Od razu uprzedzam, że najbardziej szokującą częścią tego wpisu będzie prawdopodobnie sam fakt, żeTelegazeta nadal istnieje. Otóż tak, powiem więcej – ma się całkiem nieźle.
Polskie media co kilka lat odkrywają ze zdumieniem, że Telegazeta istnieje i ma się dobrze. W 2019 roku szerzej opisywaliśmy zjawisko, jak stała się pewnego rodzaju narzędziem kontaktu dla więźniów i ich rodzin. Pozbawieni wolności mogli sobie przeczytać, że „Basia dostała piątkę z geografii, Piotrek ma nowe spodnie, a na obiad dziś był krupnik”. Oczywiście ma to też swoje ciemne strony, bo Telegazeta była też narzędziem więziennej grypsery.
4 lata minęły, a Telegazeta nadal ma się nieźle
Przez „ma się nieźle” rozumiem to, że w ogóle żyje, co dla większości z nas pewnie jest jednak zaskoczeniem. Ale nie tylko. Przede wszystkim Telewizja Polska nadal przeznacza pewne zasoby na redagowanie swojego teletekstu, co przy tej skali dotacji z budżetu państwa jest zrozumiałe.
Trafimy tam na aktualne wyniki meczów sportowych, ogłoszenia, a także komentarze do sytuacji panującej na świecie – nadsyłane SMS-ami od widzów. No i są oczywiście wieści z kraju i ze świata.
Serwis informacyjny Telegazety utrzymuje poziom zdecydowanie wyższy od tego znanego z programów informacyjnych i publicystycznych TVP. Być może wynika to z faktu, że są to głównie zredagowane depesze PAP, które nawet w obecnej sytuacji nakazują sprawią choć pozory pewnej neutralności. Owszem, przez cały miniony tydzień dostrzegałem ogromną dysproporcję natężenia informacji na temat rządu i opozycji (tych drugich w zasadzie nie było). Jednak od programów telewizyjnych TVP, Telegazeta różni się tym, że informacje na temat rządu i prezydenta były raczej zwięzłe i konkretne. Bez socjotechniki i manipulacji polegającej na notorycznym przedstawianiu polityków PiS w pozytywnym świetle i w kontekście straszenia Donaldem Tuskiem, a to już dużo.
Jakby tego było mało – Telegazeta ostoją demokracji
W Telewizji Polskiej trudno dziś trafić na słowa krytyki pod adresem rządzących. Tacy goście raczej nie są zapraszani, a jak już się trafi taki prawdziwek, to prowadzący w alergiczny sposób starają się wytrącać mu z ręki argumenty. Tymczasem w Telegazecie można natrafić na wiadomości czytelników, które w naturalny sposób atakują również rządzących. Wprawdzie wymieszane są z próbami ostrzeżenia społeczeństwa przed wielkim spiskiem przybyłych z innego wymiaru istot, ale nadal jest to zachowanie, którego po ekipie z Woronicza się nie spodziewałem.
Niestety przyczyn pluralizmu Telegazety TVP należy upatrywać chyba głównie w tym, że nikogo ona już nie obchodzi. A skoro nikogo nie obchodzi, to nie do końca rozumiem czemu jest aż tak skrupulatnie redagowana. Odsłon są tysiące, większość na bieżąco uzupełniana każdego dnia. Choć proces redakcji Telegazety zapewne nie jest drogi, to może czas już sobie darować ten fantastyczny, ale iście XX-wieczny format?
Z drugiej strony czytam, że Telegazetę czyta ponoć 1,5 miliona osób miesięcznie, a medium ma rzekomo zaspokajać osoby, które nadal jeszcze z jakiegoś powodu nie mają dostępu do internetu. To mimo wszystko spory wynik, choć nie jestem pewien czy TVP realnie posiada wiarygodne źródło monitorowania tych danych. Jednakże w 2019 roku oglądalność ta wynosiła 2,7 miliona, kierunek zmian wydaje się więc oczywisty.