Załóżmy, że pracownik postanowił sobie dorobić poprzez przekręty na podatku od towarów i usług. Pracodawca nie miał o tym pojęcia, więc chyba nie spotka go żadna kara, prawda? Otóż nie. Oszustwa VAT popełniane przez pracownika obciążają pracodawcę, jeśli ten nie wykazał się należytą starannością w sprawowaniu nadzoru. Potwierdza to wrześniowy wyrok NSA.
Za oszustwa VAT grożą teraz naprawdę surowe kary, a za fałszowanie faktur nawet 20 lat odsiadki
Przedsiębiorca to profesjonalny podmiot, który w teorii powinien wiedzieć, co robi. Dotyczy to także wypełniania obowiązków wynikających z przepisów prawa oraz zarządzania swoją firmą w taki sposób, by zapewnić ich realizację. Może się jednak zdarzyć, że pracownik ma niecne zamiary. Może na przykład rozkręcić w firmie przekręty na podatku VAT, za pomocą których chce sobie dorobić. Co w sytuacji, gdy zostanie złapany? Naczelny Sąd Administracyjny nie ma dobrych wiadomości dla pracodawców, którzy nic nie wiedzieli o takich działaniach swojego pracownika. Też muszą się liczyć z karą.
Portal infor.pl zwrócił niedawno uwagę na wyrok NSA z 3 września. Jednoznacznie wynika z niego, że spółka odpowiada za oszustwa VAT popełniane przez pracownika nawet, jeśli o nich nie wiedziała. Jaka to dokładnie odpowiedzialność? W pierwszej kolejności ma zastosowanie art. 108 ust. 1 ustawy o podatku VAT.
1. W przypadku gdy osoba prawna, jednostka organizacyjna niemająca osobowości prawnej lub osoba fizyczna wystawi fakturę, w której wykaże kwotę podatku, jest obowiązana do jego zapłaty.
Skoro wystawiono fakturę na przedsiębiorcę, to ten musi ją zapłacić. Jeżeli tego nie zrobi, bo nieprawidłowości wykryto już po terminie rozliczenia tego podatku, to w grę wchodzą przepisy kodeksu karnego skarbowego. Za oszustwo podatkowe albo wyłudzenie zwrotu VAT grozi grzywna w wysokości do 720 stawek dziennych, a więc do 41 mln zł, albo po prostu kara pozbawienia wolności. Obydwie te kary można zastosować łącznie. Należałoby uwzględnić także fałszowanie faktur będące przestępstwem z art. 271a kodeksu karnego. W jego znowelizowanej wersji za to przestępstwo grozi od 6 miesięcy do nawet 20 lat (!) w więzieniu.
Pytanie brzmi: w jaki sposób można się uwolnić od odpowiedzialności za przestępstwa, z którymi teoretycznie nie mamy nic wspólnego? Odpowiedź znajdziemy w stanie faktycznym będącym przedmiotem wspomnianego wyroku.
Pracodawca jak najbardziej może odpowiadać za oszustwa VAT popełniane przez pracownika
W tej konkretnej sprawie winowajczynią była managerka zarządzająca dla spółki stacją paliw. Kobieta zabierała niepobrane paragony klientów, a następnie podpinała je pod faktury wystawione na rzecz podatników VAT. Następnym krokiem było włączenie ich do rozliczeń swoich firm, co pozwalało im na obniżanie zobowiązań. Przez 4 lata procederu wystawiono w ten sposób 1 679 pustych faktur, co przełożyło się na 1,5 mln zł podatku, który nie trafił do Skarbu Państwa.
Spółka tłumaczyła się w ten sposób, że nie miała jak wykryć działań swojej pracownicy. Faktury odpowiadały przecież rzeczywistej sprzedaży. Do tego rejestrowano je w innym formacie niż uczciwe faktury wystawiane przez spółkę. Dostęp do dokumentów był możliwy dopiero po odblokowaniu komputera managerki.
Tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Okazało się, że wspomniany komputer przez 3 lata nie został w żaden sposób sprawdzony przez pracodawcę. Spółka zaś w praktyce nie sprawowała nad kobietą żadnej formy realnego nadzoru czy kontroli, ze szczególnym uwzględnieniem monitorowania wykonywanych przez nią czynności związanych z podatkiem VAT.
Warto wspomnieć, że NSA przed rozstrzygnięciem w tej sprawie zasięgnął opinii TSUE co do tego, czy oszustwa VAT popełniane przez pracownika obciążają także jego pracodawcę. Trybunał doszedł do praktycznie oczywistej konkluzji, że taka możliwość jak najbardziej istnieje – chyba, że przedsiębiorca przedsięwziął wszelkie środki, jakich można od niego racjonalnie wymagać, w celu upewnienia się, że dokonywana przez niego transakcja nie prowadzi do udziału w przestępstwie. Skądinąd w tej sprawie istnieje utrwalona linia orzecznicza Trybunału.
Kluczowym czynnikiem jest należyta staranność w nadzorze nad pracownikiem oraz działanie w dobrej wierze przez firmę
Sformułowaniem kluczowym jest oczywiście „przedsięwziął wszelkie środki, jakich można od niego realistycznie wymagać”. Możliwe, że nasz pracownik jest geniuszem zbrodni, który był w stanie jakimś cudem obejść wielowarstwowe zabezpieczenia. W takiej sytuacji trudno przypisać przedsiębiorcy winę. Dochował w końcu należytej staranności. Jeśli jednak nie zrobimy wszystkiego, co możemy, by przeciwdziałać oszustwom VAT w naszej firmie, to będziemy odpowiadać za naszych pracowników.
Właśnie dlatego przedsiębiorcy powierzający swoim pracownikom zadania związane z podatkiem VAT powinni zadbać o sprawowanie odpowiedniego nadzoru. Infor.pl radzi na przykład powierzenie nadzoru księgowego zewnętrznemu wyspecjalizowanemu podmiotowi. Audyt prawny, stały albo cykliczny, również powinien zminimalizować ryzyko.
Konieczne może się także okazać stworzenie wewnętrznych procedur bezpieczeństwa. Dostęp do komputerów pracowników, na których zajmują się naszymi firmowymi fakturami, to właściwie oczywistość. Jeśli zaś mamy cień podejrzenia co do działalności naszego pracownika, to po wstępnej weryfikacji powinniśmy zawiadomić organy ścigania. Wówczas nie będzie można zarzucić nam działania w złej wierze i braku sprawowania należytego nadzoru nad pracownikiem. Tym samym uwolnimy się od odpowiedzialności za popełniane przez niego oszustwa VAT.