Ceny nieruchomości stale rosną; w poprzednim roku w dużej mierze przyczynił się do tego program Bezpieczny Kredyt, jednak czynników odpowiadających za stały wzrost cen mieszkań jest więcej. Co zatem musi się stać, żeby nieruchomości zaczęły w końcu tanieć?
Co musi się stać, żeby mieszkania zaczęły tanieć?
W ostatnich tygodniach ze wszystkich stron bombardują nas doniesienia o rosnących cenach nieruchomości; w co najmniej kilku dużych miastach Polski cena ofertowa metra kwadratowego mieszkania z rynku pierwotnego wynosi co najmniej 10 tys. zł. Wzrosty można jednak odnotować praktycznie wszędzie, pobijane są też kolejne rekordy – niezależnie od tego czy mowa o lokalach od dewelopera czy z rynku wtórnego. Wiele osób może się również obawiać (i najprawdopodobniej słusznie), że nowy program, Mieszkanie na start, który zastąpi zakończony już Bezpieczny Kredyt, tylko napędzi wzrost cen.
Co musi się zatem stać, żeby ceny nieruchomości, a zwłaszcza lokali mieszkalnych, zaczęły spadać? Jak zauważa w rozmowie z MarketNews 24 Kuba Karliński, założyciel spółki Magmillon, pierwszym krokiem byłoby uwolnienie niezabudowanych gruntów w miastach, które obecnie mają różne ograniczenia. To w domyśle mogłoby pozwolić np. deweloperom na zakup tych działek, a następnie postawieniu na nich kolejnych bloków mieszkalnych – co poskutkowałoby zwiększeniem podaży mieszkań. Karliński uważa też, że należałoby ograniczyć biurokrację towarzyszącą budowie nieruchomości; jego zdaniem uzyskanie pozwolenia na budowę potrafi w praktyce zajmować nawet kilka lat, a samorządy mają niekiedy tendencję do bezzasadnego wydłużania całego procesu. Trzecim warunkiem spadku cen mieszkań według Karlińskiego jest wprowadzenie taniego budownictwa czynszowego, co pozwoliłoby osobom z niższymi dochodami na tanie wynajęcie mieszkania.
Podaż trzeba zwiększyć, ale…
Bez wątpienia należy zgodzić się z tym, że zwiększenie podaży nieruchomości na sprzedaż jest właściwie niezbędne, by ceny mieszkań zaczęły spadać. Sęk w tym, że wiele wspomnianych wyżej niezabudowanych gruntów znajduje się m.in. w centrach miast – a trudno się spodziewać, by w takiej lokalizacji ceny nieruchomości były niższe. Ważna jest zatem nie tylko sama podaż, ale też jej struktura.
Nie można jednak zapominać również o drugiej stronie medalu, czyli o popycie. Faktem jest, że tanie budownictwo czynszowe – i tanie lokale dla najemców – faktycznie mogłyby przyczynić się do obniżenia popytu, a w konsekwencji – do spadku cen nieruchomości. W tym przypadku problem polega jednak na tym, że ewentualne efekty moglibyśmy zobaczyć dopiero za kilka lat – i to pod warunkiem, że rząd stosunkowo szybko ruszyłby z programem budowy takich mieszkań. Z drugiej strony programy pokroju Bezpiecznego Kredytu czy Mieszkania na start bardzo mocno stymulują popyt, a jest mało prawdopodobne, by dopłaty do kredytów hipotecznych – w takiej czy innej formie – zostały w najbliższych latach wycofane dla nowych kredytobiorców.
Szybszym do wprowadzenia rozwiązaniem wydaje się podatek od pustostanów czy mądrze skonstruowany podatek katastralny – nie wiadomo jednak, czy rządzący się na to zdecydują.
Niestety, można zatem stwierdzić, że spadki cen nieruchomości raczej nie czekają nas zbyt prędko – a jeśli już, to będą one stosunkowo niewielkie.Być może dla osób rozważających zakup mieszkania najlepszym posunięciem byłby zakup nieruchomości w tym momencie, ponieważ w kolejnych ceny mieszkań mogą znowu zacząć gwałtownie drożeć – ze względu na wprowadzenie programu Mieszkanie na start.