Wysoka inflacja i pogarszająca się sytuacja gospodarcza uderzają we wszystkich – także w funkcjonariuszy policji. Okazuje się, że w ramach akcji protestacyjnej policja nie będzie wystawiać mandatów. Zamiast tego kierowcy dostaną pouczenia. Takie czynności mają wymusić zainteresowanie rządzących i przyznanie mundurowym podwyżek.
Policja nie będzie wystawiać mandatów
Krajowa Sekcja Funkcjonariuszy i Pracowników Policji NSZZ Solidarność podjęła uchwałę o akcji protestacyjnej „Akcja 41”. Skąd nazwa? To nawiązanie do art. 41 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z nim w stosunku do sprawcy czynu można poprzestać na zastosowaniu pouczenia, zwróceniu uwagi, ostrzeżeniu lub na zastosowaniu innych środków oddziaływania wychowawczego.
Tym samym związek namawia, by w miarę możliwości i w sytuacji, gdy osoba popełniająca wykroczenie okaże czynny żal – nie wystawiać mandatu, a zamiast tego stosować formę pouczenia, którą zresztą przepisy prawa jak najbardziej dopuszczają. Przy okazji funkcjonariusze (głównie z prewencji i ruchu drogowego) mają w pierwszej kolejności badać sytuacją materialno-bytową sprawcy wykroczenia. Można zatem przypuszczać, że np. kierujący, który przyzna policjantowi, że ciężko będzie mu zapłacić mandat (a tak z pewnością stwierdziłoby większość kierowców) i wykażą skruchę, będą mieć większą szansę na uniknięcie kary.
Czy jednak policja nie będzie wystawiać mandatów w każdej sytuacji, a kierowcy (i inni uczestnicy ruchu drogowego) mogą poczuć się w tym momencie bezkarni? Nie do końca. Funkcjonariusze mają wprawdzie w miarę możliwości wybierać pouczenie zamiast mandatu, jednak nie w każdej sytuacji, a na pewno nie w przypadku cięższych wykroczeń. Tym samym jeśli np. kierujący nie ustąpi pierwszeństwa pieszemu, będzie wyprzedzać na podwójnej ciągłej czy znacząco przekroczy prędkość, powinien nadal liczyć się z karą. Z drugiej strony jazda bez świateł, niezachowanie należytej ostrożności na drodze wewnętrznej (o ile nie miało to poważnych konsekwencji) czy inne drobne wykroczenia raczej powinny skończyć się pouczeniem. Oczywiście inna sprawa, że policja mogłaby – i bez akcji protestacyjnych – częściej wybierać pouczenie zamiast mandatu. W rzeczywistości jednak część funkcjonariuszy nakłada mandat za każde możliwe wykroczenie.
Na razie nie wiadomo jedynie, czy funkcjonariusze chętnie wesprą akcję protestacyjną, czy też część będzie wykonywać swoje obowiązki w taki sam sposób jak na co dzień.
Funkcjonariusze chcą zwrócić uwagę rządzących
Łatwo się domyślić, jaki jest cel akcji protestacyjnej policjantów. Chcą oni zwrócić uwagę rządzących, przy okazji żądając waloryzacji wynagrodzenia w 2023 r. na poziomie 20 proc. Oprócz tego policja chce też wypłaty jednorazowego dodatku inflacyjnego w wysokości 5 tys. zł czy przywrócenia uzyskania prawa do zaopatrzenia emerytalnego po 15 latach służby. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by rządzący przychylili się do tych żądań. Funkcjonariusze mogą mieć jedynie pewne nadzieje co do podniesienia wynagrodzeń – ale raczej nie o 20 proc.
Akcja protestacyjna ma w założeniu potrwać do momentu osiągnięcia porozumienia z rządem.