Kto najbardziej niszczy wizerunek OSP? Podpalacze-strażacy, którzy chcą sobie dorobić na kolejnej akcji czy też jakoś się wykazać. Narażają oni tym samym życie i zdrowie innych.
Wizerunek strażaków jest w Polsce niemal nieskalany, ale chodzi głównie o tych zawodowych. Gorzej z tymi, którzy pracują w OSP, czyli ochotniczej straży pożarnej. Swego czasu popularne były memy z nimi, jako bohaterami popijaw i podpaleń. Nie jest to tak do końca nieprawdziwe: ochotniczy strażacy dostają pieniądze za każdą akcję, w której wezmą udział, a mało kto rozlicza ich z tego, co robią w pracy. Efekty są często opłakane. Teraz w Kaliszu młody strażak podpalił bele słomy, a później wziął udział w ich gaszeniu.
Jeśli jednak przyjrzymy się doniesieniom medialnym, to takie sytuacje zdarzają się dość często. W marcu tego roku młody druh z OSP wywołał pożar w Puszczy Kampinoskiej. W kwietniu pewien ochotnik wywoływał fałszywe alarmy bombowe (musi wtedy nastąpić akcja służb ratunkowych), przyznał się także do paru podpaleń. Czasami podpalacze organizują się w niewielkie gangi, które wywołują pożary na większą skalę. Wszystko to ma im dać zarobić. Wiosną i latem, kiedy akcji jest więcej, bo ludzie ciągle podpalają trawy czy porzucają niedogaszone papierosy na ściółce, winnych znaleźć trudniej. Podobno najłatwiej jednak przyłapać ich wtedy, kiedy podpalacze jako pierwsi pojawiają się w remizie, dziwnie przygotowani do akcji.
OSP podpalacze
Podpalaczy w OSP więc nie brakuje. Do tego stopnia, że na głównej stronie Ochotniczej Straży Pożarnej znajduje się gorący (nomen omen) apel o to, żeby nie wywoływać pożarów, bo zagrażają one ludzkiemu życiu i zdrowiu, niszczą mienie, nie mówiąc już o tym, że nie licują z wizerunkiem strażaka.
A jednak i do takich akcji strażacy wyjeżdżają. Co jakiś czas dowiadujemy się, że przyczyną pożaru było podpalenie. Miały też miejsce nieliczne przypadki, gdy sprawcami byli strażacy. Zarówno Państwowa Straż Pożarna jak i ochotnicze straże pożarne starają się nie dopuszczać do tego, by w ich szeregach znaleźli się ludzie, którzy nie rozumieją idei ratowania życia i mienia. Dlatego do zdarzeń takich dochodzi incydentalnie, ale nawet te rzadkie przypadki wyrządzają krzywdę wielkiej rzeszy strażaków, którzy niemal każdego dnia narażają swoje życie i zdrowie, by pomóc innym.
Nie sposób odmówić im racji: idzie lato, podpalaczy będzie więcej. Może pora na surowsze kary wobec nich, włącznie z taką grzywną, z której się już nie wygrzebią? Ostatecznie, jeśli uderzyć kogoś po kieszeni, to od razu głupie pomysły wietrzeją z głowy. A może trzeba zmienić sposób finansowania OSP, bo ten najwyraźniej prowadzi do patologii?