Ostatnie kampanie wyborcze przyzwyczaiły nas do hojności ze strony polityków. Nie inaczej jest i tym razem. Jarosław Kaczyński postanowił, znowu, zostawić konkurencję daleko w tyle i obiecał. Tym razem w grę wchodzi płaca minimalna 2021 w wysokości 3 tysięcy złotych. Na koniec 2023 ma wynieść aż 4 tysiące. Czyste szaleństwo, czy kryje się za tym głębsza strategia?
Nikt tyle ci nie obieca, co polityk przed wyborami – jednak Prawo i Sprawiedliwość bije na naszych oczach kolejne rekordy
Trzeba przyznać, że nikt się nie spodziewał dalszych obietnic socjalnych ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Rząd nie tak dawno nie tylko obniżył pierwszą stawkę podatku PIT z 18 do 17%, ale również zapowiedział pierwszy od lat budżet bez deficytu. Wcześniej projekt Rodzina 500 Plus rozszerzono o pierwsze dziecko, emerytom obiecano trzynaste świadczenie w ciągu roku. Słowem: wpływy budżetowe powinny maleć, z kolei wydatki rosną lawinowo.
Tymczasem prezes partii rządzącej najwyraźniej nic sobie z tego faktu nie robi. W końcu teraz mamy wybory parlamentarne, które też trzeba wygrać. I to zdecydowanie, by utrzymać samodzielną władzę w Polsce. Nie dość, że Prawo i Sprawiedliwość chce dać emerytom kolejne dodatkowe świadczenie, to jeszcze płaca minimalna 2021 ma wzrosnąć do 3 tysięcy złotych. Nie jest to, trzeba przyznać, poziom nieosiągalny. Porównywalna w tej chwili gospodarczo z Polską Portugalia przewiduje pensję minimalną w wysokości 700 euro, czyli mniej-więcej tyle samo. Tyle tylko, że w Polsce to wcale nie koniec. Docelowo, na koniec 2023 r. najniższe wynagrodzenie ma wynosić aż 4 tysiące złotych.
Kluczem do zrozumienia planów budowy polskiego państwa dobrobytu wydaje się podatek VAT
To nie wszystko: Jarosław Kaczyński zapowiedział budowę w Polsce państwa dobrobytu. Przy okazji od razu zdefiniował to pojęcie. W jego planach środki mają popłynąć do ogółu społeczeństwa – czyli tej niekoniecznie zamożnej większości. Siłą rzeczy, ktoś te transfery socjalne musi sfinansować. Oczywiście, rządzący liczą na wzrost wpływów z podatku od towarów i usług – nie bez powodu skądinąd. Bynajmniej nie chodzi przy tym o dalsze uszczelnianie podatku VAT, nawet przy użyciu dość agresywnej polityki fiskalnej.
Na pierwszy rzut oka, redystrybucja ma się odbyć według starego jak świat schematu: państwo drenuje kieszenie bogatych, by część środków mogła trafić do mnij zamożnych. Prawo i Sprawiedliwość musi jednak sięgnąć do portfela komuś konkretnemu. Jak już wiemy, na pewno nie będą to wielkie zachodnie korporacje informatyczne – podatek sieciowy został na prośbę Stanów Zjednoczonych wyrzucony do kosza. Podatek handlowy, płacony przez duże sieci handlowe, nie przyniesie aż tak dużych kwot – nawet jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planami rządzących. Pensja minimalna 2021 stanowi w takim przypadku ważny element realizacji ambicji prezesa PiS.
Płaca minimalna 2021 sfinansuje rządowe wydatki na programy socjalne?
Podatek od towarów i usług jest konstrukcją szczególną. Razem z akcyzą stanowią przecież zdecydowaną większość wpływów budżetowych w ogóle. Konstrukcja tego podatku jest bardzo prosta. VAT to tak naprawdę nic innego, jak procent od wartości każdego sprzedanego konsumentowi towaru czy usługi. To właśnie na konsumenta ma być przenoszony ciężar sfinansowania należnej Fiskusowi daniny. Warto przy tym zauważyć, że konsumentami jesteśmy wszyscy – każdy w końcu kupuje jakieś dobra. Przede wszystkim w ten sposób efektywnie współuczestniczymy w finansowaniu państwa i jego wydatków. Wbrew pozorom, podatki dochodowe mają dużo mniejszy, choć oczywiście wciąż istotny, wpływ na kondycję Fiskusa. Trudno byłoby się spodziewać, żeby chociażby Mateusz Morawiecki, niegdyś prezes dużego banku, nie wiedział z których podatków państwo ma ile pieniędzy.
