Promocje za dobre oceny to osobliwa akcja marketingowa, ale nie przypisywałbym jej nie wiadomo jak złych intencji
Sklepy internetowe muszą przykuwać uwagę kupujących, jeśli chcą zarabiać. Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu jest organizowanie co rusz jakichś ciekawych promocji. Najlepiej byłoby, gdyby zapadały w pamięć. Na szczęście okazje do zorganizowania takiej akcji marketingowej są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy bowiem sięgnąć po kalendarz. Można nawet zorganizować promocję z okazji zakończenia roku szkolnego.
Na taki właśnie pomysł wpadło kilka znanych w Polsce marek. Media Expert postawił na promocje za oceny. Jeżeli twoje dziecko dobrze się uczy, to mogłeś liczyć na atrakcyjny rabat. Za każdą piątkę na świadectwie otrzymywało się 5 zł upustu, a za każdą szóstkę 6 zł. W grę wchodzi także ocena z zachowania.
Ktoś mógłby w tym momencie zapytać: co z uczniami czwórkowymi i słabszymi oraz ich rodzicami? Dokładnie to samo pytanie zadała sobie Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak. Swoje stanowisko dość jasno przedstawiło na stronie internetowej tego organu:
Składam skargę na reklamę sieci handlowej Media Expert poświęconą akcji promocyjnej „Płacimy za oceny” wyemitowaną przez środki masowego przekazu w dniach 26 i 27 czerwca 2025 r. oraz wnoszę o zajęcie stanowiska przez Radę w tej sprawie i stwierdzenie, iż akcja promocyjna naruszyła m.in. przepisy prawa odnoszące się do zakazu dyskryminacji, w szczególności w kontekście praw dziecka i społecznego oddziaływania marketingu.
Chodzi o skargę do Rady Reklamy, czy ściślej mówiąc do Komisji Etyki Reklamy działającej przy tym stowarzyszeniu. Postępowanie nie skończy się karą, bo nie mamy do czynienia z państwowym organem, który może takowe nakładać. Samo stwierdzenie nieetycznego postępowania ze strony reklamodawcy może jednak się okazać dostatecznie bolesne.
Jeżeli ktoś stosuje nadmierną presję wobec uczniów z gorszymi ocenami, to ich rodzice
Czemu właściwie promocje za dobre oceny miałyby być nieetyczne? Argumentacja Rzeczniczki Praw Dziecka jest wbrew pozorom dość nieoczywista.
Zdaniem Moniki Horna-Cieślak, promocja sieci handlowej uprzywilejowuje uczniów z najwyższymi ocenami. Reklama pośrednio sugeruje, że wartość ucznia zależy od jego ocen. To z kolei może wpływać na zdrowie psychiczne małoletnich i tworzyć niepotrzebną i nadmierną presję. Zwłaszcza u tych dzieci, które nie uzyskały na swoich świadectwach szkolnych ocen najwyższych lub nie mogły ich uzyskać z uwagi na inny system ich oceniania związany z niepełnosprawnością.
Nie da się ukryć, że promocje za dobre oceny uprzywilejowuje uczniów, którzy dobrze się uczą. Część z nich siłą rzeczy obejdzie się smakiem. Czy jednak rzeczywiście Media Expert postawiło w trakcie kampanii tezę, że wartość ucznia zależy od jego ocen? Prawdę mówiąc, takie stwierdzenie wydaje się przesadą. Materiały reklamowe jak rzadko kiedy skupiają się na informowaniu o istnieniu akcji oraz o jej najważniejszych zasadach. Uniknięto nawet zawoalowanych sugestii, że lepiej uczący się uczniowie są "lepsi" od swoich kolegów.
Jeżeli ktoś stosuje presję wobec dzieci, to – jak zwykle – ich nazbyt ambitni rodzice, którzy przesadzają z "motywowaniem" ich do nauki. W tym przypadku możliwość uzyskania rabatu na zakupie w popularnym sklepie z elektroniką stanowi jedynie kolejną okazję, by robić własnemu dziecku wymówki. To rzeczywiście może się odbić na jego zdrowiu psychicznym. Czy Media Expert może odpowiadać za zachowania, na które nie ma większego wpływu? Nie sądzę.
Nie zmienia to faktu, że promocje za oceny stanowią przykład nierównego traktowania konsumentów. Czy uprawniony? W naszej kulturze wciąż istnieje zwyczaj nagradzania uczniów za znakomite wyniki w nauce. Wydaje się, że to właśnie o to chodziło Media Expert. Zniżki za piątki i szóstki to pomysł naprawdę osobliwy. W końcu w tym przypadku za szkolne oceny nagradzać chce sklep. Nie przypisywałbym jednak organizatorom nieczystych intencji.
Na koniec warto wspomnieć, że podobną promocję zorganizował Empik. Sieć zaoferowała rabat 20 zł przy zakupach za 80 zł, o ile uczeń przyniesie swoje świadectwo szkolne. Nie ma przy tym znaczenia, co się w nim znajduje. Mimo wszystko wydaje mi się, że to właściwsze podejście do tematu.