Patostreaming coraz bardziej powszechny
Na niebezpieczne zjawisko, jakim jest patostreaming, trzeba patrzeć wieloaspektowo. Sam termin „patostreaming” odnosi się do tworzenia i publikowania treści o moralnie nagannym charakterze. Patotwórcy w sieci promują nieodpowiednie zachowania, szkodliwe zachowania, nawołują do nienawiści, poniżają innych, odczłowieczają osoby, czy grupy społeczne i zachęcają do powielania patologii. I robią to wszystko publicznie, jednokrotnie zyskując spore grono odbiorców.
Odbiorcy patostreamingu to jedna strona medalu. Oczywiście również problematyczna (nawet bardzo), zwłaszcza jeżeli na takie treści natrafiają dzieci, czy młodzież – osoby z nieukształtowanym jeszcze kręgosłupem moralnym, które mogą niektóre (nieakceptowalne społecznie) kwestie uznać za normalne, a nawet pożądane.
Drugą stroną medalu są jednak bezpośrednie ofiary twórców patostreamingu. To często ich dzieci, bliscy, osoby starsze, nieporadne życiowo. To również osoby niepełnosprawne intelektualnie (które nie zdają sobie sprawy, w czym biorą udział), czy uzależnione, znajdujące się pod wpływem narkotyków, czy substancji psychoaktywnych. Takie osoby są często pokazywane na wizji, bite, wyzwane, zmuszane do uwłaczających zachowań. I im również należy współczuć i próbować chronić przed wykorzystywaniem ze strony patotwórców.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Obecne rozwiązania prawne nie są wystarczające, aby zwalczyć patostreaming
Jak wskazuje raport NASK, patostreamy są szkodliwe dla młodych odbiorców, którzy często nieświadomie wchodzą z nimi w kontakt. Aż 56,6% dorosłych i 76,6% młodzieży w Polsce zna zjawisko patostreamingu, a 29,4% dorosłych i 48,4% nastolatków natrafia na te treści regularnie. To spory problem, ponieważ nieukształtowane jeszcze osoby mogą uznać patologiczne zachowania za normalne i je powielać. W związku z tym z patostreamingiem trzeba walczyć. A walka jest utrudniona, bo jak podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich:
Zdaniem RPO podstawowym problemem jest brak skutecznych narzędzi legislacyjnych w prawie karnym i cywilnym do ścigania i usuwania patostreamingu. Chociaż istnieją przepisy, pozwalające na ochronę dóbr osobistych (art. 23 i 24 k.c.) osób uczestniczących lub będących przedmiotem takich transmisji, to wciąż zbyt mało. Co więcej, pojawiają się problemy z jurysdykcją międzynarodową, ze względu na fakt, że platformy, na których pojawiają się takie treści, mają swoje siedziby za granicą.
Potrzebna jest zmiana przepisów
Aby skutecznie walczyć z patostreamingiem, konieczne jest wprowadzenie nowych regulacji, które będą młotem na patostreamerów. W ostatnich latach pojawiały się pomysły, jak to zrobić, jednak ostatecznie żaden z nich nie został wcielony w życie. Przykładowo w 2023 roku postulowano dodanie do kodeksu karnego nowego przepisu - Art. 255b, który kryminalizowałby rozpowszechnianie treści przedstawiające popełnienie czynu zabronionego za pośrednictwem sieci teleinformatycznej, przez transmisję obrazu lub dźwięku. W skrajnych przypadkach takie działania byłyby zagrożone karą pozbawienia wolności do nawet 10 lat. Ostatecznie jednak zmiana w życie nie weszła, gdyż pojawiły się wątpliwości związane z jej stosowaniem. Projekt kryminalizacji zjawiska, jakim jest patostreaming, nie powinien jednak zostać odłożony do szuflady. Jak podkreśla RPO: