Wystarczyło kilka dni trochę większych mrozów i w kraju pojawiła się prawdziwa bestia – nie ta związana z normalnymi w naszej szerokości geograficznej o tej porze roku temperaturami, tylko znacznie groźniejsza – smogowa. Jak podaje Główny Inspektorat Ochrony środowiska, smog w Polsce w największych miastach osiągnął wczoraj wskazania przekraczające poziom określony jako „bardzo zła jakość powietrza”. W teorii nie powinniśmy wychodzić z domu.
Pamiętacie słynną mapę wzrostu gospodarczego w czasie kryzysu w 2008 r., na której Polska stanowiła zieloną, niedotkniętą recesją wyspę? Takie skojarzenie, tyle że w przeciwnym kontekście, wywołał u mnie wczoraj wieczorem poniższy obrazek:
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska rekomendował wczoraj mieszkańcom największych miast w Polsce pozostanie w domach, co dla mnie brzmi jak ponury żart. Bynajmniej nie dlatego, że lekceważę ostrzeżenia. Zastanawiam się, jak to możliwe, że w 2021 r., wciąż jeszcze nie potrafimy uporać się z tak szkodliwym problemem i to do tego stopnia, że w zasadzie nie powinniśmy opuszczać domów. Mało mamy kłopotów i powodów do izolacji? Co szczególnie groteskowe – właśnie wypuściliśmy z zamknięcia dzieci do szkół i przedszkoli. Wprost na najbardziej trujące powietrze w Europie.
Smog w Polsce – przyczyną „kopciuchy” grzewcze i transportowe
Wzrost poziomu zanieczyszczeń powietrza jest oczywiście bezpośrednio związany z atakiem zimy i wynika ze zwiększonej używalności samochodów oraz bardziej intensywnego ogrzewania mieszkań. W odniesieniu do mieszkań – szkodliwe są niezmodernizowane od dawna piecyki na węgiel i drewno. Pogody nie zmienimy, ale co możemy zrobić? Najważniejsze posunięcia są znane i banalne, za to oporne do wdrożenia i wymagające cierpliwości co do efektów. Musimy zachęcać (no i przymuszać) do zmiany przestarzałych piecyków węglowych (natychmiast) jak i pojazdów napędzanych silnikiem spalinowym na te bardziej ekologiczne (stopniowo).
Tak, znam badania, które wskazują, że silniki spalinowe odpowiadają za jedynie 10% emisji szkodliwego pyłu, a najbardziej odpowiedzialne są jednak kopciuchowe piecyki i bez ich likwidacji na dłuższą metę walki z pyłowym monstrum nie wygramy. Tym niemniej, uważam, że do czasu uzyskania i nienaruszenia przez cały rok norm adekwatnych do Rozumu i Godności Człowieka, należy toczyć tę walkę na każdym możliwym froncie. Jeśli chodzi o rozwiązania możliwe do zastosowania na już – można, jak np. od wczoraj władze Krakowa, wprowadzić w okresie zimowym (albo przynajmniej w okresie największych mrozów) bezpłatną komunikację miejską celem ograniczenia emisji spalin. Same pojazdy komunikacji miejskiej powinny być zresztą w 100% elektryczne.
Przez smog w Polsce umrzesz szybciej
To, że smog jest szkodliwy, to każdy wie – wywołuje choroby płuc, generuje alergie, ma działanie rakotwórcze. I szereg innych skutków, na które mentalnie machamy ręką, bo przecież życie generalnie prowadzi do śmierci. To może przełóżmy to na jakieś konkrety – jeśli jesteśmy przez całe życie mieszkańcami Krakowa, to, wg danych WHO (nie, nie kłamią dla Chińczyków, bo w Chinach też jest problem ze smogiem), „dzięki” smogowi pożyjemy o ok. 3,5 roku krócej. W przypadku Warszawy jest to 2,5 roku, w przypadku Gdańska nieco ponad rok (wiatr znad morza pomaga). To skutki gorsze niż statystyczny wpływ obecności HIV w społeczeństwie, znacznie gorsze niż prognozowane skutki epidemii COVID. Zróbmy coś z tym.
Aktualizowane na bieżąco dane dotyczące stężenia zanieczyszczeń w powietrzu znajdziemy pod tym linkiem.