Od 1 stycznia 2021 r. konieczne będzie zgłaszanie do ZUS wszystkich umów o dzieło. Jednocześnie z ekipy rządzącej coraz częściej dochodzą głosy, że konieczna jest reforma systemu opłacania składek ZUS i pełne ozusowanie wszystkich umów zlecenia. Dziś prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS, przekonywała że zmiany są potrzebne, bo pozwoliłyby m.in. ukrócić wiele schematów unikania opodatkowania.
Reforma systemu opłacania składek ZUS? Pełne ozusowanie umów zleceń coraz bliżej
Już od jakiegoś czasu z obozu rządzącego dochodzą głosy o możliwości pełnego ozusowania umów zlecenia. Początkowo podobno rozważano nawet ozusowanie umów o dzieło – jednak rządzący mieli na razie się z tego pomysłu wycofać. Obowiązek zgłaszania umów o dzieło do ZUS od 1 stycznia 2021 r. nie ma zatem nic wspólnego z ozusowaniem tych umów, a jedynie z poszerzeniem możliwości weryfikacyjnych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Przypomnijmy – o co chodzi z pełnym ozusowaniem umów zleceń? W tym momencie, jeśli osoba pracuje na podstawie umowy o pracę lub prowadzi działalność, ale dorabia też na zleceniu lub pracuje na podstawie dwóch odrębnych umów zlecenia, to składki ZUS nie są odprowadzane z obu (lub więcej) umów. Wystarczy, że np. umowa o pracę gwarantuje wynagrodzenie równe co najmniej wynagrodzeniu minimalnemu, by możliwe było odprowadzanie składek ZUS tylko z tytułu pierwszej umowy. Podobna zasada obowiązuje, jeśli chodzi o łączenie działalności gospodarczej z umową zlecenia czy dwóch umów zleceń. Ostatecznie zatem emerytura takiej osoby jest niższa, niż mogłaby być.
Do tego, że zmiany są potrzebne, przekonuje także sam ZUS. Dziś prof. Gertruda Uścińska przekonywała, że obecne zasady opłacania składek nie tylko prowadzą do błędów i ułatwiają nadużycia, ale także – generują koszty administracyjne po stronie firm i państwa. Jej zdaniem polski system opłacania składek ZUS (w kontekście umów cywilnoprawnych) jest zresztą ewenementem na skalę europejską – jak stwierdziła „nigdzie indziej na Starym Kontynencie nie jest możliwe, aby umowa, która generuje dla zatrudnionego największy dochód, nie pracowała na jego emeryturę”.
Prezes ZUS wtóruje zresztą wiceminister Szwed. Jak twierdzi, obecne zasady oskładkowania umów mogą przełożyć się na niższe świadczenia emerytalne i rentowe wypłacane osobom, które pracowały na podstawie umowy zlecenia. Powiedział też, że rząd dąży do tego, by Polacy otrzymywali „jak najwyższe” świadczenia emerytalne. Zasugerował też, że niepełne ozusowanie umów zleceń kłóci się z prospołeczną polityką rządu.
Nie tylko wyższe emerytury, ale też dostęp do innych świadczeń
To zresztą nie są jedynie wnioski prezes ZUS czy wiceministra Szweda. Podobne płyną z raportu „Pełne dochody – niepełne składki. Zbieg tytułów do ubezpieczeń społecznych i konsekwencje dla systemu ubezpieczeń społecznych”, przygotowanego na zlecenie ZUS przez fundację Instrat. Wynika z niego na przykład, że obecne zasady przyczyniają się też do pogłębienia niesprawiedliwości społecznej – m.in. poprzez nadmierne wykorzystywanie umów zleceń. Oprócz tego w raporcie wyliczono potencjalne korzyści wynikające ze zmiany systemu opłacania i odprowadzania składek. Reforma mogłaby poprawić dostęp do takich świadczeń jak wypadkowe czy chorobowe, a w dłuższej perspektywie – przyczynić się do zwiększenia kapitału emerytalnego i samej emerytury. Autorzy raportu wskazują także, że korzyści mogliby odczuć sami pracodawcy – nie musieliby oni rozliczać składek za ubezpieczonego, który pracuje w kilku miejscach.
Należy też dodać, że może chodzić łącznie nawet o ok. milion osób, które dorabiają na zleceniu do umowy o pracę czy do działalności gospodarczej. Są to zazwyczaj osoby w średnim wieku (ok. 40 lat), osiągające niezłe przychody (ok. 7,5 tys. zł).
Zmiany są konieczne. Ale Polacy po prostu obawiają się, że nie będą dla nich opłacalne w krótszej perspektywie
Trudno zaprzeczyć wnioskom, jakie płyną z raportu oraz potencjalnym korzyściom, jakie towarzyszyłyby pełnemu ozusowaniu wszystkich umów zleceń. Problem polega jednak na tym, że Polacy obawiają się, że zmiany mogłyby doprowadzić do tego, że będą mniej zarabiać „na rękę”. Dodatkowo na pełne ozusowanie nie są też gotowi sami zleceniodawcy; pandemia koronawirusa na pewno nie sprzyja wprowadzaniu takich zmian. Nie ma jednak wątpliwości, że potrzebna jest dyskusja na temat zjawiska zbiegu tytułów do ubezpieczeń społecznych, a także na temat ewentualnego zwiększenia atrakcyjności form zatrudnienia takich jak chociażby UoP – także z perspektywy pracodawców.