Długo rodzice powtarzali dzieciom, żeby się uczyć jak najwięcej języków – bo bez tego trudno zrobić karierę. Niby sytuacja staje się bardziej skomplikowana w erze translatorów i AI. Niemniej najnowsze raporty potwierdzają – angielski to absolutny mus, a inne języki też nam mogą bardzo pomóc. Przynajmniej na razie.
Czy jeszcze warto uczyć się języków obcych? Na pewno absolutnie istotna jest znajomość języka angielskiego. I to nie powinno się prędko zmienić, no chyba, że Chiny podbiją Waszyngton albo będziemy mogli wgrywać sobie „czipy językowe” do mózgu.
„Nie ma perspektyw na znalezienie dobrej pracy w międzynarodowej firmie bez znajomości języka angielskiego na poziomie przynajmniej B2, czyli średnio-zaawansowanym wyższym – wskazuje Mateusz Skiba, manager ds. relacji z klientami i rekruter w Grafton Recruitment. Firma prześledziła ogłoszenia o pracę i sprawdziła, jakie języki najczęściej pojawiają się obecnie w ogłoszeniach.
Przydatne języki obce. Tak, tak – niemiecki na czele
Rozmaite narzędzia do tłumaczeń stają się coraz lepsze i coraz popularniejsze. Ale rekruterzy ciągle zwracają uwagę na znajomość języków.
„Posługiwanie się każdym innym językiem (poza angielskim), głównie europejskim, jest mile widziane, często wręcz wymagane. Wymienić należy przede wszystkim niemiecki, w następnej kolejności francuski, włoski, hiszpański oraz niderlandzki” – wyjaśnia Mateusz Skiba.
Najczęściej języki przydają się w firmach obsługujących usługi wspólne dla zagranicznego biznesu. A trzeba pamiętać, że sektor ten zatrudnia w Polsce już 435 tys. osób. I tak najpopularniejszym językiem obcym w tej branży – po obowiązującym angielskim – jest niemiecki, pojawiający się w niemal połowie (ponad 49%) ogłoszeń o pracę.
Na miejscu drugim w ogłoszeniach o pracę plasuje się francuski (13,7%). Rzadziej wymagany jest obecnie włoski (6,8%) i hiszpański (5%). Poszukiwani są również kandydaci z językiem czeskim (wymaganym w 4,5% ogłoszeń), słoweńskim (2,7%), słowackim (2,3%), litewskim (0,3%). W ogłoszeniach przewijają się też języki skandynawskie – duński (1,3%), szwedzki (0,9%), norweski (0,8%) oraz fiński (0,7%).
Na znaczeniu zyskują także koreański, chiński, japoński, ale stanowisk wymagających znajomości języków azjatyckich nie ma jeszcze w Polsce za wiele.
Przede wszystkim – jak podkreślają jednak specjaliści z Grafton Recruitment – problemy są ciągle ze znalezieniem kandydatów, którzy znają niemiecki. A co za tym idzie, takie osoby mogą liczyć na wyższe pensje nawet o 20 proc. w porównaniu do tych, którzy znają tylko angielski. Podobnie jest w przypadku francuskiego. Znajomość włoskiego czy hiszpańskiego może natomiast „wywindować” nasze pensje o 10-15 proc.
Choć oczywiście w powietrzu wisi pytanie, czy za kilka lat – gdy technologie do tłumaczeń staną się jeszcze bardziej rozwinięte – pracodawcy ciągle będą tak bardzo cenili nasze zdolności językowe.