Oczywiście nie spodziewam się zrozumienia od środowisk, które z uporem maniaka klasyfikują ludzi wedle płci, rasy czy orientacji seksualnej, czyli… z grubsza tzw. środowisk „postępowych”. Ja, w swojej prymitywnej wizji świata, nie dzielę ludzi na czarnych lub białych, kobiety lub mężczyzn, tylko na ludzi wartościowych bardziej i wartościowych mniej.
Polski internet jest zachwycony gestem Roberta Biedronia, który na ostatniej konferencji dotyczącej losów samorządu ustąpił miejsca kobiecie (będącej burmistrzem Wołomina), po tym, jak zorientował się, że na scenie znajduje się dziesięciu mężczyzn i ani jednej kobiety. Nieoczekiwana zamiana miejsc wprawiła w pewne zakłopotanie organizatorów, natomiast ja zastanawiam się nad istotą takiego zachowania.
Wszystkie media i użytkownicy, jak jeden mąż, zachwycają się postawą Roberta Biedronia. Tak działają media, NaTemat wczoraj opisywał historię krwiożerczego komornika, który miał dziecku wyciągać pieniądze ze skarbonki, po czym okazało się, że to wszystko nieprawda. Media narzucają pewną narrację, a internauci ją podchwytują.
Mnie się gest Roberta Biedronia w pierwszej chwili, oczywiście, spodobał. Dopiero potem zaczęłam zadawać sobie pytanie, czy aby nie był przypadkiem troszkę… seksistowski? Zauważcie, że to właśnie prezydent Słupska jako pierwszy wprowadził argument płci do toczącej się dyskusji.
Kobiety same świetnie dadzą sobie radę
Seksizm to nieuznawanie równości kobiet i mężczyzn. Bardzo szkodliwe zjawisko, które zaprezentował na przykład Janusz Korwin-Mikke wykrzykując w Parlamencie Europejskim, że kobiety są głupsze i powinny mniej zarabiać. Ale od seksizmu do parytetów jeszcze daleka droga. Parytety to nic innego, jak seksistowska próba wymuszenia proporcji pewnych zjawisk wedle płci, a nie najbardziej oczywistego kryterium – kompetencji.
Jeśli stworzyliśmy społeczeństwo, w którym zdolniejsze kobiety nie są w stanie przebić się przez mniej zdolnych mężczyzn, to coś jest z nami nie tak. Ale parytety to próba leczenia jednej patologii przez jeszcze inną patologię. Nie mają one nic wspólnego ze sprawiedliwością i równością.
Nie wiem wedle jakiego kryterium byli zapraszani goście na debatę „Przyszłość samorządu terytorialnego w Polsce” podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Być może wybrano najlepszych samorządowców w kraju. Być może wybrano tych najpopularniejszych. Być może wybrano akurat tych, którzy mieli czas. Albo wybrano tych, których organizator lubi najbardziej. Albo wręcz wybrano znajomych organizatora, żeby mogli się podpromować.
Faktem jest natomiast, że organizator powinien mieć pełną swobodę wybierania gości na tego typu posiedzenie. I jestem przekonana, że wiele by oddał za możliwość posiadania na swojej scenie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kobiety i to kobiety, która przez ostatnich 11 lat stała się symbolem samorządów w Polsce sprawnie zarządzając stolicą Polski, wielkim miastem o populacji małego państwa.
Nie palcie komitetów. Zakładajcie własne
Dlatego Robert Biedroń zrobił wielką krzywdę burmistrz Wołomina, kiedy zaprosił ją na scenę tylko dlatego, że jest kobietą. Zauważcie, że w kontekście tej historii nazwisko „Biedroń” zostało odmienione przez wszystkie przypadki, ale czy ktoś z nas w ogóle pamięta jak nazywa się liderka Wołomina? Już do samego końca dyskusji znalazła się w niej jako ta niepełnoprawna uczestniczka, która trafiła tam w akcie łaski słupskiego polityka i gwiazdora. Ja nie chcę takiego uczestnictwa kobiet w polityce. Chcę kobiet takich jak Hanna Gronkiewicz-Waltz, Theresa May czy Angela Merkel, które same potrafiły wywalczyć sobie swoją pozycję.
Gdyby Robert Biedroń uargumentował to na przykład w taki sposób, że burmistrz Wołomina jest dziesięć razy tak dobrym gospodarzem, jak on i zasługuje na miejsce na tej scenie bardziej od niego – taki akt uznania byłby godny podziwu. Ale niestety tak się nie stało. Pani burmistrz trafiła tam, bo jest kobietą. Na Facebooku w argumentacji prezydent Słupska powtórzył tylko za premierem Kanady, że „mamy 2017 rok”. No właśnie – więc może czas zacząć wybierać najlepszych z najlepszych, zamiast wedle średniowiecznych kryteriów oglądać się na płeć?
Powyższy artykuł jest prywatną opinią autorki, która z życzliwością zapatruje się na działalność Roberta Biedronia oraz rozwiązywanie licznych problemów kobiet w poważny sposób, zmierzający do zwiększenia ich roli społecznej metodą faktów i kompetencji, a nie gestów i sztucznych ograniczeń prawnych.
Fot. tytułowa: Zorro2212/Wikimedia, na licencji CC BY-SA 4.0