Płaca minimalna 2021, oraz jej stały wzrost, same w sobie budżetu państwa nie kosztują nawet złotówki. Z całą pewnością rządzący liczą, że wygłodniałe poprawy swojego statusu materialnego społeczeństwo zrobi dokładnie to samo, co wtedy, gdy Prawo i Sprawiedliwość dostarczyło mu 500 Plus. Zacznie konsumować na potęgę. To z kolei oznacza duży zastrzyk gotówki, którym z kolei można sfinansować te programy socjalne, w których państwo musi faktycznie bezpośrednio przekazywać pieniądze ze swojego budżetu. Jak właśnie 500 Plus, czy dodatkowe emerytury.
Rządzący zamierzają tylko ostrzyc przedsiębiorców jeszcze mocniej, czy już obedrzeć ich ze skóry?
Oczywiście, bardzo wiele rzeczy może pójść nie tak. Przede wszystkim, pieniądze znikąd się nie wezmą. Płaca minimalna 2021 w wysokości 3 tysięcy brutto to jakieś 5 tysięcy złotych kosztów ponoszonych przez pracodawcę. A najniższa pensja ma ciągle przecież rosnąć. Cały plan rządzących opiera się na tym, że firmy będą w stanie udźwignąć lawinowy wzrost kosztów pracy. Nie bez powodu rzymski cesarz Tyberiusz mawiał: dobry pasterz strzyże swoje owce, a nie obdziera ze skóry”. Co więcej, spodziewana dekoniunktura w światowej gospodarce może dodatkowo zwiększyć ryzyko. Nikt się chyba nie spodziewa, że dobre czasy będą trwały wiecznie.
W grę wchodzi także dalszy wzrost inflacji. Do tego dochodzą negatywne skutki społeczne. Płaca minimalna szybko zbliża się do średniej krajowej. To oznacza, że na pozór motywacja do znalezienia lepiej płatnej pracy będzie dużo mniejsza. Warto zauważyć, że co do zasady, lepsze pieniądze można znaleźć w największych miastach naszego kraju. A także w określonych branżach, często wymagających wykształcenia albo szczególnych umiejętności. Dla odmiany wiecznie niedofinansowana jest chociażby administracja, zwłaszcza niższego i średniego szczebla.
Podwojenie płacy minimalnej w ciągu ok. 5 lat spowoduje, że względnie godziwe pieniądze będzie można znaleźć także w małych miejscowościach, w każdej branży. Tymczasem już teraz naszej gospodarce brakuje pracowników. Nie wspominając nawet o specjalistach wysokiej klasy. Płaca minimalna 2021 oraz jej dalszy wzrost, trzeba przyznać, mogą być jakimś sposobem na zatrzymanie przynajmniej części pracowników z Ukrainy.
Jarosław Kaczyński planując przemodelowanie rzeczywistości gospodarczej Polski bardzo wiele ryzykuje
Czy więc w tym całym szaleństwie jest jakaś metoda? Na dobrą sprawę, okoliczności wydają się niekorzystne. Tyle tylko, że dokładnie tak samo traktowano program 500 Plus. Po nim zaś właściwie wszystkie kolejne posunięcia gospodarcze PiS. Szok, niedowierzanie, oraz refleksja: „to się nie może udać, to się zaraz po sypie”. Okazuje się także, że pomimo spowolnienia gospodarczego w Niemczech, Polska wciąż radzi sobie nieźle. Do tej pory problemy za Odrą miały większy wpływ na polską gospodarkę.
Póki co, rządzący mają albo mnóstwo szczęścia. Albo faktycznie wybitne umiejętności – w końcu jeśli plan, nawet na pozór szalony, zadziała, to Polska zmieni się nie do poznania. Prawdopodobnie w jakimś stopniu nawet na lepsze. Pytanie tylko, czy płaca minimalna 2021 nie będzie o jednym krokiem za daleko? Jedno jest pewne: rządzący by wygrać te wybory i utrzymać władzę – bo o to tu przecież chodzi – bardzo wiele ryzykują. Gdyby stawką była tylko władza i kariery polityczne, nie byłoby żadnego problemu. Gorzej, że w jej skład wchodzi także cała polska gospodarka.