Politycy partii rządzącej mają trudne zadanie. Muszą ciągle przekonywać Polaków, że w rekordowych transferach socjalnych tuż przed wyborami wcale nie chodzi wyłącznie o głosy. Na przeszkodzie stają im teraz dane GUS. Programy socjalne PiS nie działają na konsumpcję tak korzystnie, jak powinny.
Związek pomiędzy wyborami a poszczególnymi socjalnymi posunięciami rządzących jest wręcz oczywisty
Programy socjalne PiS mają bardzo konkretne uzasadnienie. Zapowiadana budowa polskiego państwa dobrobytu miała się opierać na prostym założeniu. Pieniądze od bogatych firm miały trafić do obywateli, zwłaszcza tych najuboższych. Oni z kolei wydając je na konsumpcje mieli dalej napędzać wzrost gospodarczy.
To oczywiście aktualna wersja. Pierwotnie chociażby program rodzina 500 Plus miał służyć przede wszystkim walkę z zapaścią demograficzną. Okazało się jednak, że wartość świadczenia dzięki inflacji sukcesywnie maleje. Tymczasem samo 500 Plus nie działa jak powinno. Trzeba było znaleźć nowe wytłumaczenie.
Kolejnym kuriozum jest trzynasta emerytura. Jest to świadczenie niby jednorazowe, ale odnawialne i rozszerzalne w miarę aktualnych potrzeb wyborczych. Także wypłatę świadczenia można dowolnie przesuwać, na przykład tuż przed wyborami prezydenckimi.
Konsumpcja w Polsce wciąż ma się dobrze – ale jaka w tym zasługa „polskiego państwa dobrobytu” a jaka samej koniunktury gospodarczej?
Oczywiście, nie sposób byłoby wprost przyznać, że chodzi o rozmaite formy w pełni legalnego przedwyborczego przekupstwa. Bez dobroczynnego wpływu na stan państwa sztandarowe programy socjalne PiS tracą tak naprawdę rację bytu. Tymczasem, jak podaje Business Insider, najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego mogą, zdaniem ekonomistów PKO BP, podważać rządową narrację.
Ani rozszerzony niedawno na pierwsze dziecko program Rodzina 500 Plus ani trzynasta emerytura nie przyniosły ich zdaniem spodziewanego wzrostu sprzedaży detalicznej. Zgodnie z poniedziałkowym komunikatem GUS, sprzedaż detaliczna w cenach stałych w październiku wzrosła o 4,6% rok do roku. W ujęciu miesięcznym to już wzrost o 7%.
Dynamika wzrostu jest przy tym stosunkowo stabilna. Nastroje konsumenckie wydają się być wciąż dobre. Po dość kiepskim wrześniu odbiła chociażby sprzedaż żywności. Polacy również chętnie kupują bardziej trwałe dobra konsumpcyjne. Takie jak chociażby sprzęt RTV czy AGD.
Warto przy tym wspomnieć o mniejszej liczby dni handlowych w tym roku. Biorąc pod uwagę pewne symptomy spowolnienia gospodarczego na zachodzie, dane GUS wyglądają dość optymistycznie. Stabilny wzrost konsumpcji oznacza w końcu, że Polacy się bogacą.
Zdaniem ekonomistów programy socjalne PiS nie wykazują na razie większego wpływu na wzrost konsumpcji w Polsce
Ekonomiści w tych danych płynących z gospodarki nie potwierdzają jednak wpływu 500 Plus czy trzynastej emerytury na konsumpcję. A przecież te pieniądze miały wracać dzięki podatkom pośrednim do Skarbu Państwa. Co w takim razie dzieje się ze środkami, które programy socjalne PiS przekazują Polakom?
Można wskazać dwa potencjalne wytłumaczenie tego fenomenu. Z jednej strony Polacy mogą po prostu starać się zaoszczędzić dodatkowe pieniądze jakie otrzymują od państwa. Alternatywą jest przeznaczanie ich na inwestycje nieujęte w tym konkretnym zestawieniu GUS.
Przykładem może być chociażby konsumpcja usług budowlanych czy edukacyjnych. Możliwe jest również, że ta część konsumpcji przypada na rozmaite mikroprzedsiębiorstwa – zarówno usługowe, jak i handlowe. W takim wypadku wpływ tych programów powinien zostać dostrzeżony w innych badaniach, przeprowadzanych w przyszłym roku.
Co jeśli tak naprawdę wzrost zamożności społeczeństwa Polacy zawdzięczają własnym sukcesom a nie rządowej redystrybucji?
Warto przy tym zauważyć, że same programy socjalne PiS nie są czymś z natury złym. Przynajmniej 500 Plus przyniosło zauważalne korzyści społeczne. Problem w tym, że ich pozytywne skutki zdają się uporczywie rozmijać z tymi spodziewanymi przez pomysłodawców. Także okoliczności ich rozszerzania, wprowadzania czy nawet funkcjonowania są co najmniej podejrzane. Szczególnie widać to właśnie w przypadku trzynastej emerytury i jej niewątpliwego związku z maratonem wyborczym.
Po drugiej stronie mamy tymczasem stabilność finansów państwa oraz wzrost obciążeń fiskalnych. Socjal w końcu kosztuje a ten w Polsce jest na swój sposób wręcz rekordowy w skali chociażby Unii Europejskiej. Jeżeli coś jest głupie i działa, to najwyraźniej głupim nie jest. Co jednak, jeśli tej skuteczności tak naprawdę nie ma – a przyczyna dobrej koniunktury i wzrostu zamożności Polaków leży w nas samych a nie w działaniach rządu?