Panie, a ten Passat to bity był? Chociaż to pytanie kojarzy nam się ze stereotypowym Januszem Nosaczem, to akurat jest dosyć zasadne i bardzo często pada w trakcie rozmów przed kupnem pojazdu. Samochody powypadkowe zwykle na rynku wtórnym są tańsze (nawet jeżeli usterka została dokładnie usunięta), a popyt na nie mniejszy. Nie każdy jednak wie, że należy nam się odszkodowanie za utratę wartości handlowej pojazdu, które również powinno być wypłacone z OC.
Ubezpieczyciel odpowiada nie tylko za pokrycie kosztów naprawy pojazdu
Każda stłuczka na drodze wiąże się nie tylko ze stresem, ale również z długim i żmudnym procesem likwidacji szkody. Poszkodowany kierowca kontaktuje się z ubezpieczycielem, zgłasza szkodę, a następnie dokonywana jest wycena szkody, a na konto osoby poszkodowanej wpływają pieniądze. Zwykle jednak pieniądze te nie wystarczą na doprowadzenie samochodu do stanu sprzed wypadku, w związku z czym od wyceny ubezpieczyciela należy się odwołać.
Czasem ubezpieczyciel reflektuje się i po odwołaniu zwiększa kwotę odszkodowania, a czasem sprawy tego typu trafiają na sądową wokandę. Problemem jednak w tym wszystkim jest fakt, że zarówno poszkodowani (z braku wiedzy), jak i ubezpieczyciele (patrząc na praktyki związane z zaniżaniem kwoty odszkodowania umyślnie), zapominają ująć w wycenie szkody utraty wartości handlowej samochodu.
I tutaj wracamy do Janusza Nosacza, który kupując samochód „bity”, zdecydowanie będzie negocjował cenę. I zrobi to każdy inny – wartość rynkowa samochodów powypadkowych jest niższa niż w przypadku tych, które nie mają na koncie żadnej stłuczki. Oczywiście wraz z wiekiem pojazdu ta różnica się zaciera, jednak każde zdarzenie drogowe, wiążące się z poważniejszą naprawą, nie wpływa korzystnie na wartość pojazdu. Ubezpieczyciel powinien więc tę różnicę w cenie zrekompensować.
Odszkodowanie za utratę wartości handlowej pojazdu powinno być standardem
Utrata wartości handlowej samochodu to poważny problem (chyba że zwykle jeździmy samochodem aż do końca jego drogowego życia, jednak w dalszym ciągu przez szkodę, pojazd przejawia wtedy niższą wartość handlową). Poszkodowani jednak wciąż rzadko domagają się rekompensaty za ten fakt, chociaż podobne sprawy trafiają na sądową wokandę od lat (chociaż wciąż zdecydowanie rzadziej niż powinny). Przykładowo w 2001 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że (III CZP 57/01):
Odszkodowanie za uszkodzenie samochodu może obejmować oprócz kosztów jego naprawy także zapłatę sumy pieniężnej, odpowiadającej różnicy między wartością tego samochodu przed uszkodzeniem i po naprawie.
Tematem zajęła się również Komisja Nadzoru Finansowego, która w 2014 roku wydała wytyczne, dotyczące likwidacji szkód. Z treści tych wytycznych jasno wynika, że odszkodowanie za utratę wartości handlowej pojazdu jest elementem likwidacji szkody i powinno być wypłacane za każdym razem, gdy zostanie stwierdzone:
Zakład ubezpieczeń powinien, przy ustalaniu wysokości świadczenia z umowy ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów, uwzględniać utratę wartości handlowej pojazdu, w przypadkach, w których utrata taka nastąpiła. Zakład ubezpieczeń po otrzymaniu zgłoszenia roszczenia powinien przekazywać uprawnionemu, informację o możliwości zgłoszenia roszczenia z tytułu utraty wartości handlowej pojazdu niezależnie od formy i trybu zgłoszenia roszczenia. Zakład ubezpieczeń powinien – z własnej inicjatywy, kierując się zasadą ostrożnego zarządzania zakładem ubezpieczeń – badać zasadność uwzględnienia w rezerwach techniczno-ubezpieczeniowych ewentualnego zobowiązania zakładu ubezpieczeń z tytułu utraty wartości handlowej pojazdu powstałej w wyniku uszkodzenia i po uwzględnieniu naprawy pojazdu w związku z zaistniałą szkodą niezależnie od tego, czy uprawniony zgłosił roszczenie w tym zakresie.
Sprawy o odszkodowania za utratę wartości handlowej pojazdu na sądowych wokandach
Teoria jest piękna, jednak praktyka (jak zwykle) w niczym jej nie odpowiada. Wielu kierowców nie wie o możliwości dochodzenia odszkodowania za utratę wartości handlowej pojazdu, a ci, którzy wiedzą, często muszą domagać się tego w sądzie, ubezpieczyciele bowiem niechętnie wypłacają dodatkowe pieniądze. I sprawy do sądów trafiają, powoływani są rzeczoznawcy, którzy oceniają faktyczny spadek wartości pojazdu, a sądy pieniądze od firm ubezpieczeniowych zasądzają. Przykładem może być wyrok Sądu Rejonowego dla Łodzi-Widzewa z 2016 roku (II C 450/16), którym sąd stwierdził, że:
Zgodnie z utrwalonymi poglądami orzecznictwa i doktryny, szkodą w rozumieniu powyżej powołanych przepisów może być również utrata wartości rynkowej (handlowej) pojazdu. Takie stanowisko zajął Sąd Najwyższy między innymi w uchwale z dnia 12 października 2001 r. (sygn. akt: III CZP 57/01, publikowane w OSNC 2002/5/57) wskazując, że „odszkodowanie za uszkodzenie samochodu może obejmować oprócz kosztów jego naprawy także zapłatę sumy pieniężnej, odpowiadającej różnicy między wartością tego samochodu przed uszkodzeniem i po naprawie”. W świetle zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, za zasadne należy uznać stanowisko powoda.
Podobną sprawę rozpatrywał również w 2021 roku Sąd Rejonowy w Kaliszu (V GC 302/21):
Z uwagi na konieczność ustalenia utraty wartości handlowej pojazdu na skutek zdarzenia z dnia 19 grudnia 2018 r., Sąd dopuścił dowód z opinii biegłego sądowego z dziedziny mechaniki samochodowej. Biegły wskazał, iż ubytek wartości pojazdu wyniósł 18.205 zł. Sąd w całości podzielił ustalenia dokonane przez biegłego powołanego w sprawie. Biegły w sposób wyczerpujący przedstawił argumentację i sposób dokonanych wyliczeń. Opinia biegłego stała się podstawą ustaleń stanu faktycznego. W oparciu o kwotę wyliczoną przez biegłego, stanowiącą ubytek wartości handlowej pojazdu, Sąd uwzględnił powództwo w części stanowiącej różnicę pomiędzy tą kwotą a kwotą wypłaconą przez pozwanego w toku postępowania likwidacyjnego.
Takie wyroki można mnożyć, jednak patrząc na ilość szkód komunikacyjnych w Polsce, można stwierdzić, że to tylko ułamek wszystkich sytuacji, w których poszkodowany właściciel samochodu mógłby dochodzić odszkodowania za utratę wartości rynkowej pojazdu. A szkoda, ponieważ takie odszkodowanie (w zależności od samochodu, jego stanu, marki, rocznika i przebiegu) to często od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.