Wymóg podania danych domowników to tak naprawdę ułatwienie pozwalające jednej osobie spisać wszystkie mieszkające pod jednym dachem
Spis powszechny to dla państwa bezcenne źródło informacji o obywatelach. Co dekadę każdy obywatel ma obowiązek dać się spisać. Lista pytań spisu powszechnego przeprowadzanego w tym roku okazała się niezwykle szczegółowa. Niektóre z nich zdążyły wzbudzić spore kontrowersje. Nie chodzi nawet o dość standardowe pytania o religię, czy przynależność do konkretnej grupy etnicznej. Spis powszechny 2021 to między innymi konieczność podania danych nie tylko swoich, ale i domowników.
Warto podkreślić, że teoretycznie miało to być po prostu ułatwienie dla spisujących się obywateli. Pierwsza osoba spisuje siebie i poszczególnych domowników, pozostałe już nie muszą dokonywać samospisania. Zgodnie z odpowiedzią prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na zastrzeżenia ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich: "(...) jeśli zostały wypełnione kwestionariusze osobowe wszystkich osób zamieszkałych pod danym adresem – obowiązek spisowy uznaje się za zrealizowany przez wszystkie spisane osoby". Co jednak, jeśli nie znamy numeru PESEL naszych domowników?
Okazuje się, że GUS bierze pod uwagę i taką ewentualność. W praktyce mogą wystąpić różne sytuacje życiowe, które faktycznie uniemożliwiają dokładne spisanie kilku osób naraz. Chodzi o skomplikowaną sytuację rodzinną, mieszkania studenckie i pracownicze, oraz zwyczajną odmowę współpracy ze strony niektórych domowników.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
GUS przewidział, że niektóre pytania spisu powszechnego mogą być dla niektórych drażliwe
Rozwiązanie takich problemów jest stosunkowo proste: Narodowy Spis Powszechny 2021 umożliwia spisanie wyłącznie samego siebie i nie zaprzątanie sobie głowy cudzymi danymi osobowymi. Warto przy tym pamiętać, że na osobach nieujętych w spisie dokonanym przez jednego z domowników cały czas ciąży obowiązek spisania się.
Kolejne kontrowersyjne pytania spisu powszechnego to wspomniana już dość drażliwa kwestia wiary i przynależności etnicznej. Tym razem problem jest właściwie czysto pozorny. Formularz spisowy przewiduje w obydwu przypadkach opcję "nie chcę odpowiadać na to pytanie". Warto w takich przypadkach pamiętać, że jest to jak najbardziej pełnoprawna opcja odpowiedzi. Tym niemniej GUS zachęca, by mimo wszystko udzielić prawdziwej odpowiedzi. Organ ten zapewnia o pełnym bezpieczeństwie przekazanych mu w trakcie spisu danych obywateli.
Potencjalnie problematycznym pytaniem jest również to o stan cywilny, przynajmniej w przypadku par jednopłciowych zalegalizowanych poza granicami naszego kraju. Polskie organy, jak wiadomo, alergicznie reagują na małżeństwa niezgodne z konstytucyjną definicją "związku mężczyzny i kobiety". Okazuje się jednak, że małżeństwa jednopłciowe jak najbardziej mogą wybrać opcję "żonaty/zamężna" a GUS uzna takie odpowiedzi za zgodne z prawdą.
Dylematy tego typu, wbrew pozorom, są bardzo poważne. Za kłamstwo w spisie powszechnym grozi więzienie. Górny wymiar kary w tym przypadku to 2 lata pozbawienia wolności. Nieudzielenie odpowiedzi w terminie naraża nas jedynie na karę grzywny.