Banki centralne w całej Europie kolejno podnoszą stopy procentowe. Przed niezwykle trudnym zadaniem stoi Europejski Bank Centralny, w zakresie wprowadzenia zmian mających realny wpływ na państwa należące do strefy euro. Z inflacją walczy także Narodowy Bank Polski, lecz ta walka nie jest łatwa, gdy strategia rządu różni się od tej przyjętej przez bank. Czy podnoszenie stóp procentowych może mieć jakikolwiek sens w sytuacji, gdy rząd ogłasza bezwarunkowe wakacje kredytowe?
Ekonomiści są raczej zgodni, podnoszenie stóp procentowych przy jednoczesnym zezwoleniu na bezwarunkowe wakacje kredytowe nie ma większego sensu. Innego zdania byli jednak polscy posłowie. Niemalże jednogłośnie przyjęli ustawę o wakacjach kredytowych. Kredytobiorcy posiadający kredyty w złotówkach z pewnością odetchnęli. W końcu rachunek jest prosty. Jeśli mamy kredyt i bez zbędnej zwłoki wypełnimy stosowny wniosek, to zawieszenie rat nastąpi już w sierpniu. Tym samym, do końca roku kalendarzowego zostanie nam do spłaty zaledwie jedna rata.
Wakacje kredytowe – czy mają sens w obliczu podnoszenia stóp procentowych?
Wakacje kredytowe oznaczają, że będziemy mogli o kredycie na chwilę zapomnieć. W końcu odkąd NBP rozpoczął podnoszenie stóp procentowych raty niektórych kredytów zdążyły urosnąć nawet dwukrotnie. Dla coraz większej liczby osób kredyty przestały być możliwe do spłaty. Jeśli w mądry sposób zaoszczędzimy środki, które mielibyśmy przeznaczyć na spłatę kolejnych rat, to w nowym roku będziemy mogli dokonać znacznej nadpłaty. Po tych kilku miesiącach nasza rata może zmniejszyć się nawet o kilkaset złotych. Zmianie ulegnie też okres kredytowania po nadpłacie. Pamiętajmy jednak, że niektóre banki pobierają prowizję za możliwość dokonania wcześniejszej nadpłaty kapitału/ skrócenie liczby rat.
Tak oczywiście zrobi roztropny kredytobiorca. Sęk jednak w tym, że jak to w życiu, rozsądnych kredytobiorców będzie znacznie mniej, niż tych myślących na opak. W końcu gdyby było inaczej, to politycy dobrej zmiany nie szykowaliby się teraz do rządzenia w trzeciej kadencji. Z całą pewnością musimy być świadomi, że taka spolegliwość w stosunku do kredytobiorców odbije się na wykresach makroekonomicznych oraz naszej przyszłej sytuacji gospodarczej. Jestem przekonany, że wprowadzenie bezwarunkowych wakacji kredytowych utrudni dążenia do trwałego obniżenia inflacji. Nie są to wyłącznie moje przemyślenia. Podobnie sądzi bowiem prezes NBP prof. Adam Glapiński. Choć w ostatnim czasie bardzo ciepło wypowiada się o poczynaniach rządu, to w treści opinii sporządzonej do ustawy o wsparciu kredytobiorców jednoznacznie wyraził swoje stanowisko. Działania podejmowane przez rząd są zupełnie odwrotne w stosunku do podejmowanych przez NBP prób walki z inflacją.
Miłe złego początki, lecz koniec żałosny
Z powodu wakacji kredytowych podaż pieniądza w obiegu nie zostanie ograniczona. Efektu z podnoszenia stóp procentowych zwyczajnie nie będzie. Zostanie on zneutralizowany przez wakacje kredytowe. Cóż, o ile ciężko krytykować samą ideę, bo przecież rząd wychodzi naprzeciw potrzebom obywateli, to po raz kolejny robi to w szkodliwy i nieudolny sposób. Tak jak w przypadku 500+. Nigdy nie napiszę, że jest to złe i szkodliwe świadczenie, w końcu dzięki niemu poprawił się byt setek tysięcy dzieci. Jest jednak programem fatalnie napisanym, fatalnie zarządzanym oraz fatalnie egzekwowanym. Rząd jednak kolejny raz woli powtarzać swoje błędy i ponownie bez oznaczenia warunków, bez kryteriów uszczęśliwia mniejszość, aby dalszej perspektywie zaszkodzić większości.
Bezwarunkowe zawieszenie całej raty, to działanie niweczące cały dotychczasowy wysiłek podjęty przez NBP w walce z inflacją. Obecna sytuacja, czyli wciąż rosnąca inflacja będąca swoistym preludium do nadciągającego kryzysu powinna okazać się choćby przyczynkiem do dyskusji o realnej pomocy, której w najbliższym czasie oczekiwać będą wszyscy kredytobiorcy.