W Polsce cały czas mamy przeszło 3 miliony starych pieców. Może więc czas wprowadzić podatek od kopciuchów?
Wystarczył jeden dzień niesprzyjającej aury, by smog w Polsce objął cały kraj. Wiele polskich miast miało w poniedziałek i wtorek najbardziej zanieczyszczone powietrze na świecie. Warto dodać, że nie jest to sytuacja ani w jakiś sposób wyjątkowa, ani tym bardziej niespodziewana.
Fatalna jakość polskiego powietrza wynika przede wszystkim z tolerowania ogrzewania kopciuchami - przestarzałymi piecami węglowymi. Nie wspominając już o tym, czym Polacy właściwie w swoich piecach palą. Wszyscy w końcu chyba znamy dowcip o segregacji po polsku, na śmieci do lasu i śmieci do pieca.
Pomimo wszelkiej maści zachęt i programów modernizacyjnych, jak chociażby program Czyste Powietrze, w Polsce wciąż znajdziemy około trzech milionów kopciuchów. Prośby, apele i uchwały antysmogowe nie są tak skuteczne, jak byśmy tego chcieli. Może więc czas sięgnąć po środki dużo bardziej drastyczne?
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Żyjemy w czasach, gdy rząd zamyka sporą część gospodarki "na wszelki wypadek", w oparciu o nieprecyzyjne i niejasne reguły - których zresztą i tak nieszczególnie się trzyma. Pamięta ktoś jeszcze strefy żółte i czerwone? Jakby tego było mało, w życie wszedł podatek cukrowy, z punktu widzenia przepisów ordynacji podatkowej: opłata. Rząd nałożył na napoje słodzone drakońską wręcz daninę. Wszystko po to, by Polacy zrezygnowali z niezdrowych nawyków żywieniowych. Podatek od kopciuchów brzmi jak logiczny następny krok.
Podatek od kopciuchów nie byłby niczym specjalnie unikalnym w polskim systemie podatkowym
Nie da się ukryć, że nawet zapijając alkohol w "małpce" wyjątkowo niezdrowym słodzonym napojem szkodzimy wyłącznie samym sobie. Owszem, państwo hipotetycznie może potem płacić za nasze leczenie, w ramach systemu ubezpieczeń społecznych i bezpłatnej opieki zdrowotnej. Większość Polaków końcu dostęp do ubezpieczenia zdrowotnego posiada. W przypadku kopciuchów trujemy nie tylko siebie, ale przede wszystkim sąsiadów, otoczenie i środowisko. Emisja zanieczyszczeń z pieca to zjawisko ewidentnie dużo bardziej szkodliwe.
Dlaczego więc nie obłożyć samego faktu posiadania kopciucha "opłatą" w wysokości 500 złotych miesięcznie? Uzyskane w ten sposób środki moglibyśmy przeznaczyć na leczenie chorób układu oddechowego, onkologię, finansowanie programów w rodzaju "Czystego Powietrza" i może nawet podreperować nieco budżet państwa. Wcale-nie-podatki od posiadania jakiegoś składniku majątku to też żadna nowość w polskim systemie prawnym. Abonament RTV jest w końcu kolejną "opłatą" za posiadanie radia lub telewizora.
Kwota 500 złotych ma znaczenie raczej symboliczne. Ważne jednak, żeby - idąc za przykładem opłaty cukrowej - była dostatecznie dolegliwa. Podatek od kopciuchów stanowiłby kolejny przejaw funkcji stymulacyjnej podatków jako takich. Chcemy w końcu stymulować obywateli, żeby raczyli w końcu kupić takie ogrzewanie, które nie będzie zatruwało otoczenia. Nic przecież tak nie zachęca do poważnej zmiany w życiu, jak poważne straty finansowe.
Jeżeli państwo może podwyższać ceny słodzonych napojów, to czemu miałoby nie walczyć podatkami z zanieczyszczeniem powietrza?
Oczywiście, podatek od kopciuchów wcale nie jest poważną propozycją zwiększenia państwowej opresji podatkowej. Co jak co, ale tego mamy w Polsce już teraz stanowczo zbyt dużo. Nie wspominając nawet o sposobie egzekwowania istniejących restrykcji, ograniczeń i poszczególnych "opłat" oraz "prawdziwych" podatków.
Nie zmienia to jednak faktu, że z jakością powietrza mamy w Polsce bardzo poważny problem, wymagający pilnego rozwiązania. Takie sytuacje sprzyjają refleksji nad sposobem funkcjonowania państwa, w szczególności tego na ile mogą sobie pozwolić rządzący dla dobra obywateli.
Jeżeli więc, uważamy, że cel uświęca środki, to podatek od kopciuchów rzeczywiście staje się całkiem rozsądnym posunięciem. Podobnie jak w przypadku, gdy jesteśmy zwolennikami 500 Plus, trzynastej i czternastej emerytury, opłaty cukrowej, kolejnych lockdownów, zamykania stoków, restauracji i zakazu antyrządowych protestów. Czym te wszystkie posunięcia różnią się od próby dosłownego oczyszczenia atmosfery w Polsce za pomocą karnej daniny? Zapewne i tak koszty poniesie ktoś inny, więc w czym problem?
Czysto hipotetyczny nowy podatek od kopciuchów dla zwolenników jak najbardziej wolnego rynku i jak najniższych danin na rzecz państwa - analogicznie - z definicji będzie stanowił kompletny absurd. Nie pierwszy, warto dodać. Bardzo prawdopodobne, że nie ostatni. Ten rok upłynie nam w końcu pod znakiem wzmożonej fiskalnej opresji. Nowe podatki i opłaty w 2021 r. to coś, do czego chyba będziemy musieli się przyzwyczaić.
Jeśli jednak ktoś popiera z całego serca dotychczasowe próby przesuwania granicy przez państwo i jednocześnie uważa podatek od kopciuchów za przejaw szaleństwa autora niniejszego felietonu, to nie pozostaje nic innego jak postawić jedno pytanie. Czy naprawdę istnieje jakaś istotna różnica?