Ostracyzm oraz infamia to terminy zapomniane w Polsce. Nad Wisłą od lat już nie funkcjonują. Normy, które społeczeństwa wypracowywały przez tysiące lat oraz jakiekolwiek społeczne konwenanse przestały obowiązywać. Liczą się kliki, wyświetlenia, kontrowersja i skandal. Czy istnieją granice po przekroczeniu których zostaniesz zapomniany lub nawet wykluczony przez społeczeństwo?
Po ostatnich latam uważam że nie. Im większa głupota i skandal, tym większa szansa na finansowy i wizerunkowy sukces. Głupota, chamstwo i pieniactwo nie tylko zawładnęły Internetem, ale także na dobre zadomowiły się w większości programów telewizyjnych. Za całkowite zepsucie jakości telewizji odpowiadają zarówno infantylne reality-show, paradokumenty, ale nade wszystko osoby zarządzające Telewizją Polską od 2015 r. Choć internetowe standardy nigdy nie były specjalnie wysokie, to dyskusje na oldschoolowych forach toczyły się w przyjemniejszej atmosferze. Hejt nie był tak powszechny oraz respektowano zasady ortografii. Krytyka była bardziej konstruktywna, a wylewającego się zewsząd kiczu i szamba było zdecydowanie mniej.
Nie chciałbym, aby ten tekst został odebrany jako lament niespełna 30-letniego „dziadersa”, który żyje nostalgią do czasów minionych. Uważam, że żyjemy w niezwykłych czasach. Postęp technologiczny, którego jesteśmy świadkami zmienia nasze życie. Rozwój nauki sprawia, że wciąż możemy coraz więcej i więcej. Mam jednak wrażenie, że proporcjonalnie z jego wzrostem upadają funkcjonujące przez laty standardy i normy etyczne. Co niestety dotyczy niemalże wszystkich branż i środowisk.
Metodykę do rozwiązywania powyższych problemów już lata temu opracowali starożytni Grecy. Ostracyzm zrodził się bowiem w Atenach i był pewnego rodzaju plebiscytem przeprowadzanym wśród wolnych obywateli. Głosowali oni za lub przeciw wygnaniu z miasta. Zaś na banicję skazywani byli ci obywatele, którzy swoim postępowaniem dawali podstawy, aby sądzić, że mogą być zainteresowani wprowadzeniem tyranii. Szkoda, że obecnie podobne inicjatywy mają wyłącznie oddolny charakter, a poza wszystkim nie mają jakiegokolwiek znaczenia.
Ostracyzm społeczny w Polsce
Czy Polska to kraj, w którym osoba skazana w związku z funkcjonowaniem tzw. karuzeli vatowskiej może w dalszym ciągu pracować w telewizji? Oczywiście, że tak. Czy moralizatorski ton i walka o demokrację w Polsce zwalniają z obowiązku płacenia zobowiązań podatkowych i konieczności posiadania prawa jazdy? Jak najbardziej. Czy prowadzenie działalności na portalach typu OnlyFans czy Pornhub dyskwalifikuje Cię jakkolwiek z możliwości udziału w debacie publicznej? Wręcz przeciwnie, w końcu osiągnąłeś wizerunkowy oraz nade wszystko finansowy sukces. To wystarczający argument, aby inni brali na poważnie to co masz do powiedzenia.
Czy ulubionym reżyserem Polaków jest artysta dla którego sprawdzoną receptą na film jest wymieszanie scen brutalnego seksu z liczbą przekleństw, którą możnaby obdzielić wszystkie dotychczasowe produkcje Władysława Pasikowskiego? Czy to możliwe, aby w niespełna 4o milionowym kraju prezenterem telewizji publicznej był nietolerancyjny homofob? Jak można zrozumieć fakt, że niemalże każdego ranka do milionów przed telewizorami zwraca się osoba, która na łamach własnej książki przyznawała się do uczestnictwa w procederze handlu ludźmi? Zapraszamy do Telewizji Polskiej.
O jednym z najpopularniejszych podcastów nawet nie chcę kolejny raz wspominać. Świetną robotę wykonali w tym zakresie redaktorzy ze Spider’s Webu. Mam wrażenie, że z roku na rok jest tylko gorzej. Jestem wręcz pewny, że nigdy wcześniej w historii polskiego parlamentaryzmu w sejmowych ławach nie zasiadł nikt, kto mógłby równać się z pewnym pieniaczem reprezentującym klub Solidarnej Polski. To prawdziwy polityk na miarę XXI w., choć piastuje wysokie stanowisko w resorcie rolnictwa, to ma problem z rozróżnieniem podstawowych gatunków zboża. Panicznie boi się energii odnawialnej, a zasłyszane określenie „nóż się w kieszeni otwiera” zinterpretował jako atak na swoje życie. Debata publiczna, nigdy wcześniej nie znajdowała się na tak żenująco niskim poziomie.
Fascynuje mnie, jak to możliwe, że ci wszyscy mniej lub bardziej skompromitowani artyści, politycy czy dziennikarze wciąż utrzymują się na powierzchni. W dalszym ciągu czerpią profity ze swojej budzącej często skrajne emocje działalności. Nie karzemy ich za głupotę, kłamstwa czy szkodliwe i moralnie złe zachowania. Są niezatapialni, bez znaczenia jest to co robią i mówią.
Walka z wykluczeniem
Walczymy z wykluczeniami oraz dyskryminacją. Staramy się zmieniać świat tak, aby był bardziej tolerancyjnym miejscem dla wszystkich. Niezależnie od płci, religii czy koloru skóry. Zdarza się, że tracimy w tym wszystkim proporcje. Gubi nas wybujała poprawność polityczna prowadząca niejednokrotnie do absurdów. Lecz szczęśliwie nasz społeczeństwo z roku na rok staje się coraz mniej radykalne i twardogłowe. To pozytywne zmiany, które są widoczne w coraz szerszej perspektywie. Tym bardziej zatem dziwi mnie odstąpienie od wypracowywanych przez lata norm i standardów, będących fundamentami dawnych społeczeństw.