Coraz więcej mówi się o tzw. drugiej fali koronawirusa – rządzący przewidują, że epidemia przybierze na sile jesienią, chociaż to już teraz notujemy dzienne rekordy nowych zakażeń. Czy w związku z tym rządzący – bogatsi o wcześniejsze doświadczenia – planują z wyprzedzeniem jakąś pomoc dla przedsiębiorców? Okazuje się, że tak, ale raczej nie w takim wydaniu, jaki przedsiębiorcy sobie wyobrażali.
Nowa pomoc dla firm? Zachęta do inwestowania zamiast wsparcia finansowego
Rządzący przekonują, że jeśli sytuacja nie będzie naprawdę katastrofalna, to drugiego lockdownu nie będzie – nawet jeśli będzie druga fala koronawirusa. Zapowiadają jednocześnie, że możliwe jest przywrócenie części restrykcji. Tym samym część firm prawdopodobnie i tak będzie musiało tymczasowo zawiesić działalność (tak jak były do tego zmuszone firmy turystyczne czy eventowe). To z kolei pogłębi i tak ogromny kryzys w branżach, które najmocniej odczuły skutki epidemii.
Czy rządzący w związku z tym pracują nad jakąś nową formą wsparcia dla przedsiębiorców? Wicepremier Emilewicz zapytana w programie „Money. To się liczy” właśnie o to, czy zostanie stworzona nowa pomoc dla firm, odparła, że zamiast kolejnych tarcz antykryzysowych rząd chce raczej… zachęcić przedsiębiorców do wydawania pieniędzy. Jak stwierdziła, z danych wynika, że firmy zdołały na swoich kontach zgromadzić „bardzo duże oszczędności”. Ich uwolnienie ma być na ten moment jednym z priorytetów.
Co w takim razie ma zachęcić przedsiębiorców do inwestowania? Oczywiście estoński CIT – chociaż specjaliści wskazują, że skorzystanie z niego nie zawsze będzie opłacalne – a także pakiet mieszkaniowy, fundusz inwestycji lokalnych czy ulga robotyzacyjna.
Jeśli już nowa pomoc dla firm, to tylko dla przedsiębiorców stojących na skraju bankructwa
Jednocześnie wicepremier Emilewicz nie wyklucza całkowicie nowych form wsparcia finansowego dla firm. Nowe rozwiązania mają być jednak „szyte na miarę”. Skorzystać z nich będą mogli jedynie przedsiębiorcy, którzy nadal notują 70- lub 80-procentowe spadki przychodów. Wicepremier nie ukrywała, że chodzi głównie o firmy z branży turystycznej, eventowej czy wystawienniczej. Zapytana o to, kiedy takiej pomocy mogą się spodziewać, wyraziła nadzieję, że już w przyszłym tygodniu.
Przedsiębiorcy raczej będą monitorować sytuację na rynku, a nie inwestować na potęgę zgromadzone środki
Próba zachęcenia przedsiębiorców do zainwestowania zgromadzonych środków jest jak najbardziej zasadna. Problem polega na tym, że przedsiębiorcy nie mają pojęcia, co ich czeka. W związku z tym raczej nie będą zbyt chętnie inwestować środków z firmowych kont. Bardziej prawdopodobne jest to, że skupią się na monitorowaniu sytuacji, a wiele firm nastawi się na przeczekanie kolejnych miesięcy. Na inwestowanie być może pozwolą sobie duże firmy – jednak trudno spodziewać się tego po sektorze MŚP.
Dodatkowo warto pamiętać, że spora część firm zamiast zachęty do inwestowania nadal potrzebuje po prostu pomocy finansowej – i nie wiadomo, czy w ogóle ją otrzymają.