Okazuje się, że również z obecnej sytuacji można wyłuskać pewne pozytywy. Rozprzestrzeniający się na świecie wirus spowodował wzrost zainteresowania polskim spirytusem. Trunek przez Japończyków określony „najsilniejszym napojem alkoholowym na świecie” rozchodzi się jak świeże bułeczki? Czyżby Europa i świat po latach odkryli spirytus na nowo?
Żel antybakteryjny, koronawirus i ogólna panika
Ogromny wzrost zapotrzebowania na środki dezynfekcyjne, a co za tym idzie, ich coraz mniejsza dostępność spowodowała, że zaczęto rozglądać się za ich alternatywami. Właśnie w ten sposób oczy całego świata zwróciły się w stronę naszego rodzimego spirytusu. 96-procentowy napój alkoholowy uznany został za świetny zamiennik. Do tego stopnia, że w ciągu kilku dni do Polskiego Przemysłu Spirytusowego napływają liczne pytania dotyczące polskiego wyrobu. Dość spora liczba zapytać pochodzi od polskich konsumentów, choć nie brakuje również tych kierowanych z zagranicy.
Jak podaje Rzeczpospolita, firmy zajmujące się produkcją alkoholu odnotowały wzrost zainteresowania polskim wyrobem. Oczywiście zainteresowanie związane jest z jego cechami ochronnymi. Jest on uznawany za świetny płyn do dezynfekcji. Wzrost zainteresowania jest na tyle duży, że już teraz zaczynają podnosić się głosy na temat pięciu minut polskiego spirytusu. Oczywiście o pewnych danych będziemy mogli mówić dopiero pod koniec pierwszego kwartału tego roku, kiedy do związku Polskiego Przemysłu Spirytusowego spłyną dane dotyczące sprzedaży. Wedy rzeczywiście okaże się, czy wirus zapewnił polskiemu wyrobowi pięć minut sławy.
Spirytus zwalcza koronawirusa?
Jak na razie, możemy być pewni, że dobroczynne właściwości tego typu alkoholu dostrzegli Japończycy, którzy wykupili cały dostępny w ich kraju zapas polskiego trunku. Deficyt towaru oraz ogromny popyt spowodował dwukrotny wzrost dostaw.
Sam spirytus został przez japońskie media ogłoszony „najmocniejszym alkoholem świata”, do tego „często podawany w barach”. Japończycy oczywiście wykorzystują go wyłącznie do dezynfekcji.
Tak nieoczekiwany zwrot sytuacji jest z całą pewnością korzystny dla polskich wytwórców. Miejmy tylko nadzieję, że nie przełoży się on na wzrost cen. Bo to z kolei odbyłoby się ze szkodą dla polskich konsumentów.