Premier Mateusz Morawiecki postanowił wspomóc klub Skra Warszawa. Ogłosił, że państwo wyremontuje stadion tego klubu. Kolejna strategiczna inwestycja na miarę przekopu Mierzei Wiślanej? Nie tym razem – chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby zagrać na nosie Rafałowi Trzaskowskiemu. Za publiczne pieniądze, rzecz jasna.
Brudna kampania wyborcza to nie tylko personalne ataki na kontrkandydata
Już w niedzielę Polacy będą wybierać nowego prezydenta. Wybory 28 czerwca odbędą się w momencie wyjątkowo wzmożonej polaryzacji krajowej sceny politycznej. Wiele wskazuje także na to, że tym razem walka będzie wyjątkowo wyrównana. Jej zaciekłość sprzyja nieczystym zagrywkom.
O ile same personalne ataki pomiędzy kandydatami są naganne, o tyle trudno byłoby zaprzątać sobie nimi bardziej głowę. Ot, elementy politycznego folkloru naszego kraju. Czym innym jednak jest wykorzystywanie państwowych pieniędzy przez rząd wyłącznie po to, by wesprzeć kampanię urzędującego prezydenta.
Jak bowiem inaczej określić deklarację premiera Mateusza Morawieckiego, że państwo wyremontuje stadion warszawskiej Skry?
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że państwo wyremontuje stadion warszawskiej Skry bo Rafał Trzaskowski – to wystarczający powód
Ktoś mógłby uznać, że rządzący postanowili remontować zaniedbane stadiony klubów sportowych niemających szans na splendor i fundusze wiążące się z udziałem w popularnych rozgrywkach czy dyscyplinach sporu. Być może to kolejna odsłona rządowej pomocy skierowanej do branż, które ucierpiały w wyniku koronawirusa? Nic z tych rzeczy.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, premier dokładnie wyjaśnił, dlaczego właściwie państwo wyremontuje stadion. „To, co widzicie państwo za moimi plecami, to nie jest plener jakiegoś filmu katastroficznego. Ten stadion widmo to symbol nieudolności Rafała Trzaskowskiego. Obietnica padła, gruntownego remontu Skra Warszawa. To niejedyny przykład nieudolności„.
Nie powinno chyba nikogo dziwić, że Mateusz Morawiecki przy okazji po raz kolejny wypomniał prezydentowi Warszawy awarię oczyszczalni ścieków „Czajka”. Podobnie jak brak wypłat dla ofiar reprywatyzacji, brak obiecanych planów trzeciej, czwartej i piątej linii metra. Szef rządu zapewnił przy tym, że państwo chce po prostu pomóc.
Rzeczywiście, nie da się ukryć, że nieczynny dzisiaj stadion Skry można śmiało określić mianem „zrujnowanego”. Przede wszystkim chodzi o trybuny i resztę infrastruktury. Płyta stadionu jest w nieco lepszym stanie.
Ratusz przekonuje, że miasto już dawno by to zrobiło, gdyby prezes klubu wydał mu obiekt
Na odpowiedź ze strony władz Warszawy nie trzeba było długo czekać. Rzeczniczka ratusza, Karolina Gałecka, zakwestionowała wersję wydarzeń przedstawioną przez Morawieckiuego. „Wykonaliśmy wszystkie czynności prowadzące do modernizacji Skry. Mamy koncepcję i pieniądze. Jedyną okolicznością powstrzymującą @warszwa przed rozpoczęciem realizacji projektu jest niewydanie obiektu przez prezesa klubu, pomimo wyroku sądu.”
Warto przy tym wspomnieć, że sprawą stadionu Skry politycy Zjednoczonej Prawicy żywo interesowali się także w trakcie wyborów samorządowych z 2018 r. W kampanię Patryka Jakiego angażował się nawet ówczesny minister sportu, Witold Bańka. Jak się łatwo domyślić, od tego czasu sytuacja obiektu nie uległa zmianie.
Właściwie może to i lepiej. Oczywiście, państwo powinno wspierać samorząd w realizacji swoich zadań – przede wszystkim tam, gdzie ten sobie z nimi nie radzi. W szczególności mowa o sytuacjach, gdy skala i koszty danego projektu przekraczają możliwości danej gminy a sama inwestycja ma znaczenie większe, niż tylko lokalne.
Państwo wyremontuje stadion? Raczej znowu wyrzuci pieniądze podatników w błoto
Tymczasem tutaj państwo wyremontuje stadion, za pieniądze z budżetu. Czyli z podatków płaconych przez obywateli całego kraju. Być może władze Warszawy uznały, że odnowiony stadion Skry może służyć w jakimś stopniu mieszkańcom. Nie ma w tym nic złego. Wszystko wskazuje także na to, że władze stolicy stać na taką inwestycję. Wliczając w to deklaracje samego warszawskiego ratusza.
Z punktu widzenia państwa, kolejny stadion w Warszawie – tych stolica ma kilka, w tym chociażby PGE Narodowy – nie jest dobrem wartym pieniędzy podatników. Rolą państwa zaś nie jest remontować stadiony poszczególnych klubów sportowych. W szczególności wówczas, gdy zapach kiełbasy wyborczej jest aż nazbyt wyraźny.
Czy możemy jednak oczekiwać elementarnego zdrowego rozsądku i choćby cienia przyzwoitości? Tylko w ostatnich dniach ten sam rząd organizuje mniejszym gminom bitwę o wozy strażackie. Próbuje nas także przekonać, że przekop Mierzei Wiślanej jest inwestycją strategiczną i choćby trochę istotą z punktu widzenia gospodarki czy obronności. Mateusz Morawiecki o przekopie wypowiada się w końcu jakby co najmniej budował nową Gdynię, jeśli nie Gdańsk czy wręcz Rotterdam.
Warto wspomnieć także o stoczni w Szczecinie, w której właśnie premier podłożył w 2017 r. stępkę pod nowy prom. Ta od tego momentu jak leżała, tak leży nadal – w stanie idealnie nienaruszonym. Także roztaczane przed nami wizje polskiego samochodu elektrycznego można najpewniej włożyć między bajki. Czy więc naprawdę państwo wyremontuje stadion Skry? Wiele wskazuje na to, że po wyborach bardzo szybko zapomni, że ten w ogóle istnieje.