Nie ma chyba słowa, które bardziej rozpala w naszym kraju niż aborcja. Odmieniane przez wszystkie przypadki i wykorzystywane przez wszystkie strony politycznego sporu. Idealny temat zastępczy na czas przeprowadzania innych, kontrowersyjnych ustaw. Gdy rząd rok temu próbował naruszyć kompromis aborcyjny, natrafił na niespotykany dotąd opór społeczny, co poskutkowało porzuceniem tematu. To wcale nie znaczy, że o tym zapomniano. Są inne sposoby na walkę z tym zjawiskiem.
Temat aborcji powraca regularnie niczym bumerang. Do tej pory był wykorzystywany jako typowa kwestia zastępcza na czas, kiedy rząd chciał przeprowadzić kontrowersyjne pomysły tak, aby nikt ich nie zauważył. Nie ma w tym niczego dziwnego, w końcu nic tak nie polaryzuje dyskusji społecznej tak, jak właśnie aborcja. Wystarczy, aby jakiś polityk na marginesie dowolnej wypowiedzi powiedział, że trwają bliżej nieokreślone rozmowy, aby media zrobiły swoje i na dwa tygodnie zajęły się tematem ze wszystkich możliwych stron. Sytuacja zmieniła się od dojścia Prawa i Sprawiedliwości do władzy. Oto w końcu pełną władzę w kraju ma partia, która jest w stanie zmienić dotychczasowy status quo. Co więcej – wyraźnie zapowiadała to w czasie kampanii wyborczej.
Gdy rok temu rząd zapowiedział zaostrzenie kar za przeprowadzenie aborcji, byliśmy świadkami protestów, jakich dawno w naszym kraju nie widzieliśmy. Tylko wakacyjne palenie zniczy pod sądami może się równać z czarnym protestem. Wtedy rząd wycofał się ze swoich pomysłów, lecz od tego czasu nie ma tygodnia, aby któryś polityk z obozu rządzącego nie wypowiedział się na temat aborcji. W międzyczasie kobietom coraz bardziej utrudnia się dostęp do antykoncepcji. Począwszy od powrotu do sprzedawania pigułek dzień po na receptę, a na powoływaniu się na klauzulę sumienia przez aptekarzy. Przypomnijmy jednak, że powołanie się na taką klauzulę nie ma żadnego oparcia w przepisach prawa.
Poczta nie rejestruje przesyłek zawierających antykoncepcję awaryjną?
Żyjemy w czasach, w których granic nie można zamknąć na cztery spusty. Liczne międzynarodowe organizacje, które zajmują się działaniem na rzecz praw kobiet, pomaga w zdobyciu niezbędnych środków za granicą. Kupione w ten sposób środki farmakologiczne nie są zakazane w naszym kraju, a kupione na użytek prywatny nie naruszają żadnych przepisów. Właśnie w ten sposób kobiety zdobywały tabletki antykoncepcji awaryjnej, a także leków, które służą do wykonywania farmakologicznej aborcji. Zdobywały, ponieważ według doniesień organizacji kobiecych, przesyłki z zakupionymi środkami przestały docierać do adresatek. Wszystkiemu ma być winna Poczta Polska.
Na jednym z fanpejdży pojawił się wpis, który informuje o problemie. Okazuje się, że przesyłki trafiające do sortowni z zagranicy, a zawierające te kontrowersyjne środki paczki nie są w ogóle rejestrowane jako paczki przychodzące. Dzięki takiemu podejściu paczki najzwyczajniej w świecie przestają istnieć, przynajmniej teoretycznie. Nawet jeśli przesyłka zostanie zatrzymana do kontroli celnej, przesyłka jest wcześniej rejestrowana, a adnotacja o trwającej kontroli celnej widnieje w statusie przesyłki. Wie to każdy, kto kiedykolwiek zamawiał coś z Aliexpress. Tymczasem nawet kilkaset przesyłek najzwyczajniej w świecie wyparowało.
Problem polega na tym, że przesyłka nie jest rejestrowana w Polsce. Wisi pomiędzy Indiami a Polską w transporcie. Transport lotniczy nie trwa dwa tygodnie. Wiemy z całą pewnością, że przesyłka fizycznie jest w Warszawie, a żeby uniknąć terminów administracyjnych i ewentualnych konsekwencji prawnych nie rejestruje się jej jako „weszła do Polski”. I tutaj cały problem. Panie na infolinii informują, że przesyłka utknęła w „chmurach”
Tak w rozmowie z Radiem Zet sprawę przedstawia Justyna Wydrzyńska. W komentarzach można znaleźć wiele opinii, które sugerują że, państwowa przecież spółka Poczta Polska dostała odgórne zarządzenie, aby z podejrzanymi przesyłkami postępować właśnie w taki sposób. Organizacje kobiece nie zamierzają czekać na rozwój wypadków z założonymi rękami. Zapowiadają masowe składanie skarg do operatora pocztowego, a następnie do Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Łatwo można się domyślić, że Poczta Polska wszystkiemu zaprzecza. Wydała nawet oświadczenie o następującej treści:
Poczta Polska dochowuje tajemnicy korespondencji, nie segreguje przesyłek ze względu na ich zawartość. O dopuszczeniu przesyłki do obrotu pocztowego na terenie Polski decyduje Urząd Celno-Skarbowy. Wszystkie przesyłki nadchodzące spoza Unii Europejskiej przedstawiane są do kontroli celnej.