Możliwe, że rowerzyści i rolkarze nie będą mogli słuchać muzyki podczas jazdy przez interpelację posła PiS Artura Szałabawki.
Prócz bycia kierowcą i pieszym bywam też rowerzystą. Podczas większości wypraw rowerowych towarzyszyła mi muzyka z radia lub odtwarzacza muzycznego. Domyślam się, że nie jestem jedynym, któremu muzyka umila czas lub wręcz sprawia, że jeździ się szybciej lub mniej się męczy. Okazuje się, że możliwa jest sytuacja, w której rowerzyści i rolkarze nie będą mogli słuchać muzyki podczas jazdy.
Bywały lata, w których jeździłem na rowerze kilka razy w tygodniu, jednak ostatnio byłem tak zwanym niedzielnym rowerzystą, bo zwykle na siodełko wsiadałem w weekendy i to tylko w okresie letnim. Gdy urodziło mi się dziecko, zamieniłem jazdę na dłuuugie spacery. Niemal zawsze, gdy śmigałem na rowerze sam lub dziecko spało na spacerze w moich uszach były słuchawki, z których słychać było muzykę.
Mam wielu znajomych, którzy robią na rowerze lub rolkach wiele kilometrów niemal każdego dnia. Dojeżdżają do pracy, śmigają rekreacyjnie lub wyczynowo. Muzyka ich nakręca i sprawia, że trening jest przyjemniejszy. Znam też takich, którzy słuchają podczas jazdy audiobooków.
Jest też druga strona medalu. Słuchając muzyki, praktycznie nie słyszy się dźwięków z okolicy, chyba że muzyka jest puszczona cicho lub słuchawki nie wygłuszają odgłosów zewnętrznych. Wbrew pozorom może to być problem, szczególnie gdy meloman śmiga po ulicy i nie słyszy, czy jedzie za nim samochód, albo inny pojazd.
Faktycznie, w muzyce można się zatracić i nie zwracać uwagi na nic wokół. Sam się kiedyś zdziwiłem, gdy jadąc przez las, usłyszałem jadący za mną samochód terenowy, dopiero gdy jego kierowca, leśnik, zatrąbił. Zjechałem na bok i go przepuściłem. Byłem też świadkiem tego, że pewien młody rowerzysta miał na uszach duże modne słuchawki i niemal wpadł pod samochód, bo nie usłyszał, że jest on tuż za nim.
Słuchanie muzyki podczas jazdy na rowerze i rolkach zostało uznane za zachowanie ryzykowne. W związku z tym poseł PiS Artur Szałabawka złożył interpelację do MSWiA , w której chce, aby resort ten „wpłynął” na rowerzystów i rolkarzy i sprawił, aby nie mogli oni słuchać muzyki podczas jazdy.
Czy sądzicie, że zabronienie słuchania muzyki podczas jazdy na rowerze lub rolkach faktycznie przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa na drogach? Osobiście sądzę, że znacznie bardziej wpłynęłoby nie tylko na bezpieczeństwo, ale i na kulturę na drogach, ulicach i ścieżkach rowerowych to, żeby KAŻDY rowerzysta musiał przejść kurs szkoleniowy i zdać egzamin z przepisów ruchu drogowego, który skutkowałby wydaniem mu karty rowerowej. Częściej jako kierowca bałem się o to, co zrobi rowerzysta, który śmigał po ulicy, mimo że obok była ścieżka dla rowerów, pomykał ścieżką jednokierunkową, ale pod prąd, przejeżdżał po pasach (nie było tam przejazdu rowerowego) zmieniając nagle kierunek ruchu, wymuszał pierwszeństwo na skrzyżowaniach i wyjazdach z dróg podporządkowanych i w wielu innych sytuacjach.