Właściciele stacji kontroli pojazdów obawiają się, że szykowane na początek przyszłego roku przepisy dobiją ich branżę. Chodzi o nowe zasady badań technicznych pojazdów. To kilka istotnych zmian, które co prawda mogą poprawić bezpieczeństwo na polskich drogach, ale jednocześnie nakładają na stacje sporo nowych obowiązków. A te od 18 lat nie mogą podnieść cen usług.
Nowe zasady badań technicznych pojazdów
Związek Pracodawców Stacji Kontroli Pojazdów ostrzega, że skutkiem wejścia w życie nowelizacji prawa ruchu drogowego może być upadłość blisko 6 tysięcy biznesów. Nawet jeśli te dane są histerycznie przeszacowane, a przyczyn jest oczywiście znacznie więcej, to istnieją powody do obaw. Szczególnie, że zmienia się wszystko, tylko nie opłata za badanie techniczne. Wynosząca niezmiennie, od początku XXI wieku, 99 złotych (a 162 zł przy instalacji LPG). Sami możecie się domyślić jak dziś mało opłacalny jest to biznes.
Nowelizacja prawa o ruchu drogowym, którą w czwartek ma zająć się sejmowa komisja infrastruktury, wprowadza między innymi nową opłatę za badanie techniczne. Chodzi tutaj o dodatkowe 99 złotych, jakie uiścić muszą spóźnialscy, którzy przyjadą ze swoim autem co najmniej 30 dni po terminie badania. I to jedyna zmiana, jaka może choć trochę ucieszyć właścicieli stacji, bo będzie to okazja dla nich do dodatkowego zarobku. Zapewne jednak większość kierowców po prostu przestanie się spóźniać, więc przedsiębiorcy na pewno nie zbiją na tym kokosów.
Obowiązek za obowiązkiem
Zmiany, które mają wejść w życie 1 stycznia 2023 roku, mają między innymi ukrócić lewe badania techniczne samochodów. Dlatego nakładają nowy obowiązek na właścicieli stacji kontroli pojazdów. Mają oni na przykład wykonywać dokumentację fotograficzną badanego pojazdu, w tym jego stanu licznika. Niby niewiele, ale przecież chodzi nie tylko o zrobienie zdjęć, ale też ich przechowywanie w odpowiedniej bazie danych, i to przez co najmniej pięć lat. To zabiera dodatkowych kilka minut pracy diagnosty. Kolejną zmianą jest nowy system kontroli, w przypadku gdy posiadacze pojazdów kwestionują wyniki badania. Sam nadzór ma być zresztą prowadzony już nie tylko przez starostę, ale też przez Transportowy Dozór Techniczny.
Kazimierz Zbylut ze Związku Pracodawców Stacji Kontroli Pojazdów zwraca uwagę, że część zapisów nowej ustawy wychodzi poza obowiązkową implementację prawa Unii Europejskiej. Czyli nie wszystko trzeba wprowadzać teraz. A dlaczego, jego zdaniem, teraz jest zły moment? Sprawa jest oczywista – właściciele stacji kontroli pojazdów, podobnie jak inni przedsiębiorcy, mierzą się z ogromnym wzrostem rachunków za prąd i gaz. Tylko że w ich przypadku nie są w stanie nawet odrobinę podnieść ceny świadczonych usług, bo ta – jak na złość – pozostaje zamrożona. I projektowane zmiany nic nie mówią o zwiększeniu jej nawet o symboliczne 10 złotych (co myślę, że kierowcy byliby w stanie przełknąć).
I tak jak dziś obserwujemy padające co chwila kolejne kawiarnie czy restauracje, tak wkrótce mogą zacząć zamykać się nam stacje kontroli pojazdów. Po co bowiem prowadzić interes, do którego zacznie się dopłacać?