Wygląda na to, że Senat naprawił kuriozalny błąd Sejmu w sprawie najnowszej nowelizacji kodeksu pracy. Czy poprawiona jawność wynagrodzeń rzeczywiście rozwiąże problem pozorności nowego obowiązku dla przedsiębiorców? Mam co do tego pewne wątpliwości.
Parlamentarzyści nie popisali się przy ostatnim nowelizowaniu kodeksu pracy
Nieco ponad dwa tygodnie temu opisywałem na łamach Bezprawnika, jak to posłowie spartaczyli nowelizację kodeksu karnego wprowadzającą jawność wynagrodzeń w ofercie. Z treści pierwotnego projektu wyeliminowano przepisy odnoszące się do już zatrudnionych pracowników. Nowe obowiązki dotyczące procesu rekrutacji okazały się nie zmieniać dosłownie niczego w zatajaniu oferowanego wynagrodzenia do ostatniej chwili. Zamiast tego dodano nakaz stosowania „form neutralnych płciowo” do ogłoszeń o pracę. Trzeba przyznać, że był to dość osobliwy wybór priorytetów.
Zgodnie z prawem ustawa przyjęta przez Sejm trafiła do Senatu, który ma prawo zaproponować posłom poprawki. Tak się w istocie stało. Uchwalono jedną. Czy poprawiona jawność wynagrodzeń rzeczywiście zaspokaja oczekiwania pracowników i zmusza pracodawców do przemyślenia swojego procesu rekrutacji? Doniesienia medialne ostatnich dni sugerują, że rzeczywiście mamy do czynienia z jakąś poważną zmianą. Ja byłbym jednak dużo bardziej sceptyczny. Dlaczego? Najlepiej zobrazuje to porównanie treści nowego art. 1833a §2 kodeksu pracy przed i po poprawce.
Informacje, o których mowa w § 1, pracodawca przekazuje w postaci papierowej lub elektronicznej osobie ubiegającej się o zatrudnienie, z odpowiednim wyprzedzeniem, zapewniając świadome i przejrzyste negocjacje:
1) w ogłoszeniu o naborze na stanowisko;
2) przed rozmową kwalifikacyjną – jeżeli pracodawca nie ogłosił naboru na stanowisko ani nie przekazał informacji, o których mowa w § 1, w ogłoszeniu, o którym mowa w pkt 1;
3) przed nawiązaniem stosunku pracy – jeżeli pracodawca nie ogłosił naboru na stanowisko ani nie przekazał informacji, o których mowa w § 1, w ogłoszeniu, o którym mowa w pkt 1, ani przed rozmową kwalifikacyjną.
Senat zaproponował nieco odmienne brzmienie tego przepisu. Pogrubienie wskazuje na różnice.
Informacje, o których mowa w § 1, pracodawca przekazuje z wyprzedzeniem umożliwiającym zapoznanie się z tymi informacjami, w postaci papierowej lub elektronicznej, osobie ubiegającej się o zatrudnienie, zapewniając świadome i przejrzyste negocjacje:
1) w ogłoszeniu o naborze na stanowisko;
2)przed rozmową kwalifikacyjną – jeżeli pracodawca nie ogłosił naboru na stanowisko albo nie przekazał tych informacji w ogłoszeniu, o którym mowa w pkt 1;
3) przed nawiązaniem stosunku pracy – jeżeli pracodawca nie ogłosił naboru na stanowisko albo nie przekazał tych informacji w ogłoszeniu, o którym mowa w pkt 1, albo przed rozmową kwalifikacyjną
Poprawiona jawność wynagrodzeń tak naprawdę wcale nie została poprawiona
Zacznijmy od drobniejszej zmiany. Zamiana słowa „ani” na „albo” tak naprawdę stanowi po prostu poprawkę redakcyjną. Jej celem wydaje się doprecyzowanie, w jakich dokładnie sytuacjach potencjalny pracodawca może zrezygnować z poinformowania kandydata o wynagrodzeniu. Sam Senat w uzasadnieniu poprawki wskazuje na §6 zasad techniki prawodawczej. Przepisy ustawy redaguje się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich norm wyrażały intencje prawodawcy. Tym samym nie ma sensu zbytnio roztrząsać tej konkretnej poprawki.
O wiele ważniejsza wydaje się konieczność przekazania kandydatowi informacji z wyprzedzeniem umożliwiającym zapoznaniem się z nimi. Senatorowie postanowili zastąpić w ten sposób sformułowanie „z odpowiednim wyprzedzeniem”. Wyszli bowiem z założenia, że uchwalona przez Sejm treść nowelizacji nie precyzuje, co należy rozumieć pod pojęciem „odpowiedni”. To o tyle ważne, że poprawiona jawność wynagrodzeń również zakłada karę grzywny za zignorowanie nowych obowiązków. Wynosi ona od 1 do 30 tys. zł.
Zaryzykowałbym jednak stwierdzenie, że poprawka w gruncie rzeczy niewiele zmienia. Rzecz w tym, że senacka poprawka również wskazuje, na którym konkretnie etapie może dojść do przekazania kandydatowi informacji o wynagrodzeniu. Wciąż możemy to zrobić w ogłoszeniu. Jeżeli tego nie zrobiliśmy, to nic straconego. Cały czas możemy poinformować kandydata przed rozmową kwalifikacyjną. Zapomnieliśmy? Nic nie szkodzi! Senat cały czas dopuszcza przekazywanie informacji już w trakcie rozmowy o pracę, przed nawiązaniem stosunku pracy.
Czy rzeczywiście mamy do czynienia z „wyprzedzeniem umożliwiającym zapoznanie się z tymi informacjami”? Z punktu widzenia treści tak skonstruowanego przepisu odpowiedź może być jedynie twierdząca. Skoro wprost dopuszczamy informowanie o wynagrodzeniu w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, to równie dobrze możemy to zrobić na jej zakończenie. Szkoda już się stała, kandydat zmarnował czas i pofatygował się na rozmowę o pracę, której i tak by nie przyjął ze względu na nieatrakcyjność oferty.
Tym samym przedsiębiorcy ukrywający do ostatniej chwili informacje o oferowanym wynagrodzeniu mogą spać spokojnie. Tak naprawdę pod tym względem wciąż nic się nie zmieni. Sejm poprawić projektu wracającego z Senatu już nie może. Czyżby czekała nas awaryjna nowelizacja do nowelizacji?