowi inaczej. Z kolei art. 12 ust. 1 pkt 8) ustawy o prawach konsumenta nakłada na sklep internetowy określone obowiązki informacyjne w kwestii dostawy towaru.
Najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa przedsiębiorca ma obowiązek poinformować konsumenta w sposób jasny i zrozumiały o:
8) sposobie i terminie spełnienia świadczenia przez przedsiębiorcę oraz stosowanej przez przedsiębiorcę procedurze rozpatrywania reklamacji;
Jeżeli klient dopłacał za dostawę następnego dnia, a jej nie dostał, to powinniśmy zwrócić mu pieniądze
Jest jeden przypadek, w którym nawet drobne opóźnienie dostawy może powodować poważne skutki. Kluczowy jest tutaj zwrot z przywołanego wcześniej art. 543¹ k.c.: „chyba że umowa stanowi inaczej”. Jeżeli obiecaliśmy klientowi dostawę w konkretny dzień, na przykład w ciągu 24 godzin, w dniu złożenia zamówienia, następnego dnia, albo w sobotę, to już jak najbardziej jesteśmy tą deklaracją związani.
Nie byłoby to może aż takim problemem, gdyby nie to, że tego typu usługi dodatkowe są najczęściej płatne ekstra. Co robić w sytuacji, gdy usługa nie zostanie zrealizowana zgodnie z zamówieniem? Powinniśmy po prostu oddać za nią pieniądze kupującemu. Nawet gdybyśmy nie w grę nie wchodziła odpowiedzialność z tytułu niewykonania zobowiązania, to i tak mowa o kwotach na tyle małych, by nie było warto ryzykować zgrzytu w relacjach z tym konkretnym klientem. Wiadomość z przeprosinami byłaby zapewne mile widziana, ale w tym wypadku to co najwyżej dodatek.