Farmakologiczna terapia osłabiająca popęd seksualny to jeden ze środków zabezpieczających, orzekanych przez polskie sądy. Zwykle jest stosowana w przypadku sprawców przestępstw na tle seksualnym i ma zagwarantować, że sprawca nie wróci na przestępczą ścieżkę. Tym bardziej szokuje wyrok sądu, w którym taką terapię orzeczono wobec kobiety, która znieważyła policjantów.
Znieważenie policjantów i zniszczenie dokumentu
Do Rzecznika Praw Obywatelskich trafiła nietypowa sprawa. Dotyczyła kobiety, która znieważyła dwóch funkcjonariuszy policji, słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe, a w komendzie podarła protokół przesłuchania. Oczywiście zachowanie to było wysoce karygodne (i zgodnie z kodeksem karnym podlegało karze), jednak wyrok sądu (czy nawet sądów, bo wyrok z pierwszej instancji został utrzymany przez sąd odwoławczy) szokuje.
Zgodnie z polskim kodeksem karnym, kobieta popełniła dwa przestępstwa. Pierwsze z nich to znieważenie funkcjonariusza publicznego (art. 226 kodeksu karnego), za co groziła jej grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara pozbawienia wolności do roku. Drugie to zniszczenie dokumentu (art. 276 kodeksu karnego), podlegające karze grzywny, ograniczenia wolności, lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Mocno zastanawiający jest więc wyrok sądu. Sąd pierwszej instancji uznał, że kobieta była niepoczytalna w chwili popełnienia zarzucanych jej czynów, w związku z czym postępowanie karne umorzył, jednocześnie orzekając środek zabezpieczający w postaci terapii farmakologicznej, obniżającej popęd seksualny. Sąd okręgowy utrzymał ten wyrok w mocy, argumentując, że ta terapia ma zapobiec popełnienia podobnych czynów przez oskarżoną w przyszłości.
Znieważyła policjantów przez popęd seksualny?
Oczywiście zastanawiając się nad tą sytuacją, można sobie wyobrazić przynajmniej kilka scenariuszy, w których oskarżona faktycznie znieważyła funkcjonariuszy i dostając napadu szału, zniszczyła dokumenty przez popęd seksualny. Jest to możliwe, jest to nawet realne. Jednak w dalszym ciągu wyrok sądu wydaje się szokujący. I z takiego założenia wyszedł również Rzecznik Praw Obywatelskich, który złożył w tej sprawie kasację. Zdaniem RPO taka kara narusza prawo:
W ocenie Rzecznika sądy obu instancji nie przeprowadziły należytej wykładni art. 93f § 1 k.k. Wbrew przekonaniu sądu okręgowego zastosowanie terapii farmakologicznej – mimo że było zalecane przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa – nie ma oparcia w obowiązujących przepisach prawa karnego. Zgodnie z art. 93f § 1 k.k. sprawca, wobec którego orzeka się taki środek, ma obowiązek poddania się terapii farmakologicznej zmierzającej do osłabienia popędu seksualnego, psychoterapii lub psychoedukacji w celu poprawy jego funkcjonowania w społeczeństwie. Ustawa jednoznacznie zatem wskazuje, że jedynym celem tej terapii jest osłabienie popędu seksualnego, a nie korygowanie zachowań podejrzanego, które z popędem tym nie mają nic wspólnego.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że ta farmakologiczne terapia obniżająca popęd seksualny musi być dosyć solidną ingerencją w ciało człowieka, ponieważ potocznie nazywana jest „chemiczną kastracją”, chociaż jej skutki są odwracalne. Ten środek zapobiegawczy ma ograniczyć popęd seksualny sprawcy, a więc doprowadzić do tego, że nie będzie w przyszłości popełniał przestępstw z nim związanych. Głównym celem tej terapii jest więc poprawa funkcjonowania sprawcy w społeczeństwie.
Obniżenie popędu może niewiele zmienić
I tutaj pojawia się zasadnicze pytanie – czy zasadne jest zasądzenie tej terapii wobec osoby, która nie popełniła seksualnego przestępstwa? Zasadniczo znieważenie funkcjonariusza mogło mieć związek ze złością związaną z przerwaniem parze miłosnych igraszek w miejscu publicznym lub być na przykład wynikiem odrzucenia przez policjanta erotycznej propozycji, jednak działania kobiety były raczej przejawem problemów emocjonalnych lub niebagatelnego temperamentu, a nie działań ukierunkowanych na seks.
Jeżeli kasacja RPO nie przyniesie skutku, dojdzie do dosyć niebezpiecznej sytuacji, która pokaże, że farmakologiczna terapia obniżająca popęd seksualny może być zastosowana wobec każdego. Bez względu na to, jakiego przestępstwa się dopuścił (chociaż to akurat mógłby być niezły środek prewencyjny). W ocenie RPO i w ujęciu poczucia sprawiedliwości społecznej taka sytuacja jednak nie powinna mieć miejsca.