Reforma urzędów pracy, która jest zapowiadana od dłuższego czasu, ma w końcu nabrać ostatecznych kształtów i wejść w życie na początku przyszłego roku. Jednak jak to zwykle bywa w przypadku tego tematu, zmiany te budzą ogrom wątpliwości, a wielu ekspertów nie ma pewności, czy przyniosą one jakiekolwiek zmiany na lepsze, m.in. dlatego, że jeden z sensowniejszych pomysłów zmiany funkcjonowaniu PUP-ów nie zostanie jak na razie wdrożony w życie.
Reforma niestety nie zlikwiduje najważniejszego problemu funkcjonowania urzędów pracy
Obecna polityka zatrudnienia opiera się na ustawie, która była wprowadzona w 2004 roku. Mieliśmy wtedy do czynienia z zupełnie innymi realiami społeczno-ekonomicznymi, a podstawowym problemem Polski było wysokie bezrobocie. Niestety, ale w obecnych czasach jest odwrotnie – bezrobocie jest zjawiskiem marginalnym w większości regionów Polski, a problemem stał się brak pracowników w wielu sektorach gospodarki. Dzisiaj wyzwaniem staje się także problem aktywizacji osób starszych, a także niepełnosprawnych i rodziców, którzy chcą powrócić na rynek pracy. Diametralnie zmieniły się także realia, w których funkcjonuje osoba, która chce szukać pracy. Rozwinęły się przede wszystkim cyfrowe kanały jej wykonywania, do których obecna polityka zatrudnienia wydaje się być skrajnie nieprzygotowana.
W gąszczu pomysłów, które miały prowadzić do zreformowania urzędów pracy, jeden z nich był naprawdę sensowny – odseparowanie ubezpieczenia zdrowotnego od konieczności zarejestrowania się w urzędzie pracy. Każdy z nas, kto kiedykolwiek miał styczność z tą instytucją, wie, że najczęściej przychodzą do niej osoby, które wcale nie chcą znaleźć pracy, a uzyskać darmowe ubezpieczenie zdrowotne. Potrzebne jest one tym osobom, które pracują na czarno, a także tym, które w ogóle nie pracują i pracować nie zamierzają. Niestety, reforma UP, która jest zapowiadana od kilku miesięcy, nie przewiduje zmiany takiego funkcjonowania tej instytucji, chociaż możemy liczyć na inne pomysły.
Zmiany mają dotyczyć przede wszystkim zwiększenia mobilności osób, które szukają zatrudnienia. Ma to umożliwiać wprowadzenie możliwości wyboru urzędu pracy, w którym dana osoba będzie zarejestrowana. Jednak wśród osób, interesujących się tym zagadnieniem, pojawiają się również zdania sceptyczne, dotyczące tego pomysłu. W obecnych czasach wiele osób samemu poszukuje pracy, a konieczność rejestrowania się w innym urzędzie pracy np. w związku z przeprowadzką, będzie dla nich dodatkowym, niepotrzebnym utrudnieniem życia.
W tym momencie można przywołać także głosy ekspertów, którzy postulowali zupełne zlikwidowanie urzędów pracy i oddanie ich kompetencji prywatnym instytucjom zatrudnienia (takie rozwiązanie istnieje w kilku krajach europejskich), które dodatkowo byłyby rozliczane za wyniki. Tego typu pomysł mógłby być dużo lepszy i sprawniej likwidować niedobór rąk do pracy, z którym mamy obecnie do czynienia.
Reformowanie tego typu instytucji w obecnych czasach jest coraz bardziej bezsensowne
Czy uda się zreformować urzędy pracy i nadać im taki kształt, który przystawałby do obecnych realiów społeczno-gospodarczych? Szczerze w to wątpię i nie jestem zapewne w tej opinii odosobniony. Niewątpliwie dobre pomysły, takie jak identyfikacja, aktywizacja oraz dotarcie do osób biernych zawodowo, a także rozszerzenie dostępności bonu na zasiedlenie dla wszystkich bezrobotnych, giną w gąszczu niezbyt jasnych i klarownych rozwiązań, takich jak wprowadzenie dodatku motywacyjnego dla pracowników publicznych służb zatrudnienia i ochotniczych hufców pracy.
Plany zreformowania urzędów pracy są oczywiście podyktowane potrzebą wprowadzania tzw. kamieni milowych, które wypełnią założenia Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). Ktokolwiek jednak odwiedzał regularnie swój powiatowy urząd pracy, wie, że z efektywnością niestety nie ma on wiele wspólnego i zapewne długo jeszcze tak pozostanie.
Co więcej, ostatnio publikowane dane są miażdżące dla urzędów pracy w Polsce – wynika z nich, że tylko co siódmy z PUP-ów jest odpowiednio przygotowany do obsługi osób niepełnosprawnych. Wydaje się to bardzo ciekawe w świetle tego, że to właśnie lepsza obsługa osób z niepełnosprawnościami ma być elementem reformy UP w Polsce.
Do interesujących danych dotarł jakiś czas temu NIK, który ujawnił, że pomimo znaczącego spadku liczby petentów (nawet o połowę!), zmianie nie uległa liczba osób zatrudnionych w polskich urzędach pracy. Widoczny był także wielki spadek skuteczności aktywizacji osób bezrobotnych – w przypadku robót publicznych z 76,5% do 9,5% i staży z 78% do niecałych 27%.
Z doniesień prasowych wynika, że projekt ustawy został skierowany na Stały Komitet Rady Ministrów, więc niedługo będziemy mogli poznać więcej szczegółów proponowanej reformy.