Na platformie X pojawiły się doniesienia o dosyć nietypowej sprawie, dotyczącej jednej z warszawskich jednostek policji. Otóż kobieta „praktykująca” w prewencji, która rzekomo zaszła w ciążę, wskazała, że sprawcami zapłodnienia (dodajmy, że do którego doszło przy dobrowolnym kontakcie seksualnym), może być jeden z… 28 funkcjonariuszy.
Swoboda seksualna dziś nikogo nie dziwi, jednak czytając doniesienia z platformy X, można stwierdzić, że jeżeli w sytuacji jest, chociaż ziarno prawdy, to rzeczona funkcjonariuszka mogłaby śmiało rywalizować z Messaliną (trzecia żona rzymskiego cesarza Klaudiusza, która urządziła zawody z prostytutką, w których zwyciężczyni miała jednej nocy posiąść jak najwięcej kochanków). Komenda Stołeczna Policji jednak zaprzecza, że taka sytuacja miała mieć miejsce.
28 potencjalnych tatusiów w jednej z warszawskich jednostek policji?
O sprawie rzekomego poszukiwania tatusia w policyjnych szeregach na platformie X poinformował użytkownik @negocjant – znany policyjny negocjator Dariusz Loranty. Jego wpis zelektryzował obserwujących:
Policyjne wiewiórki z warszawski uprzejmie doniosły, wpłyneło pismo z żądaniem podania personaliów f-szy z Wilczej i OP w liczbie 28 chłopa. Celem pobraniu materiału do badań. Praktykująca w prewencji przez 2 miesiące bardzo otwarta osoba z macicą zaszła w ciążę.
Wskazanie personaliów, f-sz odbywających w tym czasie patrole w rejonie centralnego śródmieścia, zawężą krąg osób podejrzewanych o wkład (własny) we wzrost populacji RP. Nowoczesna i nie konsekwentna (Nie znała facetów) młoda f-szka ma problem .. może jakaś zrzutka.
Jak widać, we wpisie nie wskazano, kto miałby być informatorem, ani kiedy funkcjonariuszka miałaby zajść w ciążę. Brak również informacji, czy stało się to w godzinach służby, czy później (co jest istotne dla potencjalnej oceny prawnej tej sytuacji).
Komenda Stołeczna Policji również za pośrednictwem platformy X zaprzeczyła, że taka sytuacja miała miejsce:
Nie wiemy, z kim wymieniał wiadomości @negocjant, ale do jednostki, którą wskazuje, nie wpłynęło pismo w takiej sprawie.
Nie otrzymaliśmy też żadnego związanego z tą sytuacją zawiadomienia.
Orgie seksualne w szeregach policji?
W tych doniesieniach jest nieco dziur logicznych. Przede wszystkim, mowa o 28 potencjalnych kandydatach na tatusiów. Obecnie ustalanie wieku ciąży jest na tak zaawansowanym poziomie, że można uczynić to z dokładnością do kilku dni. Zakładając więc spory margines błędu, kobieta musiałaby mieć 28 partnerów seksualnych w tygodniu, a więc średnio 4 dziennie. Taki „przerób” nie jest niemożliwy, jednak z pewnością może wprawić w osłupienie.
Jeżeli nawet kobieta nie miała aż tylu partnerów seksualnych, to wciąż pozostaje pytanie, jakim cudem nie wiedziała, z kim odbywa stosunek, zwłaszcza że pracowali w jednej jednostce. Przez 2 miesiące pełnienia służby można przynajmniej zacząć rozróżniać kolegów na tyle, żeby stwierdzić, z którym odbywało się stosunek, a z którym nie (do tego nie jest wymagane zapamiętanie personaliów, ale już samo rozróżnianie mężczyzn może znacznie zawęzić krąg podejrzanych).
Oczywiście można założyć, że partnerów seksualnych wcale nie było tak wielu, a to działanie ma być swojego rodzaju zemstą na jednym, konkretnym sprawcy zapłodnienia, albo że kobieta odbywała w podobnym czasie stosunek z większą (chociaż nie aż tak imponującą) liczbą mężczyzn i zwyczajnie nie wie, jak z tego wybrnąć. Policja jednak zaprzecza, jakoby takie pismo miało wpłynąć.
Co więcej, warto zwrócić uwagę na fakt, że aby sąd (bo w tym przypadku zapewne mowa o sądowym uznaniu ojcostwa), kobieta musi w jakiś sposób uprawdopodobnić, że z danym mężczyzną odbywała stosunek seksualny (oczywiście zakładając, że ten się dobrowolnie do tego nie przyzna), tak więc sprawa nie jest wcale taka łatwa. Dyskusyjne jest również, czy policja powinna reagować na takie pismo (jeżeli faktycznie wpłynęło), ponieważ każdy może zażądać takich danych, chociażby dla czystej hecy (wracamy do tego, że podejrzenie ojcostwa trzeba chociaż trochę uprawdopodobnić).
Dodajmy, że w całej sytuacji nie musi być nic, co podlegałoby pod paragraf
Ciekawym w tym wszystkim jest to, czy do rzekomego zapłodnienia miałoby dojść w czasie pełnienia służby, czy już po godzinach. Jeżeli po godzinach – pozostaje nam tylko ocena moralności tej sytuacji. Jeżeli w czasie służby – sytuacja jest już gorsza. I tutaj pojawia się kolejny znak zapytania. Jeżeli do zapłodnienia doszło w czasie służby, czy funkcjonariuszka faktycznie pisałaby oficjalne pismo, narażając się tym samym na odpowiedzialność dyscyplinarną? Czy być może danych potencjalnych tatusiów (o ile faktycznie nie ma) nie poszukałaby w jakiś inny sposób?
Ta sytuacja jest pełna niewiadomych i w związku ze stanowiskiem Komendy Stołecznej Policji stwierdzić należy, że te rozważania są czysto hipotetyczne. Być może faktycznie ktoś usiłuje rozpaczliwie ustalić dane osób, z którymi odbył stosunek seksualny, który zaowocował ciążą. Jeżeli tak, to należy współczuć, ponieważ przy tak dużej liczbie potencjalnych tatusiów sprawa może nie być łatwa, tak więc ustalenie ojcostwa, a co za tym idzie, otrzymanie alimentów, może trochę zająć (o ile będzie realne). A być może ktoś zwyczajnie stara się uzyskać rozgłos, opisując nieprawdziwą sytuację, która elektryzuje opinię społeczną.