Ubezpieczyciel odpowiada nie tylko za pokrycie kosztów naprawy pojazdu
Każda stłuczka na drodze wiąże się nie tylko ze stresem, ale również z długim i żmudnym procesem likwidacji szkody. Poszkodowany kierowca kontaktuje się z ubezpieczycielem, zgłasza szkodę, a następnie dokonywana jest wycena szkody, a na konto osoby poszkodowanej wpływają pieniądze. Zwykle jednak pieniądze te nie wystarczą na doprowadzenie samochodu do stanu sprzed wypadku, w związku z czym od wyceny ubezpieczyciela należy się odwołać.
Czasem ubezpieczyciel reflektuje się i po odwołaniu zwiększa kwotę odszkodowania, a czasem sprawy tego typu trafiają na sądową wokandę. Problemem jednak w tym wszystkim jest fakt, że zarówno poszkodowani (z braku wiedzy), jak i ubezpieczyciele (patrząc na praktyki związane z zaniżaniem kwoty odszkodowania umyślnie), zapominają ująć w wycenie szkody utraty wartości handlowej samochodu.
I tutaj wracamy do Janusza Nosacza, który kupując samochód „bity”, zdecydowanie będzie negocjował cenę. I zrobi to każdy inny – wartość rynkowa samochodów powypadkowych jest niższa niż w przypadku tych, które nie mają na koncie żadnej stłuczki. Oczywiście wraz z wiekiem pojazdu ta różnica się zaciera, jednak każde zdarzenie drogowe, wiążące się z poważniejszą naprawą, nie wpływa korzystnie na wartość pojazdu. Ubezpieczyciel powinien więc tę różnicę w cenie zrekompensować.
Odszkodowanie za utratę wartości handlowej pojazdu powinno być standardem
Utrata wartości handlowej samochodu to poważny problem (chyba że zwykle jeździmy samochodem aż do końca jego drogowego życia, jednak w dalszym ciągu przez szkodę, pojazd przejawia wtedy niższą wartość handlową). Poszkodowani jednak wciąż rzadko domagają się rekompensaty za ten fakt, chociaż podobne sprawy trafiają na sądową wokandę od lat (chociaż wciąż zdecydowanie rzadziej niż powinny). Przykładowo w 2001 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że (III CZP 57/01):
Tematem zajęła się również Komisja Nadzoru Finansowego, która w 2014 roku wydała wytyczne, dotyczące likwidacji szkód. Z treści tych wytycznych jasno wynika, że odszkodowanie za utratę wartości handlowej pojazdu jest elementem likwidacji szkody i powinno być wypłacane za każdym razem, gdy zostanie stwierdzone:
Sprawy o odszkodowania za utratę wartości handlowej pojazdu na sądowych wokandach
Teoria jest piękna, jednak praktyka (jak zwykle) w niczym jej nie odpowiada. Wielu kierowców nie wie o możliwości dochodzenia odszkodowania za utratę wartości handlowej pojazdu, a ci, którzy wiedzą, często muszą domagać się tego w sądzie, ubezpieczyciele bowiem niechętnie wypłacają dodatkowe pieniądze. I sprawy do sądów trafiają, powoływani są rzeczoznawcy, którzy oceniają faktyczny spadek wartości pojazdu, a sądy pieniądze od firm ubezpieczeniowych zasądzają. Przykładem może być wyrok Sądu Rejonowego dla Łodzi-Widzewa z 2016 roku (II C 450/16), którym sąd stwierdził, że:
Podobną sprawę rozpatrywał również w 2021 roku Sąd Rejonowy w Kaliszu (V GC 302/21):
Takie wyroki można mnożyć, jednak patrząc na ilość szkód komunikacyjnych w Polsce, można stwierdzić, że to tylko ułamek wszystkich sytuacji, w których poszkodowany właściciel samochodu mógłby dochodzić odszkodowania za utratę wartości rynkowej pojazdu. A szkoda, ponieważ takie odszkodowanie (w zależności od samochodu, jego stanu, marki, rocznika i przebiegu) to często od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.