Krajowy Plan Odbudowy zakłada wprowadzenie podatku od pojazdów spalinowych. Na wprowadzenie zmian rząd ma czas do czerwca 2026 roku. Oznacza to, że prawdopodobnie zapłacą nie tylko nabywcy samochodów spalinowych, ale wszyscy posiadacze.
Podatek od samochodu spalinowego
Jeszcze jakiś czas temu mówiło się, że wraz z zaakceptowaniem Krajowego Planu Odbudowy polski rząd zobowiązał się do wprowadzenia zmian mających pozytywny wpływ na ekologię. Wśród nich zadeklarowano ograniczenie transportu negatywnie wpływającego na środowisko. Początkowo miał być to nowy podatek od zakupu samochodu spalinowego, dziś wiadomo już, że rozciągnie się to również na stare samochody, które już jeżdżą po polskich drogach. Podatek od samochodu spalinowego ma zostać wprowadzony do połowy 2026 roku.
Co prawda nie wiadomo jeszcze, jaki kształt przybierze ta dodatkowa danina, pewne jest natomiast, że będzie ona zmierzała do zachęcenia Polaków do zmiany samochodów na bardziej ekologiczne, wykorzystujące paliwa alternatywne. Pomysł sam w sobie jest słuszny, nie da się ukryć, że ekologiczne środki transportu stanowią naszą przyszłość. Problem jednak leży gdzie indziej. Wprowadzenie takiego podatku w polskich warunkach spowoduje po prostu dramat. Średni wiek samochodu w Polsce to 14 lat, przeciętny Polak kupuje samochód za ok. 20 tys. zł. Za taką kwotę nie da się kupić samochodu elektrycznego i w najbliższych latach nie ulegnie to zmianie. W moim odczuciu dodatkowa opłata nie wpłynie na wybory Polaków, są one podyktowane względami ekonomicznymi, nie światopoglądem.
Oczywiście należy pamiętać, że zobowiązanie do wprowadzenia opłaty zbiega się z rokiem wyborczym, będziemy więc, zamiast konkretów obserwować akrobację polityków i poszukiwanie możliwości odwleczenia w czasie wprowadzenia opłat. Nie zmienia to jednak faktu, że takie zobowiązanie nałożyła na nas UE i zaakceptowany Krajowy Plan Odbudowy. Jest więc on nieodwołalny.
Ekologia nie w polskich warunkach
Dyskusja nad zachętą do korzystania z transportu przyjaznego dla środowiska w obecnych warunkach jest jałowa. Wygląda dobrze jedynie z perspektywy wielkich aglomeracji, stosunkowo dobrze skomunikowanych. Chociaż również zmagających się z własnymi bolączkami. Każdy, kto choć w minimalnym stopniu interesuje się tematem, wie, że rozwiązań i zmian należy szukać gdzie indziej. Podstawowe pytanie, na które powinni odpowiedzieć politycy, sprowadza się do powodu, dla którego ludzie jeżdżą samochodami. Przede wszystkim jest to pewna wygoda i brak logicznie zorganizowanego transportu publicznego. W wielu regionach własny samochód to jedyny sposób na dotarcie do pracy, bo autobusy albo nie jeżdżą, a jeżeli już się pojawiają to o kompletnie nieprzydatnych godzinach. Do tego dochodzą bilety, których koszt często jest minimalnie niższy niż koszt paliwa wykorzystanego na trasie we własnym samochodzie. W takich warunkach nie da się budować ekologicznej sieci transportu. Ludzie zawsze wybiorą wygodę własnego samochodu, nawet za cenę wyższego podatku.