Specjalny podatek nie pomógł, Polska dalej ma problem z małpkami. Alkohol sprzedawany w niewielkich buteleczkach jest przedmiotem międzyresortowych konsultacji ministrów zdrowia oraz finansów. Czy da się znaleźć jakieś rozwiązanie? Z pewnością. Mamy aż dwa instrumenty podatkowe, w których można manipulować stawkami do woli. Z drugiej strony, całkowity zakaz też teoretycznie wchodziłby w grę.
Rządy się zmieniają, a problem z małpkami w Polsce pozostaje nierozwiązany
Kto by pomyślał, że niewielkie buteleczki z alkoholem stanowią tak ogromny problem społeczny w Polsce? Zapewne każdy, kto zainteresował się nieco tematem. Nie chciałbym zbytnio uogólniać, ale popularne małpki wydają się niemalże atrybutem osób z problemami alkoholowymi. Są niewielkie, łatwo je ukryć w torebce, czy nawet kieszeni. Do tego są zauważalnie tańsze od „pełnowymiarowej” butelki wódki. Trudno sobie właściwie wyobrazić jakieś alternatywne zastosowanie mniejszych buteleczek. Zdaje sobie z tego państwo i stara się na różne sposoby rozwiązać problem z małpkami.
Poprzednim podejściem do zmierzenia się z problemem było wprowadzenie specjalnego dedykowanego podatku przy okazji uchwalania podatku cukrowego. Opłata od małpek wynosi 25 zł na litr czystego alkoholu. W przypadku popularnych rozmiarów małpek to dodatkowa złotówka doliczana do 100 ml wódki albo dwa złote w przypadku 200 ml. Nie jest to zbyt wiele. Wysokoprocentowy alkohol tych rozmiarów w dyskontach wciąż kosztuje mniej niż 10 zł.
Czy wyszło? Nieszczególnie. Dowodzą tego konsultacje pomiędzy ministrem finansów Andrzejem Domańskim oraz minister zdrowia Izabelą Leszczyną. Obydwoje planują spotkanie, na którym mają wypracować jakieś rozwiązanie. Warto przy tym przytoczyć dwie wypowiedzi ministra Domańskiego, które podsumowują istotę problemu.
Niepokój budzi bardzo wysoka sprzedaż tzw. małpek, które zalewają polskie miasta; w tym tygodniu planujemy spotkanie w tej sprawie z minister zdrowia.
Zalewają polskie miasta, a ich sprzedaż jest również bardzo wysoka w godzinach porannych.
Problem z małpkami bierze się także z tego, że są bardzo łatwo dostępne. Możemy je kupić w dyskontach, supermarketach, czy nawet na stacjach benzynowych. Minister zdrowia uważa, że ograniczenie podaży alkoholu z pewnością poprawi sprawę i trudno się nie zgodzić. Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych wydaje się bardzo racjonalnym posunięciem. Jeśli jednak chodzi o małpki, to Izabela Leszczyna sugeruje raczej podniesienie akcyzy.
Całkowity zakaz sprzedaży alkoholu w małych buteleczkach da się wprowadzić, ale to niejedyne rozwiązanie
Mamy więc dwa rozwiązania, które jak najbardziej można stosować łącznie. Obydwa służą ograniczeniu popytu na alkohol w niewielkich buteleczkach poprzez wywindowanie jego cen. Jednym z nich jest podniesienie opłaty od małpek. Można go podwoić, potroić, dopisać dodatkowe zero – ograniczeniem jest tutaj właściwie wyobraźnia ministra finansów i jego determinacja, by problem z małpkami rzeczywiście rozwiązać. Zaletą tej metody wydaje się prostsza konstrukcja niż w przypadku podatku akcyzowego.
Uderzenie w małpki za pomocą akcyzy na alkohol byłoby nieco bardziej skomplikowane. Zmiana stawek wyglądałaby właściwie w bardzo zbliżony sposób. Stawka sprowadza się w końcu do określonej kwoty za hektolitr gotowego wyrobu. Jest tylko mały problem: manipulowanie stawką zwiększyłoby cenę wódek sprzedawanych w normalnych rozmiarów butelkach.
Ktoś mógłby stwierdzić, że nie dostrzega żadnych wad takiego rozwiązania. Nie sposób jednak nie zauważyć, że dochody z akcyzy na alkohol są ważnym źródłem dochodów budżetu państwa. Paradoksalnie przesadzenie z wysokością stawek zwykle prowadzi do zmniejszenia popytu i wpływów z tego tytułu, ale także powiększania się szarej strefy. Alternatywę stanowi wprowadzenie osobnej stawki akcyzy właśnie na małpki. Byłoby to jednak dublowanie wspomnianej już dedykowanej opłaty. Wydaje się więc, że lepszym rozwiązaniem jest większe podniesienie pierwszej z danin i zostawienie akcyzy w spokoju.
Istnieje oczywiście także „opcja atomowa” w postaci całkowitego zakazu. Precedensy jak najbardziej w Polsce mamy. Jak najbardziej dało się przecież zakazać sprzedaży papierosów mentolowych. Przy czym warto przypomnieć, że w tym przypadku decyzję podjęła Komisja Europejska, a nie polski rząd. Wspomniana już minister Izabela Leszczyna sugeruje za to zakaz sprzedaży e-papierosów osobom poniżej 18 roku życia. Całkowity zakaz małpek nie jest więc czymś niemożliwym do wprowadzenia.