Decyzja ta ma bezpośrednie konsekwencje także dla Polaków. Poczta Polska poinformowała, że od 25 sierpnia musi wstrzymać przyjmowanie większości przesyłek zawierających towary do USA. Wyjątkiem są tylko przesyłki z dokumentami – listy i paczki z towarem, nawet najdrobniejszym, chwilowo nie będą nadawane.
Czytaj też: DPD zmienia regulamin. Zapłacimy 5 złotych kary, jeśli kurier zapuka, a nas nie będzie w domu
Co się zmienia?
Dotąd zasada de minimis w USA była jedną z najbardziej liberalnych na świecie. Dawała zielone światło milionom drobnych paczek z Chin, Europy czy Ameryki Łacińskiej. To właśnie dzięki niej kwitł import z platform takich jak AliExpress, Shein czy eBay. Od 29 sierpnia każdy przedmiot – czy będzie to książka za 10 dolarów, czy zegarek za 500 – trafi na celownik amerykańskiej służby celnej.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Na liście wstrzymanych przez Pocztę Polską przesyłek znalazły się m.in. paczki pocztowe, przesyłki polecone z towarami, przesyłki Global Ekspres i EMS. W obiegu pozostają wyłącznie listy i przesyłki EMS z dokumentami. Podobne restrykcje wprowadzają też inni operatorzy pocztowi w Europie.
Branża w szoku
Europejskie stowarzyszenie operatorów pocztowych PostEurop w wydanym stanowisku nie kryje zaskoczenia. Zwraca uwagę, że decyzja USA idzie wbrew globalnym praktykom wypracowanym w ramach Światowego Związku Pocztowego. Co więcej – wciąż nie wiadomo, jak dokładnie mają wyglądać procedury: kto i w jaki sposób będzie pobierał cło, jakie dane muszą być gromadzone, jak ma przebiegać współpraca z amerykańską Służbą Celną i Ochroną Granic.
Czytaj też: Paczkomaty InPost będą teraz dostępne w naszych samochodach
Problem dotyczy nie tylko klientów indywidualnych, ale i całej logistyki e-commerce. Firmy, które opierały swój model biznesowy na sprzedaży drobnych towarów wysyłanych do USA, mogą stanąć pod ścianą. Różnica między przesyłką za 20 dolarów, a przesyłką za 20 dolarów plus cło i opłaty administracyjne może oznaczać utratę konkurencyjności.
Polityka czy gospodarka?
Decyzja Waszyngtonu ma też wymiar polityczny. W ostatnich latach amerykańscy producenci i związki zawodowe wielokrotnie alarmowali, że liberalne przepisy de minimis ułatwiają nieuczciwą konkurencję, szczególnie ze strony Chin. Zmiana reguł może być więc próbą ochrony rodzimego rynku i narzędziem w trwającej wojnie handlowej. Tyle że w ogniu krzyżowym znalazła się również Europa.
Czytaj też: „Poczta Polska z Danii” kończy z obsługą papierowych listów. Może już czas…
Dla amerykańskich konsumentów oznacza to wyższe ceny i dłuższe oczekiwanie na dostawę. Dla europejskich poczt – chaos organizacyjny i konieczność dostosowania całej logistyki do nowych zasad.
Poczta Polska zapewnia, że sytuację monitoruje i będzie chciała jak najszybciej wznowić obsługę paczek do USA. Na razie jednak klienci muszą liczyć się z faktem, że drobne zakupy zza oceanu – albo te kierowane do USA – staną się dużo bardziej skomplikowane.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że to dopiero początek większej zmiany. Jeśli Amerykanie na stałe zamkną furtkę de minimis, inne kraje mogą pójść w ich ślady. Dla globalnej gospodarki opartej na szybkim i tanim obrocie paczkami byłby to przełom porównywalny z początkiem ery e-commerce.