Odpowiedzialność zarządcy drogi za szkody wynikłe w wyniku jej użytkowania jest dosyć rozległa. Nie ogranicza się tylko do kwestii ewidentnie zawinionych (czyli do sytuacji, gdy zarządca drogi podjął działanie, prowadzące do wystąpienia szkody), ale również mniej oczywistych, czyli polegających na zaniechaniu. Zarządca drogi nie jest jednak odpowiedzialny za wszystkie szkody, które powstały w wyniku złego stanu nawierzchni, czy też ewentualnych dziur i innych pułapek na kierowców.
Odpowiedzialność zarządcy drogi wynika z kodeksu cywilnego i ustawy o drogach publicznych
Zarządca drogi za szkody powstałe w wyniku jej użytkowania (o ile winy za szkodę nie można przypisać innemu podmiotowi) na podstawie art. 415 kodeksu cywilnego, który jasno stanowi, że kto ze swojej winy wyrządził drugiemu szkodę, jest zobowiązany do jej naprawienia. Wina w tym przypadku może polegać zarówno na działaniu (na przykład sfrezowanie nawierzchni lub pozostawienie niezabezpieczonego żwiru na pasie drogowym), ale również na zaniechaniu (a więc na przykład na zaniechaniu konieczności napraw).
Zaniechanie to niepodjęcie działań, do których jest się zobowiązanym. A zarządca drogi ma naprawdę dużo obowiązków, które wynikają z przepisów ustawy o drogach publicznych. Zaliczają się do nich m.in. przeprowadzanie kontroli stanu drogi, utrzymanie zieleni przydrożnej, utrzymanie urządzeń drogowych (w tym znaków i sygnalizacji świetlnej), przeprowadzanie prac konserwacyjnych i naprawczych, wykonywanie robót interwencyjnych, czy przeciwdziałanie niszczeniu dróg. Krótko mówiąc, w przypadku większości szkód komunikacyjnych (z wyłączeniem stłuczek, chociaż i od tego są wyjątki) winę można przypisać zarządcy drogi.
Czasem odpowiedzialność zarządcy drogi jest wyłączona
Nie w każdej sytuacji jednak zarządca drogi odpowiada za uszkodzenie samochodu w wyniku najechanie na niezabezpieczoną studzienkę kanalizacyjną, za zniszczenia spowodowane uskakującym spod kół żwirem, czy za wszelkie działania, będące wynikiem siły wyższej lub nieodpowiedniego zachowania kierowców.
Koronnym przykładem, kiedy zarządca drogi za szkodę nie odpowiada, jest sytuacja, w której winę można przypisać kierowcy. Jeżeli kierowca porusza po odcinku wyłączonym z ruchu, ignoruje zakazy i ograniczenia, a także nie dostosowuje prędkości do warunków panujących na drodze nie może liczyć na odszkodowanie, ponieważ do zdarzenia doszło z jego winy.
Innym przykładem są działania, w których winę można przypisać osobie trzeciej – tutaj można wskazać sytuacje takie jak uszkodzenie samochodu przez wjechanie w niezabezpieczoną studzienkę, której właz został skradziony. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku zniszczenia oznakowania przez osoby trzecie, czy też rozlanie śliskiej substancji na jezdni przez „żartownisiów”.
Zarządca drogi jest również zwolniony z odpowiedzialności za szkodę, która powstała w wyniku działania siły wyższej. Siła wyższa to na przykład anomalie pogodowe (deszcze, huragany, burze), które mogą doprowadzić do nagłego pogorszenia stanu jezdni, bądź też uszkodzeń znaków i przydrożnej zieleni, a także niespodziewane awarie (na przykład awaria sygnalizacji świetlnej).
Odpowiedzialność zarządcy drogi wyłącza również prawidłowe oznakowanie terenu, w taki sposób, że kierowcy są należycie ostrzeżeni przez określonym niebezpieczeństwem (na przykład informacje o koleinach, czy też o możliwości pojawienia się na drodze dzikiej zwierzyny).
Interpretacja przepisów musi polegać na logice
Oczywiście wszystkie opisane sytuacji wyłączają odpowiedzialność zarządcy drogi w momencie, kiedy nie mógł zapobiec tym zdarzeniom. Oznacza to więc, że jeżeli właz do studzienki zniknął godzinę wcześniej, faktycznie, zarządca drogi może o tym nie wiedzieć, nie ponosi więc odpowiedzialności. Jeżeli jednak studzienka jest niezabezpieczona od tygodnia (nawet jeżeli kierowcy już wiedzą o tym stanie rzeczy i automatycznie omijają zagrożenie), to zarządca drogi za szkodę powstałą w wyniku wjechania w dziurę odpowiada, ponieważ miał czas, żeby usunąć zagrożenie.
Tak samo wygląda sytuacja w przypadku wystąpienia siły wyższej – po kilku dniach (a czasem nawet godzinach) zarządca drogi powinien już zagrożenie usunąć, a przynajmniej odpowiednio zabezpieczyć (i oznakować teren). W praktyce więc o odpowiedzialności zarządcy drogi możemy mówić praktycznie zawsze, kiedy na drodze dojdzie do jakiegoś zdarzenia (które nie jest winą kierowcy).